W bodzanowskim gimnazjum od kilku miesięcy trwa potężny konflikt. Gruchnęła nawet wieść, że draka jest tak wielka, że mogła przyczynić się do odwołania zaplanowanej na wczoraj wizyty prezydenta Bronisława Komorowskiego w Bodzanowie.
O trwającej już kilka miesięcy awanturze w Publicznym Gimnazjum im. Polskiej Organizacji Zbrojnej w podpłockim Bodzanowie dowiedzieliśmy się z listu wysłanego do naszej redakcji przez płocki Ruch Palikota. Cała sprawa jest mocno zawiła i łączy się z interpelacją, którą na ręce ministrów: edukacji narodowej i sprawiedliwości złożyli 13 stycznia posłowie z Pawłem Sajakiem z Ruchu Palikota na czele i która - jak zaznaczają interpelujący - ma związek z planowaną wizytą głowy państwa w gminie. Która zresztą koniec końców do skutku nie doszła. O co chodzi?
Nauczyciele i posłowie Ruchu Pailokota: Dyrektor ciemiężyciel
Choć sprawa może wydawać się ewidentna, okazuje się zawiła i trudno jednoznacznie wyrokować, kto ma rację. Otóż jak w relacjonują posłowie, w kwietniu ub. roku rada pedagogiczna gimnazjum wystąpiła do wójta gminy z wnioskiem o odwołanie dyrektora szkoły. Powody swoich żądań nauczyciele wyjaśniają bardzo obszernie, a litania grzechów dyrektora jest naprawdę bardzo, bardzo długa. Wymieńmy tylko kilka tych zarzutów: według grona pedagogicznego, dyrektor bił i szarpał dzieci, ciągnął je za uszy, swoje „przesłuchania” nagrywał na dyktafon, instalował w łazienkach podsłuchy, stosował „wyszukane” kary, np. w postaci zabierania dożywiania dzieciom nawet za drobne przewinienia. Ich zdaniem, nie lepiej jest z traktowaniem nauczycieli - „to książkowy wręcz przykład mobbingu” - grzmią. Jak twierdzą, muszą pracować w soboty i dni wolne, są upokarzani, podsłuchiwani i ośmieszani, straszeni, podważane są ich kompetencje, decyzje i autorytet. I tak dalej.
Sytuacją zainteresowali się parlamentarzyści. Według posłów, mimo że wójt Bodzanowa nie poparła rady pedagogicznej i nie odwołała dyrektora, jego przewinienia potwierdza dochodzenie prokuratury i rzecznika komisji dyscyplinarnej przy wojewodzie mazowieckim. - Kontrole Kuratorium Oświaty Delegatura w Płocku stwierdzają nieprawidłowości w zarządzaniu placówką i sprawowaniu nadzoru pedagogicznego oraz pogłębiające się w szkole problemy wychowawcze - piszą do ministrów parlamentarzyści. I pytają między innymi o to, czy „taki dyrektor zasługuje, by gościć prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej” i „nadal się promować”.
Informacje o prokuratorskim wątku sprawy potwierdziła w rozmowie z nami rzeczniczka płockiej prokuratury, Iwona Śmigielska-Kowalska. - Prokuratura rejonowa prowadziła postępowanie w sprawie naruszania nietykalności cielesnej uczniów w gimnazjum w Bodzanowie- potwierdza prokurator Śmigielska-Kowalska. - Zawiadomienie wpłynęło od pedagog szkolnej, rodzice występowali jedynie w charakterze świadków. Ściganiem z urzędu objęto kilkanaście zdarzeń, ale w większości zostały one umorzone z powodu przedawnienia. W jednym przypadku skończyło się postawieniem zarzutu i skierowaniem do sądu wniosku o warunkowe umorzenie tej sprawy. Aktualnie postępowanie toczy się przed sądem.
To, że prokuratura skierowała do sądu wniosek o warunkowe tej sprawy, oznacza ni mniej ni więcej jak tyle, że do zarzucanego dyrektorowi czynu w jej opinii doszło. Ale wnioskowała o umorzenie tej sprawy z uwagi na postawę sprawcy, rękojmię, że podobne zachowania się nie powtórzą i fakt, że podejrzany nie był nigdy karany.
Gdyby na tym zakończyć, sprawa wyglądałaby na ewidentną. Ale ewidentna nie jest.
Wójt Bodzanowa: Nie było podstaw do odwołania dyrektora
O całą sprawę zapytaliśmy w bodzanowskim urzędzie gminy. Jak dowiedzieliśmy się od pani wójt Bodzanowa, Grażyny Pietrzak, dyrektor został zawieszony w obowiązkach kilka dni temu, dokładnie 3 lutego. Dlaczego dopiero teraz, skoro wniosek o jego odwołanie rada pedagogiczna szkoły złożyła do urzędu gminy jako organu prowadzącego w kwietniu ubiegłego roku? – Po przeprowadzonym postępowaniu wyjaśniającym i po konsultacjach z prawnikami okazało się, że w tym czasie nie mieliśmy podstaw do odwołania pana dyrektora z pełnionej funkcji, o całej sprawie była informowana rada gminy - wyjaśnia Grażyna Pietrzak i nie ukrywa zdziwienia całą sytuacją. - Na stanowisko dyrektora gimnazjum pan Zdzisław został powołany we wrześniu, po uzyskaniu pozytywnej opinii m.in. również od rady pedagogicznej szkoły. A już w kwietniu niemal cała rada wystosowała pismo o jego odwołanie.
Z relacji pani wójt wynika, że kilka miesięcy po objęciu stanowiska zgłosiło się do niej kilka nauczycielek gimnazjum z notatkami świadczącymi między innymi o tym, że kilka lat temu dyrektor miał dopuścić się naruszenia nietykalności cielesnej uczniów, np. przez ich szarpanie. - W związku z tym w czerwcu złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury rejonowej w Płocku o podjęcie stosownych działań mających na celu ustalenie, czy rzeczywiście pan dyrektor dopuścił się działań mających znamiona naruszania nietykalności cielesnej dzieci - relacjonuje Grażyna Pietrzak. - Jeśli chodzi o ewentualny mobbing, nie zajmowaliśmy się tym aspektem, słusznie sądząc, że jest to sprawa, z którą nauczyciele powinni zgłosić się do sądu pracy. W październiku otrzymaliśmy pismo z Komisji Dyscyplinarnej przy wojewodzie mazowieckim, która postępowanie dyscyplinarne postanawia zawiesić do czasu decyzji prokuratury. To było ostatnie pismo w tej sprawie.
Od tego momentu zapanowała cisza, więc dyrektor wciąż szefował szkole. Na początku lutego kwestia odżyła za sprawą poruszenia, jakie wywołała interpelacja parlamentarzystów z Ruchu Palikota. Jak mówi Grażyna Pietrzak, wtedy dopiero urząd gminy dowiedział się, że wobec dyrektora toczy się postępowanie w płockim sądzie o warunkowe umorzenie sprawy. - Zgodnie z Kartą Nauczyciela, w momencie, gdy zostaje wobec pedagoga wszczęte postępowanie, zostaje on zawieszony w prawach wykonywania zawodu, dlatego 3 lutego podjęliśmy taką decyzję - tłumaczy wójt Bodzanowa.
