reklama

Awantura na debacie. Płocczanie w ataku

Opublikowano:
Autor:

Awantura na debacie. Płocczanie w ataku - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościGorąco zrobiło się na sali, gdy jeden z mieszkańców zarzucił Witoldowi Tumanowiczowi z Ruchu Narodowego, że on i Artur Zawisza chcą, by „pejsaci” wynosili się z Polski, co miał powiedzieć były poseł. - Nigdy nie udzieliłem takiej wypowiedzi - mówi Artur Zawisza. Ostro pytanie z sali skontrował też marszałek Adam Struzik.

Gorąco zrobiło się na sali, gdy jeden z mieszkańców zarzucił Witoldowi Tumanowiczowi z Ruchu Narodowego, że on i Artur Zawisza chcą, by „pejsaci” wynosili się z Polski, co miał powiedzieć były poseł. - Nigdy nie udzieliłem takiej wypowiedzi - mówi Artur Zawisza. Ostro pytanie z sali skontrował też marszałek Adam Struzik.

Po rundzie pytań od płockich dziennikarzy i organizatorów czwartkowej debaty kandydatów do europarlamentu, nadszedł czas na wylosowane dwóch pytań od mieszkańców Płocka, a potem na dyskusję wprost z sali. Bardzo gorącą i nie zawsze do końca kulturalną…

Ile dała Unia, ile zabrała?

Pierwsze pytanie wylosowane spośród nadesłanych przez płocczan dotyczyło bilansu 10-lecia. Jednym słowem: ile Polska dostała z Unii, a ile jej oddała, wliczając w to wszystkie poniesione nakłady?

– Nie ograniczajmy się tylko do funduszy strukturalnych– nawoływał Adam Struzik (PSL). – Lepiej zapytajmy, jakby Polska wyglądała bez nich – odwrócił szybko pytanie polityk.

– Owszem, zapłaciliśmy 125 mld zł składki, ale drugie tyle dostaliśmy w funduszach – mówił Przemysław Berent (PO) i zaczął wyliczać: - Mamy za to wiele kilometrów autostrad…

Przerwał mu głośny śmiech z sali.

- 673 kilometry autostrad - wycedził Berent.

- Przez te piękne autostrady się dzisiaj spóźniłem na debatę - odparował Witold Tumanowicz (RN), a potem skupił się na zwrotach dotacji.

Krystian Łagowski (KNP) wyraźnie rad, że udało mu się zagiąć rywali wyliczeniami z raportu Tomasza Cukiernika, które ten przedstawił na konferencji partii Korwina-Mikke. Wynika z niego, że dostaliśmy 385 mld zł z Unii, ale dwa razy więcej oddaliśmy w składkach, a także kosztach regulacji, biurokracji itd. Suma summarum 10 lat w Unii to 385 mld zł straty.

Referendum. Czy można wyrzucić miliony podpisów do kosza?


- Czy podpisania traktatu lizbońskiego nie powinno poprzedzić referendum? - brzmiało pytanie płocczan, ale kandydaci skupili się bardziej na istocie referendów jako takich.

- Referendum jest instrumentem świadczącym o demokracji – zaczął Paweł Sajak (TR) spokojnie i zaiste podręcznikowo.

– Do zastosowania jedynie w sytuacjach największej wagi, ponieważ niesie za sobą koszty – uzupełnił wypowiedź przedmówcy Janusz Andrychowski (SLD), co nie spodobało się z miejsca Witoldowi Tumanowiczowi. – Koszty? Ano tak, bo organizowano by referenda aż do pożądanego skutku - kpił. - Referenda powinny odbywać się zawsze na życzenie obywateli, a nie skandalicznie wyrzuca się ich podpisy do kosza, jak to już widzieliśmy w sprawie 6-latków! – grzmiał kandydat Ruchu Narodowego.

Natychmiast zareagował przedstawiciel PO. – W konstytucji istnieje zapis dający parlamentowi prawo do odrzucenia wniosku o referendum, nawet jeśli komuś się to nie podoba – powiedział stanowczo Berent. Płocki radny Marcin Flakiewicz ostudził trochę dyskusję, pytając retorycznie, czy nie powinniśmy mieć choć trochę zaufania do polityków. – To najważniejsze referendum już było 10 lat temu i nie miało formy plebiscytu – odezwał się na koniec rundy marszałek województwa mazowieckiego.

Awantura o „pejsatych”, których … nie było?

Pierwsze pytanie z sali zadał Robert Wiśniewski. Od razu z grubej rury. – Na podstawie jakiego prawa w wywiadzie telewizyjnym w Polsacie Artur Zawisza domagał się odesłania z Polski pejsatych? Pejsaci mają się wynosić? – pytał dość natarczywie kandydata Ruchu Narodowego.

- Nie wiem, o jakiej wypowiedzi pan mówi, nie rozumiem tego pytania - odpierał początkowo Witold Tumanowicz, ale koniec końców dał się sprowokować. – Tak, niech się wynoszą – powiedział.

- Jakim prawem chce mnie Pan wyrzucić, mieszkam w Płocku przez całe życie, a mój ojciec, zakładał Solidarność, pan nie pamięta tych czasów! - gorączkował się płocczanin.

- Rozumiem termin „pejsaci” jako nadużycie publicystyczne, którego osobiście bym nie użył  - tłumaczył się Tumanowicz, twierdząc, że mówił o „pejsatej władzy”, a nie o zwykłych mieszkańcach. - Przede wszystkim reprezentuję pokolenie oszukane przy Okrągłym Stole, który zapewnił bardzo wielu ludziom miękkie lądowanie. To właśnie ich trzeba natychmiast odesłać od władzy.

Jednak wypowiedź o „wynoszeniu się pejsatych” nie schodziłaby z pierwszych stron gazet przez długi czas, a na pewno można by znaleźć jakiś jej ślad, a tymczasem Internet głucho milczy na temat takich słów przedstawiciela Ruchu Narodowego... - Nie udzielałem takiej wypowiedzi, ten cytat jest fałszywy - zapewnił nas również Artur Zawisza. 

Emocje trochę stopniały po kolejnych pytaniach z sali. Adam Struzik deklarował, że w myśl słów Jana Pawła II wybiera Europę Ojczyzn, czyli „wolnych, suwerennych krajów, które potrafią ze sobą blisko współpracować w imię wspólnych interesów nie Europę Regionów", Witold Tumanowicz optymistycznie wróżył, że poparcie dla eurosceptyków wzrasta. - Będzie to najbardziej eurosceptyczny skład w Parlamencie Europejski w historii! Nie jesteśmy sami, wsparcia udzielą nam ugrupowania z Węgier, Finlandii czy Wielkiej Brytanii – śmiało wyliczył.

Europośle, co załatwisz dla Płocka?

Chciał wiedzieć przedstawiciel rady osiedla Dworcowa. Marszałek Adam Struzik kolejny raz zachwalał fundusze europejskie. – Jeśli ktoś nadal nie widzi, jaki nastąpił postęp cywilizacyjny, widocznie jest ślepy – twardo zakomunikował kandydat z PSL.

Marcin Flakiewicz (PRJG) od razu szczerze przyznał, że nic nie może zrobić dla Płocka, ponieważ europosłowi przypisano inną rolę, ale zapowiadał współpracę w tym zakresie z władzami samorządowymi. Zgodził się z nim Tumanowicz, ale trochę odbiegł od tematu przygryzając pozostałym kandydatom. – Nie widzę zbyt dużo waszych zwolenników na sali – skomentował, lustrując osoby przysłuchujące się debacie. – Widzę natomiast tych, którzy przyszli posłuchać tego, co ja mam do powiedzenia i kolega z Nowej Prawicy.

Janusz Andrychowski (SLD) z rozbrajającą szczerością przyznał, że jako lokalny patriota zamierza walczyć o Mławę, a Krystian Łagowski w odpowiedzi zacytował lidera swojej partii, czyli Janusza Korwina Mikke: – Jeśli ktoś nam powie, że w Unii Europejskiej można coś załatwić, jest albo idiotą, albo zwyczajnym kłamcą.

Przyzwolenie dla masturbacji 3-letnich dziewczynek?

Takie dość obcesowe pytanie zadano posłowi Pawłowi Sajakowi. Kandydat Europy Plus Twój Ruch, stosując mało wyszukane słownictwo. – Mam 12-letniego syna i 16-letnią córkę i szczerze wolałbym, aby nie słuchały od babci o motylkach i pszczółkach, ale uzyskały odpowiednią wiedzę z ust fachowca. Mówiąc krótko, by nie spieprzyły sobie życia, zachodząc w przedwczesną ciążę, bo nie wie, co to znaczy antykoncepcja, prezerwatywa.

Pana w PSL nie chcemy...

Tym razem jeden z mieszkańców zarzucił marszałkowi Adamowi Struzikami, że uzależniono przyznanie dotacji dla niego jako osoby niepełnosprawnej od podpisania list PSL. - Czy tak to będzie wyglądać, że ci, którzy poprą was w parlamencie europejskim mogą liczyć na jakieś okruchy? - dociekał.

- W ogóle nie zrozumiałem pana pytania, ale nie sądzę, żeby ktokolwiek oczekiwał od pana wstąpienia do naszej partii - odwinął się natychmiast Adam Struzik. - Z całą pewnością w pana przypadku to niemożliwe.

Politycy mówią o wszystkim i o niczym?

Na koniec debaty każdy z kandydatów mógł krótko wypowiedzieć się na dowolny temat. Przedstawiciel PSL zaznaczył, że bez członkostwa w Unii Europejskiej Polska mogłaby znaleźć się w obecnej sytuacji Ukrainy. – Może Unia to nie manna z nieba, ale nie wybierajmy tych, którzy dążą do rozłożenia unijnych struktur od środka – zaapelował do przysłuchujących się debacie. Marcin Flakiewicz (PRJG) natomiast wierzył w siłę młodości. – Nie powierzajmy swojego losu znowu tym samym politykom – oznajmił. Kandydat Platformy Obywatelskiej nawoływał do pójścia na wybory, zapowiadając wręczenie swoim adwersarzom znaczek z napisem „I’m a voter” (jestem wyborcą). – Zagłosujcie zgodnie z własną wolą – prosił Andrychowski, podobnie jak Paweł Sajak. Trochę dłużej mówił Witold Tumanowcz. – Zabito polskie stocznie, przemysł energetyczny, mamy 2 mln emigracji. Te fundusze to tylko forma podania kroplówki, abyśmy cieszyli się, że nie utoczono nam nazbyt dużo krwi – powiedział stanowczo. Na koniec Krystian Łagowski (KNP) przyznał, że była to jego pierwsza debata w życiu. – Jeszcze nie nauczyłem się mówić o wszystkim i o niczym, ale mam nadzieję, że się nigdy nie nauczę - wyraził nadzieję najmłodszy z uczestników czwartkowej debaty.

Który z kandydatów wypadł Waszym zdaniem najlepiej?

Fot. Tomasz Miecznik/Portal Płock

Pierwsza część debaty tutaj:

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE