- Niezadowolenie osób, które się wypowiadają, jest dla mnie czytelne - mówił prowadzący konsultacje w sprawie planu dla starówki Jacek Dębczyński.
We wtorek w Przetworni odbyło się pierwsze z trzech spotkań konsultacyjnych w sprawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla Starego Miasta (obecnie plan jest w fazie dopracowywania). Moderatorem spotkania trwającego niemal trzy godziny był Jacek Dębczyński. Wsparcie ekspertów z zewnątrz uznano za przydatne ze względu na plan dla wyjątkowej części miasta, stąd konsultacje powinny być pogłębione. Z projektu finansowanego przez Minierstwo Funduszy i Polityki Regionalnej korzysta łącznie 20 innych gmin z terenu całej Polski. Jednak po informacji, że indywidualny plan konsultacji miałby trwać do 28 lutego 2021 r., a cały projekt do grudnia 2021 r., pojawiła się uwaga, że „nie ma tych, którzy powinni być” (Ratusz reprezentował kierownik Referatu Polityki Przestrzennej Miasta, Łukasz Ozimek).
- Obawiamy się, iż to spotkanie będzie wykorzystane do innego celu niż to jest nam prezentowane, że to będą wyłącznie pozorne konsultacje, z których nic konstruktywnego nie wyniknie – zwracał uwagę jeden z mieszkańców.
- Organizowano wiele różnych konsultacji. Jak dotąd kończyło się na niczym. Nie chcą nas słuchać, tylko przeforsować to, co mają już gotowe – dodał Mariusz Nowak.
- Rozumiem wątpliwości, ale nie jesteśmy wynajęci przez Urząd Miasta. Mamy niezależną rolę. Zarządzamy tym projektem – dopowiadał Jacek Dębczyński.
Łukasz Ozimek tłumaczył, że 2021 r. to maksymalny termin uwzględniający trzy wyłożenia MPZP. Za część wprowadzającą odpowiadała Anna Woźnicka (GARD - Pracownia Urbanistyczno-Architektoniczna):
- Plan jest aktem prawa miejscowego, kształtującym sposób wykonywania prawa własności do nieruchomości, określającym warunki zagospodarowania terenu, rozmieszczenia inwestycji. Podstawową sprawą jest określenie przeznaczenia, czy będzie to zabudowa przemysłowa, mieszkaniowa, a może usługowa. Uwzględnia się inwestycje celu publicznego, czyli drogi, zieleń, usługi publiczne.
MPZP reguluje np. maksymalną wysokość zabudowy czy nawet takie szczegóły, jak kolorystyka ram okiennych. Reasumując, plan ma być instrumentem ochronnym dla tkanki miejskiej, w przypadku Płocka wyjątkowej ze względu na skarpę i zabytki. W toku spotkania pytań przybywało. Moderatorzy radzili, aby uwagi do MPZP zgłaszać na późniejszym etapie. - Póki coś nie jest zgłoszone na piśmie, nie podlega rozpatrzeniu przez Radę Miasta. To jedynie głos w dyskusji – uzupełniła Woźnicka.
Zanim pokazano plan, pojawił się zarzut, że ten dokument w istocie jest realizacją oczekiwań firmy, która chciałaby zabudować działkę obok istniejącego pl. Książęcego.
- Przychodzi inwestor, który chce wybudować obiekt. Pod niego robi się wycinek - podkreślał Wojciech Koziczyński. - Inwestor ma już dla tego terenu warunki zabudowy, wystąpił o pozwolenie na budowę. Mieszkańcom zależy na powstaniu planu, ale nie na takim skrojonym pod inwestora.
