reklama

Chcą podwyżki. Postawili prezydentowi kawę

Opublikowano:
Autor:

Chcą podwyżki. Postawili prezydentowi kawę - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościNa środku starówki w piątek ustawiono termos z kawą. Dookoła niego spory tłumek, któremu nawet deszcz zdawał się nie przeszkadzać. - Obiecują nam ciepłe buty, a dostajemy ciepłe słowa – wyjaśniała Bożena Sobczyńska z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. W ten sposób próbowano zwrócić uwagę prezydenta, że nadszedł czas na podwyżkę.

Na środku starówki w piątek ustawiono termos z kawą. Dookoła niego spory tłumek, któremu nawet deszcz zdawał się nie przeszkadzać. - Obiecują nam ciepłe buty, a dostajemy ciepłe słowa – wyjaśniała Bożena Sobczyńska z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. W ten sposób próbowano zwrócić uwagę prezydenta, że nadszedł czas na podwyżkę.

To nie było zwykłe spotkanie przy kawie z ploteczkami. Kilka minut przed godziną 16.00 wokół termosu z rozgrzewającą kawą i kilku zapalonych zniczy zgromadziło się około stu osób, głównie pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej i związkowców płockiej „Solidarności”. Wszyscy przemoknięci, pod parasolami. Tak wyglądała kolejna odsłona obchodów Dnia Pracownika Socjalnego, który w rzeczywistości przypada 21 listopada. W Orlen Arenie zorganizowano kilka dni temu okolicznościowe spotkanie. Były nagrody i róże, ale zabrakło jednej rzeczy od miejskich włodarzy... obietnicy podwyżek.

- Zamierzamy zwrócić uwagę prezydenta Andrzeja Nowakowskiego na trudną sytuację finansową pracowników MOPS-u – tłumaczyła jeszcze przed piątkową akcją Bożena Sobczyńska, przewodnicząca komisji zakładowej NSZZ „Solidarność” w płockim MOPS-ie. W tygodniu pracuje tam w dziale pomocy rodzinie i dziecku.

Nagle zjawił się dodatkowy gość. - Witamy, zapraszamy na kawę – przywitano prezydenta, który wyszedł do zgromadzenia z Ratusza.

Sobczyńska w międzyczasie rozmawiała z dziennikarzami: - W jaki sposób pracownik z 20-letnim stażem pracy, z wyższym wykształceniem, ma przeżyć za kwotę 2 tys., czasem 2 tys. 300 zł i opłacić wszystkie rachunki? - pytała retorycznie. - Nam się obiecuje ciepłe buty, a dostajemy ciepłe słowa. Z prezydentem prowadzimy rozmowy przez cały rok. Wydeptujemy posadzki w urzędzie.

- Nie wolicie wejść do środka? - pytał prezydent, ale spotkał się ze stanowczą odmową. - Jeśli nie specyficzne, to z pewnością oryginalne świętowanie - odparł. - Nie wiem, czy pan zauważył, o której godzinie dziś się spotykamy? - zagadnęła go Soczyńska. - Chcemy pracować, nie protestujemy w godzinach pracy. Nie chodzi nam o wczasy na Majorce, ale o możliwość spokojnej zapłaty rachunków. Niech pan sobie tylko wyobrazi ich wysokość przy korzystaniu z termy?

Nowakowski wyjaśniał, że ustalanie ceny prądu nie leży w gestii prezydenta miasta. - Faktycznie, mamy dylemat - potwierdzał. - Co zrobić, żeby pensje były wyższe, aby było z czego opłacić nie tylko te rachunki, ale generalnie na godne życie. Rachunki to zaledwie podstawa, absolutne minimum. Jeśli ktoś ma termę, to musi sobie radzić, a jeśli centralne ogrzewanie, to … - w tym momencie Sobczyńska wcięła się prezydentowi w pół zdania. - To też musi sobie radzić. Jak ceny wody wzrosną, też musi sobie radzić. Kiedy żywność, również – skwitowała, na co prezydent ponownie przypomniał, że na ceny żywności prezydent miasta nie ma najmniejszego wpływu. - Absolutnie tego panu nie zarzucam – zaoponowała przedstawicielka "Solidarności".

Prezydent mówił dalej: - Wolałbym usłyszeć państwa oczekiwania w kwestii wynagrodzeń. Zakładam, że już rozmawialiście z dyrekcją. Odbyły się rozmowy ze mną, także z miejskim skarbnikiem. W przyszłym roku nie zaplanowaliśmy żadnych podwyżek dla urzędników, dla pracowników sfery budżetowej. Jeśli jednak pojawią się wolne środki, wówczas w pierwszej kolejności zostaną skierowane do państwa – zapewniał.

Bożena Sobczyńska jednak drążyła sprawę z uporem:.- Będą.., czas bliżej nieokreślony. To może w takim razie wystąpmy do Energi, żeby poczekała. Jeśli rachunku pan nie zapłaci, prąd odłączą. Prosta sprawa – skwitowała, na co prezydent obiecał, że to nie koniec rozmów. - Pan proponuje ciepłe sowo, czy ciepłe buty? - mimo wszystko dociekała pracownica MOPS-u.

- Nie proponuję ani ciepłego słowa, ani ciepłych butów – zaprzeczył miejski włodarz. - Nie wszystkim  łatwo się żyje w Płocku i to z różnych powodów. Państwo, jako pracownicy opieki społecznej, macie tego świadomość. Zależy nam, aby wasza praca odbywała się w godnych warunkach i za godne wynagrodzenie. Proszę o cierpliwość. Znam obecne możliwości budżetowe. Spotkajmy się w marcu – a na koniec dostał propozycję, aby chociaż napił się tej kawy.

- Mamy ciężką i trudną pracę. Należałoby podnieść nasze płace – dodawały dwie inne pracownice opieki społecznej. - Zarabiać 1700 zł to jakiś śmiech na sali.

Z kolei pani Krystyna ma już 34-letnie doświadczenie w zawodzie. Żali się. - Za tego prezydenta pamiętam tylko jedną podwyżkę. Kiedyś inaczej świętowano Dzień Pracownika Socjalnego, było bardziej uroczyście. Teraz to wychodzi tak na szybko, może z kwadrans, z poczucia obowiązku. Wie pani, w tej pracy spotyka się osoby z zaburzeniami, alkoholików, byłych więźniów. Niektórzy potrafią być agresywni. Różne sytuacje mają miejsce. A tu, żeby później jakoś pomóc, trzeba z każdym umieć rozmawiać.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE