reklama

Apelowali, aby nie likwidować gimnazjów

Opublikowano:
Autor:

Apelowali, aby nie likwidować gimnazjów - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPosłanka Elżbieta Gapińska zorganizowała w czwartek konferencję w płockim ratuszu. Chociaż zapowiedziano, że wnioski z niej miałyby zostać wysłane do Ministerstwa Edukacji Narodowej, myśl przewodnia była znana od samego początku. Zabrzmiała jednoznacznie: trzeba ratować gimnazja. Tu nie potrzeba rewolucji, tylko ewolucji.

Posłanka Elżbieta Gapińska zorganizowała konferencję w płockim ratuszu. Chociaż zapowiedziano, że wnioski z niej miałyby zostać wysłane do Ministerstwa Edukacji Narodowej, myśl przewodnia była znana od samego początku. Zabrzmiała jednoznacznie: trzeba ratować gimnazja. Tu nie potrzeba rewolucji, tylko ewolucji.

Konferencję poświęconą funkcjonowaniu gimnazjów zorganizowała w czwartek, 3 marca w płockicm ratuszu posłanka Platformy Obywatelskiej Elżbieta Gapińska. Wsparł ją w tym Związek Nauczycielstwa Polskiego. Spotkanie zaczęło się jednak nie od omówienia sprawy dotyczącej przyszłości młodzieży, tylko od przedstawienia kilku danych dotyczących maluchów, które od września nie zaczną szkolnej edukacji, tylko zostaną w przedszkolu. Dane przedstawił wiceprezydent Roman Siemiątkowski.

Reforma w Płocku maksymalnie może dotyczyć 1286 dzieci, przy czym Ratusz spodziewa się, że 2/3 z nich znajdzie się w przedszkolu. W rezultacie takich zmian w przedszkolach trzeba będzie utworzyć nowe oddziały, z kolei w szkołach odwrotnie – zmniejszyć ich liczebność. Dojdzie do zmniejszenia subwencji państwowej o ok. 3 mln zł. Trwają już konsultacje z dyrektorami placówek, aby podołać wyzwaniu. Niestety nad tym wszystkim unosi się widmo zwolnień, a jeśli dosztukować do tego kwestię miejsc w przedszkolach dla trzylatków i zapowiedzi wygaszenia gimnazjów, sytuacja robi się jeszcze bardziej niewesoła.

Dalej już skupiono się całkowicie na sprawie gimnazjów. Jako pierwszy do mównicy podszedł prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego w Płocku, Stanisław Nisztor. Przypominał zawirowania w 1999 roku, kiedy sukcesywnie wdrażano reformę wprowadzoną przez rząd AWS-u. Ciężar zmian spoczywał na polskich samorządach, a dokładnie to z ich budżetów budowano nowe budynki pod przyszłe gimnazja (w Płocku jedno powstało na Podolszycach Północ, drugie na Radziwiu), kupowano meble i pomoce dydaktyczne.

Powrót do przeszłości

- Teraz rząd chce nam zafundować powrót do przeszłości, twierdząc że gimnazja się nie sprawdziły. W dodatku nie opierając się przy tym na badaniach – przemawiał. Uznał także, że głównymi przeciwnikami tego rodzaju szkół są ci, którzy znają je wyłącznie z doniesień medialnych, uwypuklających przede wszystkim to, co negatywne. W tym wszystkim, jak uważał, ginie cały dorobek ostatnich 16 lat, a dodajmy, że przez ten czas wpompowano w gimnazja pokaźne kwoty. Te budynki trzeba by jakoś inaczej zagospodarować. Nie da się uciec od zwolnień wśród kadry nauczycielskiej i administracyjnej. ZMP wystosowało ankietę, którą wypełniło 422 nauczycieli. Przeszło 90 proc. z nich wypowiedziało się przeciwko likwidacji, bojąc się utraty pracy. W Płocku pod apelem o pozostawienie szkół podpisało się 3 tys. osób, w skali kraju 250 tys. - Nie likwidujmy szkół, tylko zmniejszajmy ilość uczniów w klasach – sugerował Nisztor. - Nikt nie wspomina o kosztach, które trzeba będzie ponieść na stworzenie nowych podstaw programowych, zmianę podręczników. Każdy z dyrektorów będzie dbał w pierwszej kolejności o swoich nauczycieli i nie zatrudni tych, którzy zostaną bez pracy. O planach w sprawie gimnazjów pani minister powiadomi w momencie, kiedy większość z nas będzie na wakacjach, 27 czerwca.

W strukturę i dane dotyczące gimnazjów wprowadziła kierownik ratuszowego wydziału edukacji, Aleksandra Jadczak. Tylko w latach 2013-2015 wydano na ich rozwój 2 mln 861 tys. zł. Chwaliła kadrę. - Nauczyciele doszkalają się. Postępowanie wychowawcze staje się niejednokrotnie ważniejsze niż sama dydaktyka.

To zmarnotrawienie publicznych środków

O ocalenie gimnazjów walczy również prezes powiatowych struktur ZMP, Ewa Kowalak. Pamięta, w jaki sposób wprowadzano gimnazja. - Wówczas pomysł budził spore obawy. Kiedy rząd obwieścił, że wreszcie zasiano ziarno, pomyślałam sobie, że trafiło na bardzo słabą ziemię, wręcz na ugór. Teraz jesteśmy dumni z tego, co udało się od tamtego czasu osiągnąć. A proponuje się nam chaos i duże koszty, to zmarnotrawienie publicznych środków – grzmiała. W najgorszej sytuacji będą mniejsze miejscowości i wsie, w których trzeba było w przeszłości zaciągać kredyt, aby wybudować szkołę. Nie wszystkie zobowiązania zostały spłacone. Nie mogła się również nadziwić, dlaczego państwo, któremu powinno zależeć na likwidacji bezrobocia, pomija w tym wszystkim zagrożenie masowymi zwolnieniami wśród nauczycieli. - Nie idzie się do przodu, robiąc krok do tyłu. Nie tłumaczmy takiego posunięcia niezadowalającymi wynikami w szkołach, bo tu potrzeba zmian jakościowych, nie systemowych. Musi być diagnoza, opracowana koncepcja na kilkadziesiąt lat. Pracuje w edukacji od 30 lat i apeluję, nie pozwólmy zepsuć polskiego systemu edukacji.

Swoje trzy grosze dołożyła do jej wypowiedzi Joanna Nawrocka-Szmulewicz z PWSZ. Skupiła się bardziej na kwestiach, o których dorośli często zapominają. Na burzy emocji u tak młodych ludzi, ustaleniu przez nich hierarchii wartości, pierwszych miłościach, które wydają się często ważniejsze od odrabiania lekcji, potrzebie akceptacji w grupie rówieśniczej. - Inaczej brzmi „chodzę do podstawówki” niż „uczęszczam do gimnazjum”. To drugie brzmi poważniej, co dla nich jest nie bez znaczenia. Zmienia się świat, dlatego nie warto wracać do starych modeli - w czym poparła ją dyrektorka gimnazjum nr 5, Eliza Ogorzała. Długo wymieniała elementy, które zaproponowano gimnazjalistom, w tym rozmaite zajęcia pozalekcyjne, radiowęzeł, dziennik elektroniczny, klasy z innowacjami (profilowane), wskazywała na szkolny monitoring. Żeby jednak nie było tak idealnie, wspomniała też o kilku mankamentach: konieczności zwiększonej opieki ze strony psychologów i pedagogów (teraz to 20 godzin tygodniowo), przeładowaną podstawę programową, przez co nauczyciele muszą gonić z programem, oraz na stały rozwój oferty pozalekcyjnej.

Na koniec posłanka Gapińska podsumowała krótko całą dyskusję. - Likwidacja gimnazjów nie rozwiąże problemów, przeniesiemy je tylko do innej szkoły, a teraz mamy w gimnazjach nauczycieli, którzy radzą sobie najlepiej, jak potrafią – więc, jak uważała, nie powinniśmy z tego ot tak rezygnować.

DANE:

- do płockich gimnazjów w roku szkolnym 2015/2016 uczęszcza 3 tys. 114 uczniów. Liczba uczniów przez ostatnie lata spadała (rok szkolny 2012/2013 – 3 tys. 576 uczniów, 2013/2014 – 3 tys. 435 uczniów, 2014/2015 – 3 tys. 281 uczniów). Według szacunków Ratusza w roku szkolnym 2016/2017 liczba uczniów wyniesie 3 tys. 126, osiągając na przełomie 2021 i 2022 roku poziom 4 tys. 434 uczniów.

- w gimnazjach mamy: 85 oddziałów ogólnych (2 tys. 264 uczniów), 20 oddziałów sportowych (463 uczniów), 9 oddziałów integracyjnych (135 uczniów), 6 oddziałów dwujęzycznych (176 uczniów), 3 oddziały SMS (76 uczniów),

- do klas pierwszych uczęszcza 1 tys. 38 uczniów, drugich – 1 tys. 4 uczniów, trzecich – 1 tys. 72 uczniów,

- liczba etatów nauczycieli: 362,72,

- funkcjonują dwa gimnazja z oddziałami dwujęzycznymi, sześć z oddziałami sportowymi, trzy z oddziałami integracyjnymi, są też dwa specjalne dla dzieci z niepełnosprawnością.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE