Wszyscy główkują, jak przywrócić martwej Tumskiej jej dawny blask, jak na nowo sprowadzić tam kupców, butiki, wdzięczne knajpki, sprawić, by tętniła życiem nie tylko podczas trzech dni Jarmarku Tumskiego, ale cały rok. Tak jak kiedyś, gdy nie dało się przejść, by nie spotkać kilku koleżanek z klasy, nie ukłonić się sąsiadce z dawnych lat albo profesorowi z uczelni i szukać wolnego miejsca na szerokich, choć wysłużonych ławkach obok kwietników, w których kwitły bratki.
Radny Artur Kras zaczął od prostych rzeczy. Po pierwsze, trzeba się pozbyć zapaskudzonych ptasimi odchodami i zdewastowanych budek telefonicznych, które nie służą absolutnie niczemu. Po drugie, trzeba coś zrobić z tymi nieszczęsnymi ławkami, na których nikt nie chce siedzieć, obawiając się w zależności od pory roku złapania wilka albo poparzeń. - Proponuję przystosowanie do potrzeb mieszkańców znajdujących się tam ławeczek poprzez nałożenie na marmurowe siedziska nakładek z materiału dającego komfort termiczny, na przykład z drewna - grzecznie zaproponował radny.
Ale figa. Główny projektant przebudowy i modernizacji Tumskiej łaskawie zgodził się wprawdzie na likwidację pięciu budek telefonicznych, ale na drewno już nie. - Nie wyrażam zgody na wprowadzenie elementów drewnianych w jakiejkolwiek postaci, a tym bardziej zastąpienia ich ławkami - orzekł Włodzimierz Nowakowski.
Projektant przypomina, że założeniem całego projektu wyposażenia Tumskiej w tzw. meble miejskie było zastosowanie takich materiałów jak granit, stal kwasoodporna i szkło . Bo są odporne na zakusy wandali i łatwo się je czyści.
- Mała skala ulicy Tumskiej i jej niewysoka zabudowa zadecydowały o rozwiązaniu przestrzenno-materiałowym dla uzyskania jednorodności estetyczno-użytkowej tworzącej uporządkowane tło dla tego wszystkiego, co wniesie ze sobą tłum przechodniów i różnorodne formy wykorzystania nowej przestrzeni - salonu miasta - przekonuje architekt.
Tylko że na tym spójnym i jednolitym czymś udającym ławki nikt nie chce siadać, a i prognozowanego przez projektanta różnokolorowego tłumu, dla którego uporządkowane tło stanowi wystrój ławek, też jakoś nie widać!
Czy musimy słuchać się projektanta, nie możemy zrobić po swojemu? Okazuje się, że miasto ma związane ręce...
- Aktualnie jesteśmy związani umową z projektantem, zgodnie z którą musimy uzyskać jego zgodę na wprowadzenie jakichkolwiek zmian na ulicy Tumskiej - mówi Konrad Kozłowski z biura prasowego Ratusza.
Jednym słowem, miasto nie ma nic do powiedzenia, tak mniej więcej zakłada umowa - projektant ma prawa autorskie do Tumskiej, odnowiona ulica wygrała nawet konkurs. W urzędzie myślą teraz, jak można by wybrnąć z tej patowej sytuacji. Wydział Kształtowania Środowiska wystąpił o opinię prawną w tej sprawie.
