reklama

Czarna środa w Płocku. Ile osób protestowało?

Opublikowano:
Autor:

Czarna środa w Płocku. Ile osób protestowało? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościZwolennicy zliberalizowania przepisów w sprawie aborcji protestowali w środę przeciwko zmianom zaostrzającym prawo aborcyjne.

Zwolennicy zliberalizowania przepisów w sprawie aborcji protestowali w środę przeciwko zmianom zaostrzającym prawo aborcyjne.

Grupa ok. 30 osób przyszła w środę pod ratusz, żeby wyrazić swój sprzeciw wobec możliwych zmian w prawie dotyczącym możliwości usuwania ciąży. O co cała burza? Otóż działaczka pro-life Kaja Godek przedstawiła w sejmie projekt zaostrzenia prawa aborcyjnego „Zatrzymaj aborcję”, a posłowie zadecydowali o skierowaniu projektu do dalszych prac w komisjach. Projekt zakłada zakazanie wykonywania aborcji ze względów eugenicznych, czyli z powodu ciężkiej choroby lub niepełnosprawności. Równocześnie sejmowa większość odrzuciła drugi z projektów – liberalizujący prawo aborcyjne projekt „Ratujmy kobiety”.

W środę kilkunastoosobowa grupa zwolenników drugiego z projektów zgromadziła się przed ratuszem, by wyrazić swój sprzeciw przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego. Protestujący skandowali m.in.: "Hańba", "Posłowie budują piekło kobiet".

Głos zabrały kobiety oraz wspierający je mężczyźni. 

- Niestety, nie żyję w kraju, w który można decydować o sobie - mówiła Małgorzata Pawłowska, jedna z uczestniczek protestu, nauczycielka. - Nie zgadzam się na przemoc wobec kobiet, bo czymże innym jest ta zmiana, jaka następuje w sejmie? Czy nie jest prawem podstawowym człowieka, że może decydować sam o sobie? Jednak plany idą ku temu,  że my kobiety nie będziemy decydowały o swoim ciele, a także o tym, jak mamy żyć. Ja się z tym nie zgadzam. Miarka się przebrała.

Uczestniczka protestu podkreśliła, że jej głos jest głosem młodych kobiet. 

- Jestem nauczycielką i bliskie są mi problemy młodzieży, młodych kobiet, przyszłych partnerek, kobiet, które będą chciały w przyszłości o sobie decydować, a to im się zabiera. Widzę, jak duża jest potrzeba edukacji seksualnej w szkołach, ale opartej  na rzetelnej wiedzy i badaniach naukowych, a nie na światopoglądzie. Wierzę, że tak się stanie. Widzę dzisiaj z nami ludzi z różnych stowarzyszeń i grup. Z jednej strony jest mi przykro, że musimy tutaj być, a z drugiej cieszę się, że jesteśmy razem mimo różnic światopoglądowych - podkreśliła.

Jeden z panów dodał, że przyszedł dzisiaj, by wesprzeć wszystkie kobiety w walce o ich prawa, które są zagrożone.

- Zmiany, które szykuje rząd, cofają nas do średniowiecza - podkreślił. - Kobieta ma prawo zdecydować o sobie, a to jest w tej chwili zagrożone.

Czy tak jest faktycznie? Prawo kobiet w Polsce stoi pod znakiem zapytania?  Osoby, które zapytaliśmy o zdanie, w większości akceptują aktualnie obowiązującą ustawę. Nie wierzą też, by kiedykolwiek doszło do tego, że kobietę zmusi się do utrzymania ciąży, choć będzie zagrażała ona jej życiu. Uważają też, że sytuacja może też być polityczną rozgrywką.

- Nie zgadzam się z protestującymi osobami i nie podpisuję się pod tym - powiedziała matka dwójki dzieci, która postanowiła  nie włączać się do akcji. - Czuję się wolną kobietą i nie sądzę, by jakiekolwiek zmiany w ustawie mogły to zmienić. Uważam, że to wszystko jest trochę medialnie rozdmuchane przez opozycyjne partie. 

Jej zdaniem, usunięcie ciąży nie powinno być kwestią światopoglądu i prawem do decydowania, a tylko sprawą wyjątkowych okoliczności.

- Nie sądzę, by kiedykolwiek stało się tak, że matka zostanie skazana przez prawo na śmierć ze względu na to, że musi donosić ciążę, która stanowi dla niej śmiertelne niebezpieczeństwo - powiedziała inna pani. - To okoliczności wyjątkowe.  Absolutnie nie podpisuję się jednak  pod tym, żeby usuwać dzieci dla swojego światopoglądu, dla tzw. decydowania o sobie.

Aktualnie obowiązująca ustawa dopuszcza dokonanie aborcji, jeżeli ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, kiedy występuje prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego. W dwóch pierwszych przypadkach przerwanie ciąży jest dopuszczalne do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem matki, a w przypadku gwałtu - jeśli od początku ciąży nie minęło więcej niż 12 tygodni. 

Organizatorem protestu było płockie koło partii Razem i stowarzyszenie Wolne Miasto Płock.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo