Piąty pacjent, który wczoraj trafił do Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Płocku ze zdiagnozowaną chorobą COVID-19, pochodzi jednak z Iłży koło Radomia.
Wczoraj informowaliśmy, że piąty pacjent pochodzi z Mławy lub okolic. Okazuje się, że doszło do błędu komunikacji przy przyjęciu pacjenta -pochodzi z oddalonej o 30 km od Radomia Iłży. Dlaczego więc trafił aż do Płocka? Placówki w Radomiu i Warszawie są przepełnione.
Dane liczbowe:
- 13 pacjentów na oddziale zakaźnym,
- 5 z potwierdzonym COVID-19,
- 1 pacjent na oddziale intensywnej terapii,
- 9 pobrań ostatniej doby.
[ZT]25286[/ZT]
Płucny następny
Zmieniła się strategia placówki w szukaniu miejsca dla pacjentów z koronawirusem. Pierwszym wyborem po oddziale zakaźnym nie będzie już dermatologia, a oddział chorób płuc.
- Praktycznie każda sala ma węzeł sanitarny. Technicznie jest lepiej do tego przygotowany niż dermatologia. Nie ma już przyjęć na pulmonologię. Część pacjentów zostanie wypisanych, a ci wymagający dalszego leczenia zostaną przeniesieni na inne oddziały w naszym szpitalu - wyjaśnia dyrektor.
Placówka nadal poszukuje miejsc na izolatoria dla pacjentów oczekujących na wynik. Jest już podpisana z Włodkowicem, który udostępnił akademik przy Misjonarskiej. Potrzeby mogą być jednak większe.
- Szukamy też tzw. hotelu dla medyka. Na tę chwilę nie ma podejrzeń ani pozytywnego wyniku wśród kadry, ale potrzebujemy takiego miejsca - mówi dyrektor. - Trudno to oszacować, ale chcemy mieć dwa miejsca po 20 pokoi.
Nowe procedury od środy
Od środy 8 kwietnia rusza pomiar temperatury wśród personelu szpitala, co ma jeszcze bardziej zwiększyć bezpieczeństwo wszystkich w placówce.
- To bardzo trudne, bo pracownicy przychodzą na różne godziny, ale może w ten sposób unikniemy ścisku przy wejściu - mówi Kwiatkowski. - Chodzi o bezpieczeństwo własne, ale też pozostałego personelu i pacjentów.
Winiary szukają osób do wykonywania pomiarów wśród pracowników (wchodzą innymi wejściami niż pacjenci). Osoba zostanie wyposażona w kombinezon, przyłbicę, rękawiczki. W grę wchodzą wolontariusze, dyrektor poprosił też o pomoc miasto.
Średnio na każdym z 22 oddziałów szpitalnych są po 2 termometry. Szpital potrzebuje jednak więcej.
- Jeśli używa się urządzenia codziennie przez kilka godzin, to ma prawo się zawiesić czy popsuć. Nie możemy zabrać termometrów z oddziałów, bo tam się odbywa normalne leczenie. Złożyliśmy zamówienie i mamy prawie pewną obietnicę, że dziś, a najpóźniej jutro rano będą. Cena jest 3 razy większa, niż 3 tygodnie temu, około 400 złotych. Kupujemy 20 termometrów. W tej chwili potrzebne są 2-3, ale reszta będzie w zapasie. Te urządzenia są nieosiągalne na rynku - nie ukrywa dyrektor.
Jak mówi dyrektor, ok. 80 proc. sprzętu potrzebnego do walki z koronawirusem (m.in. sprzęt ochrony osobistej) szpital kupił z własnych środków. Kwiatkowski liczy na refundację ze strony marszałka czy wojewody. Pozostałe 20 proc. sprzętu pochodzi z rozdziału centralnego.
1 medyk 1 miejsce pracy?
W związku z pandemią koronawirusa minister zdrowia wydał zalecenie, żeby medycy ograniczyli się do 1 miejsca pracy. Wielu medyków świadczy swoje usługi nie w 1, a 2, 3, a nawet więcej placówkach. Oficjalnego nakazu jednak jeszcze nie ma.
- Wiele szpitali dzięki temu funkcjonuje. Jeśli lekarze i pielęgniarki ograniczyliby się do 1 miejsca pracy, to nasz szpital też miałby problemy. To byłoby najlepsze, ale jest chyba nie do osiągnięcia - mówi Kwiatkowski.
Wydłużają się kolejki do zabiegów planowych. Początkowo odwołano je na 3 miesiące, ale ten termin niedługo minie.
- Będzie trzeba znów przesuwać - mówi wprost Kwiatkowski. - Nie myślimy jeszcze o tym. Przyjdą wytyczne wytyczne wojewody lub NFZ i wtedy będziemy to realizować.
Podziękowania
Dyrektor dziękuje też ludziom, którzy pomagają szpitalowi i pracownikom służby zdrowia. Dostaw codziennie jest kilka - od papieru ksero, przez wodę mineralną, soki i ciastka, aż po rękawiczki i kombinezony.
- Jeszcze raz bardzo gorąco za to dziękuję. To bardzo miłe. Czasami przychodzą paczki, a my nawet nie wiemy kim jest darczyńca. To wielka akcja pomocy szpitalowi, a my jej naprawdę potrzebujemy. Walka z wirusem jeszcze trochę potrwa - kończy dyrektor.