Zanim pokazano plan, dwoje uczestników spotkania postanowiło wyjść, twierdząc że z tego spotkanie niewiele wyniknie. - Czyli nie dajemy sobie szansy – rozkładał ręce Dębczyński. Mariusz Nowak odrzekł: - Chcemy gwarancji poważnego potraktowania – po czym wspomniał o tym, jak słuchano mieszkańców w przypadku Nowego Rynku. - Porażka, były konsultacje i co z tego, później ktoś wypina się na mieszkańców. Wydaje się grube pieniądze na debilne konkursy.
- Możemy tak sobie dyskutować, a inwestor i tak zrobi, co będzie chciał – ocenił mieszkaniec starówki, Jerzy Skarżyński.
Plan obejmuje teren 21 ha – granicą od południa jest górna krawędź skarpy wiślanej, od północy ul. Kwiatka, od zachodu ul. Okrzei, wschodnia linia rozgraniczająca ul. Tumskiej. Obecnie nie ma dla tego obszaru MPZP z dwoma wyjątkami – Starego Rynku i fragmentu ul. Bielskiej (te plany mają zostać wchłonięte przez plan dla Starego Miasta). Ozimek twierdził, że głównym założeniem jest ochrona zabytków, dostosowanie parametrów zabudowy i realizacja nowej zabudowy, z kolei arch. Gabriel Ferliński dementował, jakoby plan był stworzony pod oczekiwania konkretnego inwestora.
- Słusznym działaniem jest realizacja zabudowy w oparciu o plan miejscowy niż o decyzje o warunkach zabudowy. Obszar jest wielofunkcyjny z naciskiem na rozwój funkcji mieszkaniowych. W niektórych obszarach już istnieją funkcje usługowe. A na terenach, gdzie funkcje usługowe nie mogą być realizowane w sposób samodzielny, nakazujemy ich realizację w pierzejach frontów budynków.
Proponują listę usług, aby spowodować ruch w śródmieściu, natomiast nowa zabudowa mieszkaniowa miałaby służyć za zachętę do wyboru starówki - zamiast Podolszyc - jako miejsca przyszłego zamieszkania. Dodano teren zielony w kwartale między ul. Zduńską, Okrzei, Kwiatka i Bielską, ciąg pieszy między ul. Piekarską a Małachowskiego w pobliżu sanktuarium. - Dążymy do zabudowania budynkiem pełnej szerokości działki. Założyliśmy maksymalną zabudowę do czterech kondygnacji, są jednak tereny, gdzie będzie niższa, trzykondygnacyjna bądź dwukondygnacyjna. Plan jest specyficzny. Wymaga szczegółowego podejścia, określenia intensywności zabudowy, gabarytów obiektów, wchodzimy w kwestie kolorystyczne i materiałowe. Regulacje dotyczą formy dachów, balustrad, np. tego czy można robić wykusze.
Dalej skupiono się na ochronie skarpy, wysokości możliwej zabudowy i obciążenia. - Czy ograniczył pan wysokość zabudowy? Pamiętał o tym, by ten wartościowy krajobraz jakoś się obronił? - dopytywał mieszkaniec Paweł Stefański. Pytania o uwzględnienie w tworzeniu planów opracowań dla skarpy spowodowało dość burzliwą atmosferę. Ferliński próbował wyjaśniać: - Każdy ma tu inną percepcję sposobów kształtowania krajobrazu. Pierwszy projekt planu był nieco inny, przewidywano większą skalę zabudowy - przyznał. Mieszkańcy dociskali go, aby odpowiedział czy uwzględnił np. ekspertyzę prof. Dudy z Akademii Górniczo-Hutniczej dla obszaru przy ul. Piekarskiej (oznaczonego jako 18MS). - W autorskiej propozycji inaczej sobie wyobrażałem ukształtowanie tego terenu. Pewne rozwiązania zostały wymuszone przez służby ochrony zabytków.
Dodał, że wszystkie decyzje zapadają w urzędzie. - Jestem związany umową z Urzędem Miasta.
- Działa pan na newralgicznym terenie – dopowiadał Wojciech Koziczyński. - Ekspertyza prof Dudy jest w urzędzie. Powinien pan zapytać o stateczność zbocza, czy w ogóle można się budować ze względów geologicznych.
Łukasz Ozimek wtrącił, że projekt jest opiniowany, w tym m.in przez geologa miasta, co z kolei skomentowano, że geolog jest pracownikiem Ratusza. Koziczyński drążył: - To, co przedstawił inwestor, zgadza się z pańskim projektem planu, ale nie zgadza się z warunkami zabudowy. Według warunków zabudowy powinny być trzy kondygnacje, a pan rysuje cztery czy sześć, to się pytam, czy pan to uzgadniał z inwestorem? Może pan nie z prezydentem uzgadnia...
- Dopuszczone są trzy kondygnacje nadziemne – precyzował Ferliński, tymczasem Skarżyński dodał, że "plus kondygnacja podziemna i poddasze". Posiłkując się ekspertyzą prof. Dudy, zaznaczył, że chodziło o trzy, przy czym za kondygnację uważa się poddasze i piwnicę, należałoby zrobić ekspertyzę dla stateczności zbocza przy takim obciążeniu. Skarżyński już wcześniej wnosił o uwzględnienie w strefie przykrawędziowej skarpy ruchów masowych ziemi z uwagi na wysokość planowanego budynku i liczbę kondygnacji, licząc za kondygnację piwnicę i poddasze. - Wniosek nie został uwzględniony. W projekcie planu dla wskazanego terenu, jak napisano, proponowano jedną kondygnację podziemną, trzy kondygnacje nadziemne od pasażu wiślanego, plus poddasze, czyli pięć. Od ul. Piekarskiej cztery kondygnacje nadziemne, przy czym dopuszcza się realizację czwartej kondygnacji jako poddasza.
Mieszkańcy wyjaśniali, że Ratusz chce wydać pozwolenie na budowę, o które wystąpił inwestor, załączając swoje dokumenty. Urząd szukał kolejnej ekspertyzy (chociaż istnieje kilka) i taką otrzymał, za co zapłacił ponad 24 tys. zł. - Szukał dobrej ekspertyzy, czyli takiej po myśli urzędu, tymczasem Państwowy Instytut Geologiczny potwierdził złożone przez nas dokumenty i to, co wcześniej napisał prof. Duda – tłumaczył Koziczyński. - Suchej nitki nie zostawił na tym, czym dysponował Ratusz. Jak pan chroni nasze obiekty zabytkowe?
Paweł Stefański podsumował: - Wnosimy o uwzględnienie specyfiki terenu, ważnych ekspertyz, aby była zmniejszona liczba kondygnacji.
- Chodzi o to, aby uniknąć katastrofy – dodał Stanisław Płuciennik, tymczasem Ferliński twierdził, że rozwiązania przyjęte w planie bardziej opierają się na tym, co zrobił prof. Wysokiński. - Projekt planu ulegał zmianom w procesie uzgodnień. W pierwszej strefie jest zakaz stawiania obiektów kubaturowych. W granicach drugiej strefy dopuszcza się obiekty i uzbrojenie terenu przy zachowaniu specjalnych rozwiązań technicznych, wniosków uzyskanych z badań ze szczególnym uwzględnieniem oceny stateczności zbocza. Przy realizacji zabudowy inwestor musi udowodnić, że nie wyrządzi zabudową szkód. Obszar jest wrażliwy, zwróciliśmy na to uwagę.
Na działkę przy ul. Piekarskiej (w MPZP oznaczoną jako 19MS) zwracała uwagę przedstawicielka firmy, do której należy teren przy pl. Książęcym.
- Martwicie się o 18MS, natomiast o 19MS się nie zatroszczyliście. A są już wybudowane budynki wyższe od naszego, które mają podwójne kondygnacje podziemne. Wybudowano chociażby sanktuarium.
Kolejne spotkanie w ramach konsultacji zapewne odbędzie się pod koniec marca.