reklama

Zwycięski horror w wykonaniu Polaków

Opublikowano:
Autor:

Zwycięski horror w wykonaniu Polaków - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportŻycie bez emocji byłoby nudne. Z takiego założenia najwyraźniej wychodzą polscy piłkarze ręczni, przy każdej nadarzającej się okazji fundując swoim kibicom prawdziwe dreszczowce.

Życie bez emocji byłoby nudne. Z takiego założenia najwyraźniej wychodzą polscy piłkarze ręczni, przy każdej nadarzającej się okazji fundując swoim kibicom prawdziwe dreszczowce.

Polacy ograli Niemców w Ergo Arenie zaledwie jedną bramką, co stawiało ich w niezbyt korzystnej sytuacji przed meczem rewanżowym, który miał być rozegrany w Magdeburgu. Tym bardziej, że trener Michael Biegler nie mógł skorzystać z usług Bartłomieja Jaszki, a wracający do gry po kontuzji Krzysztof Lijewski nie miał wiele czasu, aby zgrać się z kolegami z zespołu. Na domiar złego okazało się, że w Magdeburgu nie zagra Mariusz Jurkiewicz.

Biało-czerwoni po raz kolejny pokazali jednak, że doskonale radzą sobie nawet w najbardziej ekstremalnych sytuacjach. Dotyczy to zresztą nie tylko sytuacji kadrowej, ale również tego, co w pewnym momencie działo się na boisku.

Zaczęło się wprawdzie zupełnie nieźle, ale Niemcy w końcu znaleźli sposób na rozmontowanie naszej defensywy, a Silvio Heinevetter wręcz dwoił się i troił w bramce, wychodząc obronną ręką z nawet najbardziej beznadziejnych opresji.

Po pierwszej połowie Niemcy prowadzili czterema bramkami (w pewnym momencie ich przewaga sięgała nawet pięciu goli) i to oni byli w tym momencie zdecydowanie bliżej awansu na MŚ 2015. Kibice piłki ręcznej doskonale jednak wiedzą, że Polacy z nie takich opresji wychodzili już obronną ręką. I kiedy już w pierwszej fazie drugiej połowy biało-czerwoni odrobili straty, można było mieć niemal stuprocentową pewność, że ostra walka o każdy milimetr placu gry toczyć się będzie aż do ostatniej sekundy.

W 52. minucie stało się jasne, że nie ma mowy o dogrywce. Jednocześnie wiadome było, że jeśli Niemcy chcą wyjechać do Kataru nie tylko jako turyści, muszą zdobyć w Magdeburgu dwa gole więcej niż Polacy. Czyli – mówiąc najbardziej lapidarnie – muszą grać szybciej niż do tej pory. I faktycznie, chcieli podkręcić tempo. Tylko, że zamiast powiększać przewagę, zaczęli gubić rytm, mnożyć błędy techniczne, niecelne podania i nieskuteczne rzuty. Biało-czerwoni wykorzystali to wszystko z zimną krwią, wygrywając dzięki bramce zdobytej przez Piotra Chrapkowskiego trzy sekundy przed końcową syreną.

W Magdeburgu zabrakło nie tylko Mariusza Jurkiewicza, ale i Marcina Wicharego. Zagrali Adam Wiśniewski i Kamil Syprzak oraz Michał Daszek, który w nowym sezonie również występował będzie w płockiej Wiśle. Nikt z tej trójki nie zapisał się w pamięci kibiców żadnym spektakularnym zagraniem, ale też nikt z nich nie zawiódł.

Na słowa najwyższego uznania zasłużyli doskonale broniący Piotr Wyszomirski oraz Karol Bielecki, który na boisku pojawił się dopiero w 23. minucie i w dodatku nie wszedł w mecz zbyt dobrze, ale to właśnie on w najważniejszych momentach zdobywał bramki fenomenalnymi rzutami z 12-13 metrów.


Niemcy – Polska 28:29 (14:10)

Niemcy: Heinevetter, Bitter – Gensheimer 7, Wiencek, Glandorf 7, Pekeler 2, Groetzki 2, Kneule 1, Kraus 4, Weinhold 3, Danner, Fath 2

Polska: Szmal, Wyszomirski – Lijewski 3, Wiśniewski 1, B. Jurecki 4, M. Jurecki 5, Grabarczyk, Daszek 3, Chrapkowski 4, Gliński 1, Szyba, Bielecki 7, Syprzak 1


fot. Tomasz Miecznik / Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE