reklama

Awantura o podpisy. Muszą być czytelne?

Opublikowano:
Autor:

Awantura o podpisy. Muszą być czytelne? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościInicjatorzy nadania rondu na Winiarach imienia Stefana Liścia Bronarskiego, jednego z płockich Wyklętych muszą poprawić swój wniosek, m.in. z powodu nieczytelnych podpisów. A co jeśli ktoś bazgrze jak kura pazurem i już?

Inicjatorzy nadania rondu na Winiarach imienia Stefana Liścia Bronarskiego, jednego z płockich Wyklętych muszą poprawić swój wniosek, m.in. z powodu nieczytelnych podpisów. A co jeśli ktoś bazgrze jak kura pazurem i już?

To był pierwszy wniosek złożony do Ratusza po tym, jak rada miasta zgodziła się obniżyć próg liczby wymaganych podpisów z 3 tysięcy do 500, o co zabiegał od dawna m.in. Marcin Marzec, radny osiedla Zielony Jar i szef stowarzyszenia Podolszyce. Jednak to nie on była autorem pierwszego złożonego projektu obywatelskiego - w zbieranie pół tysiąca podpisów zaangażowali się płocczanie, m.in. senator Marek Martynowski, chcący nazwą ronda upamiętnić Stefana Bronarskiego „Liścia”, płocczanina, żołnierza TAP, NSZ, AK, NZW, po brutalnym śledztwie skazanego przez na 5-krotną karę śmierci i straconego w mokotowskim więzieniu sześć lat po wojnie.

Do pomysłu przekonano blisko 600 osób. Ale Ratusz kazał wniosek poprawić, wskazując na braki formalne. Jakie? W projekcie uchwały nie ma informacji, czy rondo ma już nazwę, czy nie, nie ma numeru ewidencyjnego działki, na której znajduje się rondo, zdaniem urzędników, brakuje też czytelnych podpisów.

- Wykaz osób popierających inicjatywę powinien zawierać imię i nazwisko, adres zamieszkania, numer PESEL i czytelne podpisy tych osób - czytamy w piśmie podpisanym (nieczytelną parafką - jak z przekąsem zauważają inicjatorzy projektu) przez przewodniczącego rady miasta Artura Jaroszewskiego. - Wniosek poparło w sposób zgodny z prawem 268 osób, a zgodnie z postanowieniami statutu winien być poparty przez 500 osób.

Ten argument najbardziej zirytował zbierających podpisy. - Każda osoba wpisywała własnoręcznie wszystkie te dane - podpisała się w takim razie dwukrotnie: pierwszy raz czytelnie, drugi raz skrótem lub pełnym nazwiskiem - denerwuje się senator Marek Martynowski.

Inicjatorzy muszą uzupełnić wniosek również o numery działki itd.  Czy to nie robota dla urzędników? - Projekty uchwał rady miasta przygotowują ich inicjatorzy - wyjaśnia przewodniczący rady miasta Artur Jaroszewski. - W 99 procentach jest to prezydent (oczywiście poprzez podległych mu urzędników), sporadycznie radni, kluby radnych lub komisje. Za każdym razem to pomysłodawca uchwały jest odpowiedzialny za prawidłowe i kompletne przygotowanie projektu.

Tak samo jest z projektem obywatelskim. - Oczywiście jeżeli wymagane dokumenty (np. numeracja działek, mapki ewidencyjne, itp.) znajdują się w odpowiednich komórkach organizacyjnych Urzędu Miasta, komitet ma prawo wystąpić o ich udostępnienie - wskazuje radny.

To nie będzie bardzo pracochłonne, ale inicjatorzy muszą jeszcze raz zebrać ponad 230 podpisów, tym razem superczytelnych. Zgodnie z widniejącymi w par. 23 i 24 Statutu Miasta Płocka zapisami, mają na to dwa tygodnie. - Gdy tylko przeczytałem wniosek, osobiście kontaktowałem się z przedstawicielami komitetu, sygnalizując kwestie formalno-prawne - zapewnia Artur Jaroszewski. - Jestem przekonany, że inicjatorzy w krótkim czasie uzupełnią braki projektu i zapewne na jednej z najbliższych sesji RM w porządku obrad znajdzie się projekt obywatelski. Szkoda, że Komitet obywatelski nie skonsultował z urzędnikami ewentualnych wątpliwości przed złożeniem wniosku - ubolewa Artur Jaroszewski. - Pozwoliłoby to zapewne uniknąć błędów formalno-prawnych. Ale pamiętajmy, że jest to inicjatywa pionierska i temu właśnie przypisuję pomyłki. Jest to pierwsza inicjatywa uchwałodawcza po obniżeniu progu z 3000 do 500 podpisów.

A co z czytelnością podpisów? Ponieważ w terminologii prawnej nie ma takiego terminu jak podpis, prawnicy różnią się w ocenie tego, czy parafka zawierająca mniej lub bardziej przypominające litery zygzaki i bohomazy, ma być uznawana za podpis, czy nie. W orzecznictwie dominuje przekonanie, że podpis to przynajmniej własnoręcznie napisane nazwisko. Ale pod wnioskiem było i to, i to - własnoręcznie napisane imię i nazwisko, adres, pesel i parafka zamiast powtórzonego nazwiska.

- Urzędnicy z biura obsługi rady miasta oceniali wniosek na podstawie wytycznych określonych przez statut, a te mówią wyraźnie, jakie warunki musi spełniać taki dokument - odpiera Hubert Woźniak z biura prasowego Ratusza. - Odrzucili tylko kompletnie nieczytelne podpisy, a to brak formalny łatwy do uzupełnienia.  Czy wymaganie staranności to rzeczywiście grzech?

Jednak czy statut może wymagać czytelnych podpisów? - Tak uszczegółowili to radni, to oni zatwierdzają dokument - wyjaśnia Hubert Woźniak.

Fot. Tomasz Miecznik/Portal Płock, wniosek i pismo z Ratusza na stronie


Zobacz również:









Wyklęty patronem kolejnego ronda?

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE