Oferta firmy MIRBUD na budowę nowego stadionu Wisły Płock jest atrakcyjna finansowo, ale eksperci wskazali 19 niezgodności pomiędzy ofertą, a programem funkcjonalno-użytkowym. Na czym konkretnie polegają te różnice?
W piątek komisja konkursowa odrzuciła jedyną ofertę na budowę stadionu Wisły Płock. Firma MIRBUD ze Skierniewic zaproponowała 166,5 mln złotych i pod tym względem jest to dobra oferta. Taką kwotę miasto udźwignęłoby nawet samodzielnie.
W Ratuszu patrzą jednak ostrożnie na taką inwestycję, największą od czasu budowy drugiego mostu. Wszyscy mają w pamięci Orlen Arenę. Hala służy płockim szczypiornistom od prawie 10 lat, ale jest w niej sporo mniejszych i większych mankamentów. Tym razem chciano tego uniknąć, dlatego przez kilkanaście miesięcy delegacje urzędu miasta odwiedzały różne obiekty, by uczyć się na błędach innych.
Co przysłała firma MIRBUD?
Trzy plansze, które prezentowaliśmy podczas otwarcia oferty, a do tego kilkanaście stron opisu koncepcji. Patrząc na zaprezentowane schematy, architekci urzędu mieli sporo wątpliwości.
19 niezgodności
Patrząc na schematy i czytając opisy, autor PFU wskazał 19 niezgodności. Ratusz konsultował się też z trzema niezależnymi architektami.
W piątek pisaliśmy o postawieniu dodatkowego budynku od strony trybuny południowej, czyli ul. 7 czerwca 1991 r. Ratusz chciał, żeby front stadionu był zagospodarowany, co wyglądałoby też efektownie.
[ZT]23393[/ZT]
Stadion miał być otwartym terenem miejskim, a wykonawca na koncepcji cały teren ogrodził. Zupełnie niepotrzebnie.
Wątpliwości budzi też nazewnictwo - łącznie przedstawiono siedem sektorów na stadionie, wliczając w to np. sektor VIP czy sektor kibiców gości (trybuna północna). Niejasne jest jednak nazwanie całej trybuny wschodniej jednym sektorem. Dlaczego? Po pierwsze w przepisach Polskiego Związku Piłki Nożnej sektor może mieścić maks 2,5 tys. ludzi. Po drugie - a co jeśli, na jeden sektor przypada jedna toaleta i jeden punkt gastronomiczny? Trybuna wschodnia ma mieścić około 5 tys. kibiców. Kolejną niejasnością są prawdopodobnie zbyt wąskie ciągi komunikacyjne, liczące ok. 2,5 metra. Według PFU miały mieć ponad 5 metrów. Urzędnicy po prostu boją się stratowania ludzi.
Kolejnym przypadkiem jest umieszczenie pomieszczeń medycznych w miejscu, gdzie nie ma okien. Na potrzeby meczu jest to akceptowalne, ale stadion ma też zarabiać możliwie dużo pieniędzy, mówiąc kolokwialne "żyć" w okresie, kiedy nie są rozgrywane mecze. Pomieszczenia medyczne mogłyby być w tygodniu wynajmowane komercyjnie, ale w takim miejscu jest to wykluczone.
Koncepcja zakłada też, że osoby niepełnosprawne do toalet musiałyby się dostać windą, co też jest niedopuszczalne.
Posługując się programem BIM urzędnicy mogli odbyć też wirtualny spacer po każdym miejscu na stadionie. Odkryli w ten sposób miejsca, które mają tzw. "ograniczoną widoczność". Tego też chciano uniknąć, ponownie: wyciągając wnioski z błędów na innych obiektach.
Pojawił się też błąd, który PZPN kwestionował na innych obiektach: kibice i VIP-y wchodziły tym samym wejściem. Właściciele innych stadionów dostosowywali swoje obiekty, a to kosztowało.
Niejasności i niezgodności było zbyt dużo, żeby myśleć o zaakceptowaniu oferty. Stadion ma przecież służyć przez przez kilkadziesiąt lat.
Co teraz?
Formuła przyjęta przez Ratusz nieco go teraz ogranicza.
- Z punktu widzenia inżynieryjnego, te elementy można wypracować - dowiedzieliśmy się w Ratuszu. - Teraz mogliśmy jednak tylko ofertę przyjąć albo ją odrzucić. Nie ma miejsca na dialog - dowiedzieliśmy się w Ratuszu.
To nie tak, że cała oferta MIRBUDU jest zła. W teorii można by nad nią "popracować" - wkomponować sklep w trybunę południową, wyeliminować ograniczoną widoczność (chociażby przez dodanie jednego czy dwóch rzędów siedzeń) czy poszerzyć ciągi komunikacyjne. Tylko wtedy zapewne kosztowałoby to więcej, niż 166,5 mln złotych.
MIRBUD ma 14 dni (licząc od piątku 6 września) na odwołanie się do Krajowej Izby Odwoławczej i to teraz od jej werdyktu zależy przyszłość obiektu. Jeśli KIO poprze Ratusz, wtedy procedura przetargowa zostanie zakończona. Jeśli zaś stwierdzi, że można podpisać umowę, wtedy zapewne tak się stanie, ale przy projekcie trzeba będzie uwzględnić wskazane poprawki.
Jeśli MIRBUD nie złoży odwołania do KIO albo jeśli werdykt będzie negatywny, procedura oficjalnie się zakończy.
Kolejny przetarg zostanie ogłoszony szybko. To prawdopodobnie kwestia tygodni. Jak dowiedzieliśmy się w magistracie, niewykluczone, że tym razem przyjęto by inną formułę.