reklama

Ciało kobiety za szkłem na wystawie

Opublikowano:
Autor:

Ciało kobiety za szkłem na wystawie - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościZatopiona kobieca figura w przezroczystej skrzyni niczym trumnie, piramidka ze znaczkiem Facebooka, setki maleńkich lusterek kieszonkowych usianych obok siebie, twarze wynurzające się z firan jak przerażające widma. Sztuka współczesna opanowała od wtorku dwa płockie muzea.

Zatopiona kobieca figura w przezroczystej skrzyni niczym trumnie, piramidka ze znaczkiem Facebooka, setki maleńkich lusterek kieszonkowych usianych obok siebie, twarze wynurzające się z firan jak przerażające widma. Sztuka współczesna opanowała od wtorku dwa płockie muzea.

Wystawa „Tożsamość”, której patronują Muzeum Mazowieckie wraz z Muzeum Żydów Mazowieckich, powstała we współpracy z Pracownią Alternatywnego Obrazowania prowadzoną przez profesora Włodzimierza Szymańskiego ze stołecznej Akademii Sztuk Pięknych. Ekspozycja rozdzielona pomiędzy dwa muzea to owoc półrocznej pracy 12 studentów i doktorantów, którzy podeszli do zagadnienia przekrojowo i różnorodnie: zaczynając od instalacji i fotografii, przez materiały video, nawiązania do sztuki miejskiej, a kończąc na działaniach performatywnych. We wszystkich pracach klamrę spinającą stanowiło zagadnienie tożsamości.

A czemu akurat w Płocku, w naszym mazowieckim królestwie secesji i art deco? - Muzeum Mazowieckie stało się wyzwaniem i miejscem, gdzie tradycyjna sztuka z przełomu wieków ma szansę spotkać się ze współczesnymi postawami młodych twórców – twierdzi profesor Włodzimierz Szymański.

Czy sztuka współczesna jest przystępna, zrozumiała dla zwykłego Kowalskiego? Może nie do końca, co pokazały reakcje niektórych gości tej multimedialnej wystawy choćby na ekspozycję ukazującą ciało nagiej kobiety zamkniętej w przezroczystym sarkofagu i podświetlonej światłem UV, za którą odpowiada Julia Karasiewicz. Czyżby to aluzja do pomysłów wiecznego życia, a właściwie długiego snu, hibernacji, z której pewnego dnia wybudzimy się niczym bohaterka filmu  „Obcy, ósmy pasażer Nostromo”? Skoro mamy fantazję, aby budować poza Ziemią stacje kosmiczne, to w sumie czemu sztuka miałaby z takiego kąska zrezygnować i go nie podejmować? A przynajmniej takie można odnieść pierwsze wrażenie.

Kobiece ciało, jakby spojrzeć pod kątem, zaczyna się duplikować. Może są jednak dwie, jedna zła, druga dobra, a może jeszcze inaczej. Zostaje całkiem sporo wolnej przestrzeni na snucie kolejnych domysłów, chociaż autorka tłumaczy swój pomysł zgoła inaczej. Jak wyjaśnia, chciała obmyć kobietę z narzuconej jej tożsamości, kojarzonej z ciałem, które tutaj zostało całkowicie zatopione. 

Interpretacji może być wiele, najbardziej liczy się jednak fakt, że taka sztuka prowokuje do ruszenia szarymi komórkami, które zresztą akurat w przypadku tej wystawy można zobaczyć dosłownie w specjalnym atlasie anatomicznym.

A nawet jeśli taka sztuka budzi zdziwienie, a nawet szokuje, opatrzona jest komentarzem do współczesności opanowanej przez korporacyjne logotypy Facebooka i McDonalda przez Stanisława Szumskiego. Na wystawie znajdziemy je zamknięte tuż obok siebie w maleńkiej piramidce wykonane z cienkich płytek wyciętych techniką laserową z aluminium.

Jakby się obrócić, natrafiamy na duży, przestrzenny kryształ zawieszony w powietrzu autorstwa Magdaleny Bałdygi. Na jego fragmentach umiejscowione całe twarze albo same oczy czy usta. Podobną defragmentację zaprezentowała Emilia Parczewska w przestrzennej instalacji z wykorzystaniem krwistoczerwonego tiulu, który już samą ostrą barwą przyciąga uwagę, budzi zmysły. Na materiale oddzielnie są stopy, ręce, całe twarze niczym widma z horroru. Do środka konstrukcji można wejść, zanurzyć się w wyizolowany świat albo widzieć go z innej perspektywy, wyłącznie przez zasłonę. Także przez nią możemy oglądać ciąg sekwencji przygotowanych przez Sabinę Błażejowską, inspirowanych różnorodnością kulturową i religijną bądź spoglądać na wielką, rozhuśtaną bryłę wykreowaną przez Julię Karłowską. Z daleka wygląda trochę jak obłożone błyszcząca folią serce. Aby jednak wprowadzić je w ruch, najpierw trzeba go dotknąć, nadać mu siłę i trajektorię.

Równie dużo miejsca potrzeba dla bryły z oddzielnych kwadratowych klocków jak zabawka dla dziecka w rozmiarze XXL albo wielka fotografia na podobieństwo fototapety, tylko że przestrzennej. Na każdy taki kubik Nadia Issa nałożyła jakąś część z ludzkiej twarzy. W każdym momencie wszystko możemy przemieszczać. Układać według własnego kaprysu.

Jeśli chcemy się przejrzeć, to na jednej ze ścian efektownie prezentuje się kolekcja na planie kwadratu kilkuset maleńkich dwustronnych lusterek kieszonkowych. Jedna szklana tafla powiększa rzeczywisty obraz, na drugiej są ulokowane rysunki przez Marię Jankowską. Kawałek innej ściany zarezerwowano z kolei dla kolażu Anity Kucharczyk składającego się z dziewięciu fotografii przedstawiających rodziców z dziećmi. Równie interesujące jest dzieło Laury Dyczko, która stworzyła naprawdę nietypowy i unikatowy portret rodzinny. Zamiast standardowych fotografii z imienin czy kolejnych świąt, będą tylko gipsowe odlewy palców, a pod nimi imiona połączone zgodnie z familijną genealogią.

W części zlokalizowanej w Muzeum Mazowieckim ekspozycja powiązana ze światłem zaczyna się od prezentacji filmowej ze spektaklu multimedialnego pt. „Moshe Szafir” zrealizowanego w ramach II Polskiego Kongresu Estetyki. Filmowi towarzyszą tablice nawiązujące do porzuconych i odnalezionych macew. Dopełnieniem projektu „Taszlich – Tożsamość” jest zainstalowanie menory, co powinno nastąpić w sierpniu tego roku w czasie trwania warszawskiego festiwalu kultury żydowskiej „Warszawa Singera”. Cały projekt zakończy się natomiast z końcem grudnia 2016 roku.

Obie wystawy będą czynne do 12 kwietnia.  

Fot. Portal Płock

Więcej zdjęć zobacz w naszej galerii:

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE