Obraz z Matką Boską Częstochowską z tęczową aureolą był jednym z rekwizytów, którzy mieli ze sobą uczestnicy Marszu Równości. Policja utrzymuje, że nie zgłaszano obrazy uczuć religijnych. Dotarliśmy do osoby, która jednak zgłaszała łamanie prawa - czy to w trakcie marszu czy telefonicznie pod numerem 997.
Obraza uczuć religijnych jest w Polsce przestępstwem. Kwestię reguluje artykuł 196 kodeksu karnego, który za publiczne znieważanie przedmiotów czci religijnej czy miejsc do publicznego wykonywania obrządku religijnego przewiduje karę grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do dwóch lat.
Uczestnicy płockiego Marszu Równości mieli ze sobą obraz Matki Boskiej Częstochowskiej z tęczową aureolą oraz transparent z napisem "#Tęczochowa". Był też obraz Jana Pawła II z na tęczowym tle, a dwie kobiety były przebrane za zakonnice. Wielu katolików poczuło się urażonych. Jak twierdzi płocka policja, nie ma jednak zgłoszeń dotyczących łamania art. 196 kodeksu karnego.
- W Komendzie Miejskiej Policji nie przyjęliśmy zgłoszeń dotyczących obrazy uczuć religijnych - informuje mł. asp. Marta Lewandowska, rzeczniczka prasowa płockiej policji.
Dotarliśmy jednak do osoby, która twierdzi, że zgłaszał to zarówno na miejscu zdarzenia, jak i telefonicznie u dyżurnego. Pan Mateusz zapewnia, że był świadkiem Marszu i próbował interweniować. Jak relacjonuje, na miejscu rozmawiał z trzema policjantami i nie mógł się doprosić się o interwencję.
- Dyspozytorka w Radomiu powiedziała, że mam skontaktować się z dowódcą grupy policjantów na miejscu. Poszedłem do policjanta i powiedziałem o sytuacji. Odpowiedział: "dobra, dobra, zaraz się tym zajmiemy" i odszedł. Chciałem poznać jego imię, nazwisko i stopień, ale mi tego nie podał. Powiedział, że przyjedzie radiowóz patrolowy i się tym zajmie. Zadzwoniłem jeszcze raz pod 997 i dyspozytorka powiedziała mi, że skoro policja jest na miejscu, to powinna się tym zająć, po czym powiedziała "dziękuję, do widzenia" i rozłączyła się - relacjonuje pan Mateusz.
Jak opisuje, drugi raz próbował zgłosić zdarzenie przy Odwachu, ale policjant miał pokierować go do Komendy Miejskiej Policji przy Kilińskiego.
- Zapytałem, dlaczego nic z tym nie robicie? - mówi pan Mateusz. - Potem podszedłem jeszcze do jednego policjanta. Odpowiedział, że wszystko jest nagrywane i konsekwencje będą później wyciągane. Dowódca powiedział mi, że w Płocku są punkty, w których można zgłaszać przestępstwa z art 196 kk. Okazało się, że takich punktów nie ma. Oczywiście w tym tygodniu pójdę na komisariat zgłosić jeszcze raz to zdarzenie - zapewnia.
Pan Mateusz podzielił się z nami rejestrem połączeń, które wykonał w trakcie trwania marszu. Dzwoniła na alarmowy numer 997 i jak zapewnia, zgłaszała obrazę uczuć religijnych na Marszu Równości. Drugi numer to również połączenie z Komendą Miejską Policji w Płocku.
Porozmawialiśmy też z Kazimierzem Cieślikiem, znanym płockim działaczem katolickim. On również pytał policjantów, dlaczego nie reagują na profanację.
- Zapytałem się dwóch kobiet czy mają pozwolenie na noszenie habitów zakonnych. Jestem człowiekiem wierzącym i mamy swój kodeks w postaci Katechizmu Kościoła Katolickiego. Zgodnie z nim homoseksualizm jest ciężkim grzechem. Dla mnie, człowieka wierzącego, obnoszenie się z tym na ulicy to naruszenie pewnych zasad - mówi.
fot. Karolina Burzyńska/Portal Płock
W maju Joachim Brudziński, ówczesny minister spraw wewnętrznych i administracji pisał, że "żadne bajanie o wolności i „tolerancji” NIKOMU nie daje prawa do obrażania uczuć ludzi wierzących."
Dziękuję @PolskaPolicja za sprawną akcję z wytypowaniem i zatrzymaniem osoby podejrzewanej o profancję świętego od wieków dla Polaków wizerunku Matki Bożej. Żadne bajanie o wolności i „tolerancji” NIKOMU nie daje prawa do obrażania uczuć ludzi wierzących.
— Joachim Brudziński (@jbrudzinski) May 6, 2019
O wyjaśnienie tej kwestii zwróciliśmy się do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.