Z jednej strony o niepotrzebnym straszeniu reformą edukacji, zaś z drugiej o spustoszeniu i kosztach, które ta reforma spowodowała, co może skończyć się pozwem. Taka była dzisiejsza dyskusja w auli ratusza.
Podczas sesji wycofano projekt uchwały dotyczący likwidacji Szkoły Podstawowej nr 13, który wzbudził ostatnio duże emocje. Wyjaśniono, że zdjęcie punktu z porządku obrad jest spowodowane koniecznością wykonania dodatkowych analiz. Radni przychylili się do tego jednogłośnie. Po chwili dyskusja rozwinęła się w temacie oświaty, szczególnie reformy wdrożonej przez byłą minister Zalewską.
[ZT]24120[/ZT]
- Z otrzymanego materiału wynika, że zmiany w zatrudnieniu pracowników pedagogicznych dotyczyły 11 nauczycieli, w tym 6 odeszło na emeryturę. Jak to się ma do tego straszenia nas, że wraz z reformą oświaty setki nauczycieli zostanie zwolnionych? - dopytywał radny PiS, Marek Krysztofiak.
Pytał o podwyżki dla pracowników administracji i obsługi jednostek samorządu terytorialnego, w tym oświaty, żłobków (w przyszłym roku wzrasta płaca minimalna do 2,6 tys. zł brutto). - Czy obejmą wszystkich tych pracowników, czy też będzie to zrobione wybiórczo, aby wszyscy pracownicy osiągnęli płacę minimalną?
Swoją opinią o reformie oświaty podzieliła się radna Daria Domosławska (PO):
- Spowodowała wielkie spustoszenie w całym systemie oświaty w naszym kraju. Dzięki mozolnej pracy Zarządu Jednostek Oświatowych, Wydziału Edukacji w Ratuszu, jak i zaangażowaniu panów prezydentów, pracy dyrektorów szkół udało się ograniczyć te straty do minimum.
Wskazywała na inwestycje w bazę oświatową, wynagrodzenia nauczycieli nawet na lepszym poziomie niż w Siedlcach, Ostrołęce, Radomiu czy nawet w Warszawie. Krysztofiak odpowiedział radnej: - Przed wprowadzeniem reformy liczba zwalnianych nauczycieli była większa niż obecnie. Wiele się remontuje, inwestuje w oświatę, tylko dlaczego przez lata nic się nie robiło w Szkole Podstawowej nr 13? Skoro projekt uchwały zdjęto z porządku obrad, może dowiemy się czy w tej placówce coś zostanie zrobione?
Radny Tomasz Kominek (PSL) nie poparł pomysłu z likwidacją SP 13. Twierdził zresztą, że nawet gdyby uchwała uzyskała akceptację większości radnych, zostałaby później uchylona przez wojewodę. Przypominał, że chociaż do tej szkoły uczęszcza mało dzieci z Płocka, to dopłaca się ok. milion złotych do jej funkcjonowania.
- Po wprowadzeniu ustawy oświatowej Płock kompleksowo dopłaca do całego obszaru blisko 160 mln zł. Jeżeli tendencja się utrzyma, to pytam z których inwestycji mamy zdejmować środki, żeby dopłacać z samorządu do funkcjonowania całego obszaru oświaty. W gminie Zawidz zabrakło 400 tys. zł. Nie z winy radnych, konstrukcji budżetu, tylko zapisów ustawy. Burmistrzowie, wójtowie i prezydenci innych miast mają z tym kolosalny problem. Nadwyżka inwestycyjna musi być kierowana na pokrycie kosztów związanych z obsługą szkół. Płock z budżetem na ponad miliard złotych sobie poradzi, ale skoro aż tyle dopłacamy do oświaty, to coś jest nie tak. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że obarczanie samorządów długami szpitali jest niezgodne z konstytucją. Może w kontekście ustawy oświatowej też trzeba zgłosić niektóre przepisy. W przeciwnym razie będziemy wkrótce się zastanawiać z którego zadania zdjąć, żeby dopłacać do tego, do czego nie powinniśmy dopłacać.
[ZT]24113[/ZT]
Włodarz miasta przyznał, że dopłaty do oświaty są coraz większe, z kolei reformę oświaty starano się wdrożyć w taki sposób, aby w jak najmniejszym stopniu odbyło się to kosztem uczniów i nauczycieli.
- Natomiast koszty się nie skończyły. W wielu szkołach podstawowych wciąż brakuje pracowni chemicznych, fizycznych. Musimy te braki uzupełnić. Nasi nauczyciele zarabiają najlepiej na Mazowszu. Odnośnie podwyżek, mamy zaplanowane środki w rezerwie. Jeśli będą, to obejmą wszystkich pracowników. Termin i wysokość podwyżek zależy od wpływów, które założyliśmy. Wiele samorządów ma świadomość, że wpływy w 2020 r. niestety niekoniecznie muszą być tak wysokie jak w tym roku. Po pierwszych miesiącach przyszłego roku okaże się na ile decyzja rządu związana m.in. z obniżką PIT-u, odbije się na dochodach samorządów. Wówczas możemy więcej mówić o podwyżkach.