Druga strona konfliktu: Dyrektor - wspaniały gospodarz, świetny pedagog
Na razie dyrektora zastępuje Janina Wiśniewska. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, jest to osoba „neutralna”, która nie uczestniczyła w konflikcie między nauczycielami a dyrektorem. - Rzeczywiście, staram się być neutralna - potwierdza w rozmowie z nami p.o. dyrektorki placówki. - Od początku starałam się nie opowiadać się po żadnej ze stron tego konfliktu, próbowałam przekonywać, że są inne drogi wyjścia z tej sytuacji. Poza tym osobiście nie miałam nigdy żadnych zastrzeżeń do pana dyrektora, wręcz przeciwnie - zawsze jawił mi się jako wspaniały gospodarz i jeśli chodzi o ten aspekt, to chyba nikt nie może powiedzieć na niego nic złego. Ale nie mam też żadnych zastrzeżeń do pracujących w szkole nauczycieli, a poza tym moje stanowisko w dużej mierze wynika z tego, że pracuję równolegle w innej szkole i w związku z tym miałam z tą sprawą dość ograniczony kontakt.
Z naszych nieoficjalnych informacji wynika też, że wielu uczniów gimnazjum, a także jego absolwentów, staje murem w obronie swojego dyrektora. W szkole przebąkuje się już nawet o rozpoczęciu strajku, szeregi zwiera podobno również rada rodziców. Obrońcy dyrektora podnoszą, że jest on powszechnie szanowaną i cenioną w lokalnej społeczności osobą, a także świetnym pedagogiem, który jako jeden z nielicznych potrafił poradzić sobie z nieodpowiednim zachowaniem niektórych uczniów, że to on właśnie ciągle wspierał rozwój placówki, zdobywał dofinansowania, granty. Przekonują, że list rady pedagogicznej to same półprawdy, które jak się tylko chce - można widzieć w innym świetle. Mówią na przykład, że owszem, „zabrał za karę dożywianie” jednemu z uczniów, ale na to „dożywianie” składały się kanapki, które dyrektor z własnej kieszeni kupował w sklepiku szkolnym dodatkowo.
Dyrektor gimnazjum: Mam dość, odchodzę
O komentarz do całej tej sprawy poprosiliśmy także samego zainteresowanego. - Na razie nie mogę szczegółowo wypowiedzieć się na ten temat, proszę o dwa tygodnie - zaznaczył już na wstępie dyrektor szkoły. - Dziś powiem tylko, że mam już tego dość. Jestem bezsilny, ta sytuacja ciągnie się od roku i cierpi na tym moja rodzina. Rezygnuję z pracy, choć szkoda mi uczniów i rodziców, którzy w listach, kartkach i mailach nieustannie zapewniają mnie o swoim wsparciu.
Czy to ze względu na całą tę nieprzyjemną sytuację i apele posłów do ministrów prezydent Bronisław Komorowski zdecydował się jednak ominąć Bodzanów? Wójt Bodzanowa nie chce komentować zmian w planie prezydenckiej wizyty. - Nie znam przyczyn tej zmiany, mogę się ich tylko domyślać - ucina Grażyna Pietrzak.- Podkreślę tylko, że prezydent Komorowski nie miał przyjechać do dyrektora szkoły i - jak się czasami podaje - „promować” naszego gimnazjum. Celem wizyty było zupełnie co innego - miało to być spotkanie głowy państwa ze Stowarzyszeniami, ludnością Bodzanowa i Słubic dotyczące wspólnego projektu tych gmin pod nazwą „Dwa Brzegi”.
W kancelarii prezydenta zapytaliśmy więc, z jakiego dokładnie powodu uległy zmianie plany wtorkowej wizyty prezydenta Komorowskiego. - Program wizyty Prezydenta RP na zachodnim Mazowszu był przygotowany kilka dni przed wizytą, jednak został on zaktualizowany w związku z zaplanowaną wizytą Pierwszej Damy w Muzeum Mazowieckim w Płocku - głosi oficjalna odpowiedź biura prasowego.
Fot. gimnazjumbodzanow.pl
O wizycie pary prezydenckiej w Płocku czytaj też:
Pierwsza Dama w Płocku: bmw i autografy
Zdjęcia można obejrzeć w naszej galerii:
Prezydent Komorowski zwiedzał Płock