Cztery bisy i owacje na stojąco [FOTO]

Co łączy Juliana Tuwima, Halinę Poświatowską, Krzysztofa Kamila Baczyńskiego i Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego? Janusz Radek, który piosenki z ich tekstami fantastycznie interpretował podczas swojego koncertu z Płocką Orkiestrą Symfoniczną.

– Dzisiaj zobaczą Państwo Ewę Demarczyk, Seweryna Krajewskiego i Czesława Niemena w jednej osobie – tymi słowami zapowiadał Robert Majewski koncert Janusza Radka z Płocką Orkiestrą Symfoniczną.

„Grande Valse Brillante” Tuwima śpiewała niegdyś Ewa Demarczyk. Piosenki ze słowami Haliny Poświatowskiej i Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego skomponował sam Janusz Radek i to on stał się ich pierwszym wykonawcą. Podczas swego występu z płockimi symfonikami wokalista przekonał, że równie dobrze czuje się wykonując własne kompozycje jak i covery, które w jego interpretacji często brzmią lepiej niż w oryginale.

Wśród utworów śpiewanych niegdyś przez innych wykonawców warto wymienić „Wróćmy nad jeziora” (Krzysztof Klenczon), „Płoną góry płoną lasy” (Czerwone gitary), „Niech żyje bal” (Maryla Rodowicz), „Embarras” (Irena Santor), „Grande Valse Brillante” i „Na moście w Avignon” (Ewa Demarczyk) oraz „Wspomnienie” (Czesław Niemen).

Publiczność, która szczelnie (w nadkomplecie) wypełniła salę koncertową Państwowej Szkoły Muzycznej, doceniła interpretatorski geniusz piosenkarza, który w początkach swej artystycznej kariery był frontmanem punk-rockowej formacji Gównoprawda.

Każda z wykonywanych przez Janusza Radka piosenek była perełką zarówno pod względem wokalnym, jak i aktorskim. Większość z nich zostało opatrzonych dodatkowymi komentarzami artysty. Dzięki temu można się było dowiedzieć, że piosenka „Nie oczekuję dziś nikogo” (jako pierwsza śpiewała ją Rena Rolska) została skomponowana przez patrona Płockiej Orkiestry Symfonicznej – Witolda Lutosławskiego. To o tyle ciekawe, że nie każdy wie o jego „flircie” z muzyką rozrywkową.

– Mam nadzieję, że przekonałem wszystkich, że to nie zapowiedziani przez konferansjera artyści występowali dzisiaj na scenie, ale ja,  Janusz Radek – mówił artysta tuż przed końcem swojego występu, który zakończył się wielominutową owacją na stojąco i aż czterema bisami.

Fot. Marek Konarski