Odniósł się do SP 13. - Dopłacamy dużo, a dzieci z Płocka tam jest garstka. Mój poprzednik także nie podjął się budowania tam stołówki czy sali gimnastycznej, mając świadomość, że to osiedle przemysłowe. Tak wynika z decyzji, które zapadały na tej sali w związku z planowaniem przestrzennym. Tam, niestety, nie będzie budownictwa wielorodzinnego czy szerokiego, jak np. na Winiarach, budownictwa jednorodzinnego. To sprawia, że trzeba sobie zadać pytanie o funkcjonowanie szkoły. Dziś jesteśmy na etapie dyskusji. Ostatnia inwestycja przy szkole była za mojej kadencji. Powstało boisko. W szkole nie ma świetlicy, sali gimnastycznej. To problemy, z którymi ta szkoła, jeśli zostanie w tym kształcie, będzie musiała się zmierzyć. Natomiast być może znajdziemy wspólnie inną propozycję.
Krysztofiak ponownie stwierdził, że niepotrzebnie „straszono” ludzi reformą edukacji. - Jesteśmy w stanie przeprowadzić każdą reformę. Z tego, co zrozumiałem z wypowiedzi radnego Kominka, subwencja powinna pokrywać całe zapotrzebowanie dotyczące oświaty. Z tego, co wiem, subwencja dotyczy tylko płacy nauczycieli. Jeśli chodzi o administrację i obsługę, to już zadanie własne, tak samo jak przedszkola. Nie zamierzam wchodzić w obronę ministra edukacji, który publicznie stwierdził, że w ostatnich kilku latach subwencja w skali kraju wzrosła o 9 mld zł. To niebotyczne pieniądze. Z kolei u nas propozycja likwidacji SP13. Nie chciałbym odnieść wrażenia, że z powodu reformy oświaty, jeśli w jakimś samorządzie przeważa opozycja, to my teraz pokażemy rządowi, likwidujemy szkołę. Mówiąc, że to wina ustawy. Chciałbym, aby przynajmniej w naszym samorządzie tak nie było.
Kominek dodawał, że jego zdaniem celem reformy powinna być "poprawa systemu". Tymczasem bez względu na partyjne poglądy i przynależność samorządowcy przyznają, że większe wydatki na oświatę mają determinujący wpływ na całokształt budżetu. - Niestety kosztem tego, co można zrobić dla mieszkańców.
Prezydent wspomniał o niedoszacowaniu subwencji za rządów PiS. - Rząd ogłasza, że mają być podwyżki dla nauczycieli, a my tych środków nie otrzymujemy w subwencji. Brakuje 21 mln zł tylko na przyszły rok - podkreślał. Wyjaśniał także, że w przypadku likwidacji SP13 chodziło o uchwałę intencyjną. - Dziś wiele samorządów, które mają kilka szkół podstawowych, stoi przed taką decyzją. Absolutnie nie twierdzę, że to wynika wyłącznie z reformy. To jeden z elementów. Konsekwencja tego, że samorządy w obszarze oświaty nie otrzymują wystarczającej ilości pieniędzy w subwencji. Do pewnego momentu będziemy sobie radzić, ale też kosztem czegoś.
Krysztofiak wtrącił: - Jeżeli subwencja nie starcza na płace nauczycieli, to pewnie skarbnik miasta potwierdzi, że nie tylko w ostatnich 3, 4 latach, wcześniej też miasto dopłacało. A jeżeli są to takie sumy, to nie widzę problemu w tym, aby podać ministra finansów do sądu. Niech zwróci miastu brakującą kwotę subwencji na płace nauczycieli. Ministerstwo twierdzi jednak coś innego - dopowiadał. Zwrócił się do radnego Kominka. - Reforma oświaty ma służyć dobru uczniów. To, że samorządy narzekają pod względem finansowym nie ma nic wspólnego z celem reformy oświaty.
Do dyskusji włączył się skarbnik Wojciech Ostrowski.
- Jeśli kogoś pozywać, to raczej Ministerstwo Finansów i Ministerstwo Edukacji, ale nie ministra. Nigdzie nie napisano, że subwencja jest tylko na wynagrodzenia dla nauczycieli. To są środki, które mają pokrywać koszty oświaty. A nowa ustawa, którą wprowadził ten rząd, została kuriozalnie skonstruowana. Mówi się o tym, że subwencja będzie zależała od sytuacji finansowej samorządu. Czyli dajemy po uważaniu. To już kompletnie nie do przyjęcia. Dziś nie otrzymujemy środków nawet na wynagrodzenia dla nauczycieli. To się skończyło w 2016 r. Wcześniej na wynagrodzenia otrzymywaliśmy 100 proc., wówczas na inne rzeczy powinniśmy dostawać więcej.
Na koniec prezydent odparł, aby „uspokoić” radnego: - Razem z innymi samorządami, w tym z Warszawy, przygotowujemy pozew do sądu i będziemy domagać się środków, które według nas należą się samorządowi ponoszącemu koszty, na które z kolei nie ma pokrycia w subwencji.