W rocznicę odzyskania niepodległości w katedrze tradycyjnie odprawiona została Msza Święta w intencji Ojczyzny. Ze względu na pandemię msza była dużo skromniejsza, a kazanie wygłosił biskup Mirosław Milewski. - Może zamiast wytaczania na siebie ogromnych dział naprzeciw siebie i otwierania kolejnych frontów wojennych, zaczniemy słyszeć rzeczowe argumenty innych. Może warto częściej sięgać do świata Biblii, w którym wartości nie stoją na głowie? - pytał biskup.
Zazwyczaj na mszę za ojczyznę do płockiej katedry ściągały tłumy. W czasie pandemii nie mogło być jednak mowy o takim wydarzeniu, a w świątyni przebywało kilkadziesiąt osób wśród których byli m.in. prezydent Andrzej Nowakowski, marszałek Adam Struzik, czy Marlena Mazurska - kierownik delegatury urzędu wojewódzkiego.
Msza rozpoczęła się o 10:00, a kazanie wygłosił biskup pomocniczy Mirosław Milewski. Zaczął od przywołania Hermy św. Zygmunta - relikwii podarowanej płockiej katedrze przez Kazimierza Wielkiego, ostatniego króla z dynastii Piastów, która została też wystawiona. Zrabowana przez Niemców w czasie II wojny światowej relikwia, 40 lat temu wróciła do Polski.
- Herma św. Zygmunta pozostaje niemym świadkiem w jaki sposób kolejne pokolenia realizowały swoje marzenia o Polsce - mówił biskup.
Wspominał m.in. bohaterską obronę Płocka 1920 roku czy czasy II wojny światowej.
- Wróciły do kraju kiedy rodziła się "Solidarność" i są z nami teraz, gdy nie bez trudów i sporów zmagamy się o tożsamość suwerennej Polski. Przeszłość kroczy z nami po drogach nowoczesności. Możemy jednak zadać sobie ważne, nieuniknione pytanie: czy my jako naród mamy jakąś rozumną wizję naszej ojczyzny? Co będzie znakiem starań współczesnych pokoleń o tożsamość i dzieje Polski? Co pozostanie po naszych sporach o Polskę? Może nas dzielić wiele i dobrze, że nie jesteśmy tacy sami. Możemy budować smukłe wieże naszych poglądów, budowle naszych koncepcji życia społecznego, ale jedno powinno nas łączyć: szacunek do drugiego człowieka, niezależnie od tego kim jest i jak myśli.
Biskup wspominał, że Polska przez setki lat była krajem otwartym, w którym "ludzie różnych religii żyli i szanowali się nawzajem". Przypominał też, że chrześcijańskie postrzeganie świata nie zmieniło się na przestrzeni wieków.
- Czy nie było w przeszłości ludzi inaczej postrzegających różne kwestie życia i wiary? Tacy ludzie byli zawsze, ale umieli słuchać siebie nawzajem. Dlaczego dziś pomieszało się to wszystko? Dlaczego zabrakło nam do siebie cierpliwości i chęci rozmowy? Dlaczego straciliśmy wspólny język z pokoleniami młodych, którzy na ulicach wykrzyczeli nam wizję człowieka, świata i Boga? Czy nie jest to porażka nas wszystkich - rodzin, szkół, państwa i wspólnot wyznaniowych - w przekazywaniu tego, co jest ważne dla człowieka? Czy nie powinniśmy dziś, raczej ze wstydem, przyznać, że jakoś nam wszystkim zabrakło w naszej wspólnej trosce o wolność i niepodległość inwestowania w kolejne, młode pokolenia Polaków? - pytał bp. Milewski.
Przytoczył też fragment mowy Ignacego Jana Paderewskiego, wygłoszonej na Politechnice Lwowskiej w 1910 roku. Biskup wskazywał na "arytmię polskich serc".
- To stałe bicie polskich serc: zarówno młodych, roztrzęsionych zagubionych, jak i starych, zaniepokojonych o przeszłość i przyszłość, może uspokoić powrót do źródła, jakim jest Boże słowo. To one budowało nasze dzieje, naszą polską tożsamość. Gdy ludzie różnie myślący potrafili ze sobą rozmawiać i podejmować działania dla dobra wszystkich. Nie da się historii tej ziemi i tego narodu zrozumieć bez odniesienia do Biblii. Może potrzebne są nam laboratoria, w których nie będziemy konstruować nowych punktów zapalnych i bomb słownych dla zniszczenia przeciwników. Może zamiast wytaczania na siebie ogromnych dział naprzeciw siebie i otwierania kolejnych frontów wojennych, zaczniemy słyszeć rzeczowe argumenty innych. Może warto częściej sięgać do świata Biblii, w którym wartości nie stoją na głowie? - pytał biskup.
Końcówka kazania bp. Milewskiego była apelem o pojednanie i wzajemne wysłuchanie, bo bez tego "nie da się budować nowoczesnego patriotyzmu".
- Nie wstydźmy się w codziennym życiu odwoływania do Boga i jego słowa, które jest trafne i zawsze krzepiące. Nowoczesna Polska, o którą nam wszystkim przecież chodzi, powinna być krajem pełnym obywateli o różnych twarzach i różnych poglądach, ale też krajem, w którym miejsca i czasy dla innych święte są szanowane. Bo ze wszystkich wolności ta względem religii i sumienia stoi na pierwszym miejscu. W nowoczesnej Polsce jest miejsce dla hermy św. Zygmunta, bo ona jest znakiem nowoczesności Polaków w pełni średniowiecza, gdy król Kazimierz Wielki potrafił zastać kraj drewnianym, a zostawić murowanym. Myślał nowocześnie, ale czuł po polsku, licząc się z Bogiem i historią. Nowoczesna Polska to ludzie, którzy jak ten król wiedzą, co zostawią następnym pokoleniem - mówił biskup. - Przed twe ołtarze zanosim błaganie: ojczyznę wolną pobłogosław Panie - zakończył.
Po mszy kilka delegacji złożyło kwiaty pod Płytą Nieznanego Żołnierza.