Po emocjonującym, ale niestety przegranym jedną bramką, starciu Ligi Mistrzów z SC Magdeburg Nafciarze wrócili na ligowe parkiety. Tym razem podejmowali przed własną publicznością MKS Zagłębie Lubin.
Zespół Wisły wygrał pierwsze trzy mecze w superlidze i oczywiście był faworytem potyczki z Lubinem, mającym na koncie 0 punktów.
- Jesteśmy przygotowani i gotowi, by od pierwszych minut narzucić swój rytm. Zagłębie miało trudny start sezonu i zamyka tabelę, ale nie zamierzamy ich lekceważyć. Podchodzimy do tego meczu z pełnym szacunkiem i chcemy pokazać naszą siłę na własnym parkiecie – mówił Dawid Dawydzik, obrotowy Wisły Płock.
W sobotnie popołudnie w Orlen Arenie wyższość Nafciarzy nie podlegała dyskusji. Wprawdzie do przerwy przewaga wynosiła "tylko" 5 bramek, ale w drugiej połowie nastąpił nokaut. Wisła wygrywała 30:19, 40:24, by zakończyć potyczkę wynikiem 46:26.
Aż 10 razy do bramki rywali trafił Lovro Mihić. Popisał się doskonałą skutecznością bo rzucał... 10 razy. Kilka minut przed końcem na parkiecie pojawił się 18-letni debiutant, skrzydłowy Aleks Zenkteler, zdobył bramkę z rzutu karnego.
Orlen Wisła PŁock - Zagłębie Lubin 46:26 (19:14)
Orlen Wisła Płock: Borucki, Alilović - Mihić 10, Kosorotov - 6, Szyszko 6 (3/4 k), Daszek 5, Ilić 5, Szita 5, Krajewski 2, Janc 2, Zenkteler 1 (1/1 k), Serdio 1, Zarabec 1, Fazekas 1, Dawydzik 1, Samoila.
Komentarze (0)