Wystarczył jeden zapis w projektach do ustawy, aby doprowadzić do wyjątkowo burzliwej wymiany zdań. O przerwanie dyskusji poprosił jeden z radnych, a przewodniczący Artur Jaroszewski poprosił wręcz o „reset wzajemnych relacji” między wiceprezydentem Jackiem Terebusem a przewodniczącym jednego z komitetów.
Dyskusję o zmianach w przepisach dotyczących Płockiego Komitetu Rewitalizacji rozpoczęła radna Wioletta Kulpa. Zgodnie ze zmianami wybór przewodniczącego lub wiceprzewodniczącego miałby odbywać się w głosowaniu jawnym, zwykłą większością głosów, w obecności co najmniej połowy członków Komitetu. Ale to tylko w przypadku kolejnych wyborów (przy rezygnacji obecnego przewodniczącego bądź jego zastępcy)
- Skąd ta propozycja zmian? Ponoć była konsultowana z Komitetem. Zweryfikowałam sprawę i słyszę, że tak nie było. Ci ludzie chcą pracować społecznie, przeszli duże sito wyboru. Są ciałem doradczym, któremu należy się szacunek.
Wiceprezydent Jacek Terebus przypominał, że Komitet powstał, aby było z kim skonsultować tworzony wówczas Płocki Program Rewitalizacji.
- Rola Ratusza sprowadzała się do zadań organizacyjnych dla Komitetu. Już wówczas wskazywaliśmy, co wkrótce trzeba będzie zmienić. Chociażby uprościć procedurę wyboru przewodniczącego i zastępcy w przypadku ich rezygnacji. Pierwsze wybory odbyły się na zasadach określonych trochę ad hoc. Teraz dookreśliliśmy te zasady, aby nie była wymagana obecność wszystkich członków Komitetu. Nie ma drugiego dnia, to żaden zamach na PKR.
Tych tłumaczeń nie pozostawił bez komentarza przewodniczący PKR, Jerzy Skarżyński. Czytał:
- Analiza przeprowadzonej procedury naboru na członków Komitetu pierwszej kadencji oraz podjętych przez Komitet prac wskazuje, że wprowadzona uchwała wymaga zmian... Co ma znaczyć ta analiza podjętych przez komitet prac? Siedem razy się spotkaliśmy. Średnio frekwencja wyszła na poziomie około 70 proc., 100 proc. u przewodniczącego i jego zastępcy. Z ręką na sercu przyznaję, że nie wiem kiedy pojawił się ten zapis o konieczności przyszłych zmian, do którego nawiązał wiceprezydent. Ale niech ktoś z ręką na sercu powie, czy przeczytał ten 300-stronicowy dokument, jakim jest Płocki Program Rewitalizacji. Czy ktoś członkom Komitetu przedstawił jakaś analizę, że my coś źle czy dobrze robimy? A może tu chodzi o coś innego, „a pan ciągle nas krytykuje” na sesjach, spotkaniach, komisjach – domniemywał.
Nie rozumiał w czym problem, bo skoro ktoś podejmuje się poważnych zadań, a za takie rozumie rewitalizację, to powinien uczestniczyć w spotkaniach PKR. Sugerował sprawdzenie list obecności z posiedzeń. - Nie ma jednak takiej osoby, która by nie przyszła trzykrotnie pod rząd, aby móc pozbawić ją statusu członka. Nie przypominam sobie przerwy w obradach. Były cztery tury głosowania, wiceprzewodniczącym został Piotr Żółtowski. Mam protokoły. Skoro ktoś tu teraz wspomina o analizie, to znaczy, że coś jest nie w porządku. Tak to rozumiem. Nie będę się spierał, bo ponoć władza ma zawsze rację, jaka by nie była. Wszystko robię społecznie, pieniędzy za to nie dostaję, zresztą nawet nie chcę. W przeciwieństwie do pana wiceprezydenta, który tym wszystkim zajmuje się zawodowo. Nie chciałabym, aby mój głos był rozumiany w taki sposób „bo pan ciągle nas krytykuje”.
Dalej wspominał list od młodej osoby. Uczestniczyła w spotkaniu z wiceprezydentem w marcu. - Ja tego listu nie odczytam, chociaż prosiła. Apeluje do państwa o zajęcie się zabytkami, słuchanie mieszkańców, aby nie odbierać nas jako wrogów, aby to nie kasa, a wyższe idee miały przełożenie w rzeczywistości. Panie prezydencie, publicznie proszę o spotkanie w sprawie utworzenia parku kulturowego na obszarze starszej części miasta. Na razie odnoszę wrażenie, że słuchanie ze zrozumieniem to dla niektórych bardzo trudne zadanie.
Radna Kulpa poprosiła o listy obecności. - Panie prezydencie, czy ta zwykła większość rzeczywiście tak usprawni prace? Czy to dobrze wygląda, że kandydaturę przewodniczącego może poprzeć tylko dwóch członków z 14 ? Proponuję zostawić bezwzględną ilość głosów.
Wiceprezydent przyłączył się do prośby o podanie nazwisk, aby skończyć z niedopowiedzeniami. - Dlaczego pan nie powie, że to pismo jest od pana córki? - zwrócił się do Jerzego Skarżyńskiego. Nawiązał również do spotkania w marcu. - To nie była rozmowa, tylko atak. Powiedziałem, że na kolejne spotkanie poproszę protokolanta. Docierają do mnie sygnały, że komitet dyskutuje o sprawach prywatnych. Nie jestem przeciwny dyskusji o parku kulturowym, ale taki park nie może służyć do blokowania jednego przedsięwzięcia – miał tu na myśli budowę budynku na Piekarskiej przez Budizol. - Pan wychodzi na mównicę i pyta, czy ktoś przeczytał te 300 stron Płockiego Programu Rewitalizacji. Nie możemy w taki sposób dyskutować. My tego dokumentu nie zamówiliśmy za 120 – 140 tys. zł, tylko sami go napisaliśmy! Po to, aby był dobry pracowaliśmy nad nim przez ponad dwa lata. Absolutnie zgadzam się, że zabytki trzeba chronić, ale nie wszystkie są w naszych rękach. Rewitalizację rozumiemy szeroko. Do tego służą konsultacje na osiedlach. Nie ma co szukać sensacji, że my tu wprowadzamy jakieś modyfikacje do regulaminu. Dla tego dokumentu przewidziano konkretne zobowiązania stron w obowiązujących przepisach. Mieliście czas na zaopiniowanie, nie robimy tu nikomu krzywdy. Patrzmy przez pryzmat miasta, a nie interesy prywatne, które bardzo mocno wybrzmiały na tym spotkaniu na temat parku kulturowego. Park nie służy obronie działki, którą wiele lat temu sprzedano prywatnemu inwestorowi.
Zarzut o próbę rozgrywania prywatnego interesu rozsierdził Jerzego Skarżyńskiego, który poprosił o wyjaśnienie, na czym on dokładnie polega. Nie doczekał się wyjaśnień. Burzliwą dyskusję tonował przewodniczący rady Artur Jaroszewski.
- W płockim Ratuszu od dawna nie było tak pozytywnego klimatu dla tematyki rewitalizacji. Jerzemu Skarżyńskiemu nikt nie odmówi zamiłowania do starówki. Proszę, nie podgrzewajcie już konfliktu, którego chyba tak naprawdę nie ma. Komuś się wydaje, że ktoś tu na kogoś krzyknął. Zapewne obaj się zgodzicie, że guru w tym temacie będzie dr. inż. Krzysztof Kamiński.
Mieszkaniec starówki pytał, dlaczego od wielu lat dopomina się o plany zagospodarowania przestrzennego dla Starego Miasta. - Nie ma ich. Skąd ten opór? Na czym polega prywatny interes Jerzego Skarżyńskiego, który od miasta nie wziął nawet złotówki dotacji? To pomówienie.
Po tych słowach radny Tomasz Kolczyński zgłosił wniosek, aby tę dyskusję jak najszybciej zakończyć, co poparło 21 radnych. Jeszcze na sam koniec była prośba od przewodniczącego Jaroszewskiego do wiceprezydenta i przewodniczącego PKR o próbę nawiązania lepszych relacji.