Jeżeli komuś po zakończeniu czwartego meczu finałów fazy play-off sezonu 2013/2014 wydawało się, że byli tacy, którym zależało na zepsuciu sportowego święta, na pewno będzie miał w tym dużo racji. Cztery czerwone kartki, w tym dwie dla trenerów, to mało chwalebne podsumowanie meczu, który miał wprawdzie dostarczyć kibicom wielu emocji, ale wyłącznie sportowych.
Kielczanie zaczęli jednak bardzo agresywnie. Wisła zaś, zupełnie bez sensu, dała się wciągnąć w gierkę swoich przeciwników. I zamiast skupić się na czysto sportowej rywalizacji, wdała się w walkę na słowa (raczej mało parlamentarne), a nawet na pięści.
Po pewnym czasie złe emocje ucichły. Ale nie do końca. Widać było wyraźnie, że podopieczni trenera Manolo Cadenasa (po odesłaniu szkoleniowca pozbawieni jego uwag) są nienaturalnie spięci i mają problemy z podjęciem czysto sportowej walki.
Na domiar złego Sławomir Szmal, który w sobotę zagrał wręcz beznadziejnie, tym razem miał prawdziwy „dzień konia” To samo zresztą można było powiedzieć na temat Julena Aginagalde. Hiszpański kołowy w sobotę był niemal całkiem niewidoczny, a w niedzielę stał się ponownie kluczowym zawodnikiem swojego zespołu. I właśnie jemu w dużej mierze kielczanie zawdzięczają wysoką wygraną w Płocku oraz tytuł Mistrza Polski.
Jedynym pocieszeniem dla Wisły może być świadomość, że jednak jest w stanie podjąć wyrównaną walkę z Vive Targami, a nawet ograć swojego odwiecznego rywala. Obyśmy jak najszybciej doczekali czasów, gdy będzie można wygrać z kielczanami trzy mecze w stosunkowo krótkim czasie.
Wisła Płock – Vive Targi Kielce 25:34 (10:19)
Orlen Wisła: Wichary, Sego, Morawski – Kwiatkowski, Nenadić 4, Ghionea 4, Jurkiewicz 4, Syprzak 4, Lijewski 1, Nikcević 4, Toromanović 1, Wiśniewski, Eklemović, Montoro 3, Kević
Vive Targi: Szmal, Losert – Olafsson 2, Chrapkowski 1, Aginagalde 10, Bielecki 4, Buntić 3, Musa 1, Rosiński 1, Jachlewski 2, Grabarczyk, Cupić 1, Zorman 3, Strlek 2, Jurecki 2, Tkaczyk 2
fot. Tomasz Miecznik / Portal Płock