reklama

Wisła wygrywa po bramce w ostatniej sekundzie! Fantastyczna seria trwa!

Opublikowano:
Autor:

Wisła wygrywa po bramce w ostatniej sekundzie! Fantastyczna seria trwa!  - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportNafciarze odnieśli trzecie z rzędu zwycięstwo w lidze i pną się w tabeli PKO Ekstraklasy. W 10. kolejce pokonali na wyjeździe Raków Częstochowa 2:1, a bramkę na wagę kompletu punktów w ostatniej minucie doliczonego czasu gry zdobył Piotr Tomasik.

Nafciarze odnieśli trzecie z rzędu zwycięstwo w lidze i pną się w tabeli PKO Ekstraklasy. W 10. kolejce pokonali na wyjeździe Raków Częstochowa 2:1, a bramkę na wagę kompletu punktów w ostatniej minucie doliczonego czasu gry zdobył Piotr Tomasik. 

Prowadzona przez Radosława Sobolewskiego Wisła Płock się rozpędza, choć gra nie wygląda dobrze. Na mecz z Rakowem Nafciarze pojechali w niezłych nastrojach - w tabeli sytuacja była dobra, bo po wygranej z Wisłą Kraków płocczanie awansowali do górnej ósemki. W Pucharze Polski udało się pokonać pierwszą przeszkodzę, choć łatwo nie było. Do Bełchatowa, gdzie swoje domowe mecze rozgrywa Raków Częstochowa, Wiślacy pojechali w komplecie. Trener zdecydował się na wystawienie niemal identycznego składu, który wygrał z Białą Gwiazdą. Jedyną różnicę była zmiana na pozycji napastnika - na ławce usiadł Ricardinho, a na szpicę wrócił Grzegorz Kuświk.

Większe problemy miał Marek Papszun, bowiem ze względu na czerwoną kartkę w ostatnim spotkaniu nie mógł zagrać podstawowy pomocnik Igor Sapała, a Emir Azemović doznał kontuzji. Niemniej to gospodarze byli lepszym zespołem przez pierwsze 45 minut. 

Choć dużo lepiej zaczęli przyjezdni. Już w trzeciej minucie Mateusz Szwoch powinien otworzyć wynik, kiedy to piłkę wyłożył mu Grzegorz Kuświk. Pomocnik nie trafił jednak w futbolówkę. W pierwszej odsłonie zawodnik grający z numerem 9 irytował swoją grą, a niewykorzystana przez niego sytuacja była w zasadzie jedyną klarowną szansą na zdobycie gola. Słabo wyglądała z resztą cała ofensywna formacja, a długimi fragmentami podopieczni Radosława Sobolewskiego mieli problem z dłuższym utrzymaniem się przy piłce.

Dużo więcej z gry miał Raków Częstochowa - beniaminek grał zdecydowanie wyżej, nie pozwalał Wiślakom na rozgrywanie piłki, nie odstawiali przy tym nogi. Co chwilę któryś płockich zawodników leżał na murawie. Kreowali przy tym sporo sytuacji, ale Felicio Brown-Forbes raził nieskutecznością. Raz świetnie piłkę, dosłownie w ostatniej chwili, wybił mu spod Jakub Rzeźniczak, innym razem Kostarykanin w sytuacji sam na sam z Thomasem Dahne uderzył źle. Pod koniec pierwszej połowy potężny napastnik Rakowa w końcu znalazł drogę do bramki - gospodarze wymienili zaledwie kilka podań, dobry przerzut na prawą stronę do Michała Skórasia, a ten w pole karne. Brown-Forbes oszukał stoperów i było 1:0 dla Czerwono-Niebieskich.

To i tak najmniejszy wymiar kary dla Wisły, bo w pierwszej połowie bo były dwie sytuacje, w których arbiter mógł podyktować rzut karny. Najpierw po złym podaniu Thomasa Dahne piłkę wślizgiem wybijał Alan Uryga, ale sędziowie orzekli, że obrońca czysto wybił piłkę. Dużo bardziej kontrowersyjna jest sytuacja już z doliczonego czasu gry, kiedy to  Brown-Forbes ścigał się z Rzeźniczakiem. Wydawało się, że obrońca Wisły faulował napastnika. Tomasz Kwiatkowski zdał się na kolegów z wozu VAR, a ci orzekli, że nie ma mowy o jedenastce. Sam Rzeźniczak zapytany o tę sytuację w przerwie stwierdził: "dla mnie karny". Los jednak uśmiechnął się jednak do Nafciarzy, którzy byli i tak w trudnej sytuacji: gra się nie kleiła, a gospodarze się rozkręcali. 

Radosław Sobolewski nie mógł być zadowolony z gry swojej drużyny i w szatni musiały paść ostre słowa. Na drugą połowę wyszła zupełnie inne drużna i od początku to Nafciarze przejęli inicjatywę. Goście grali z większą werwą i zaangażowaniem, a najbardziej odmienionym zawodnikiem był Szwoch. Pomocnik w końcu zdobył swoją pierwszą bramkę w tym sezonie i to z trudnej sytuacji. Były piłkarz Arki Gdynia najpierw powalczył o źle wybitą piłkę i miał wokół siebie trzech rywali. Mimo to bez zastanowienia oddał strzał z powietrza, a Michał Gliwa nie zdołał go odbić. 

Wydawało się, że kolejna bramka dla Wisły jest kwestią czasu - świetną sytuację po dośrodkowaniu Cezarego Stefańczyka miał jeszcze Kuświk, ale jego strzał głową złapał Gliwa. Zaczęły się zmiany w obu ekipach, tempo powoli siadało. Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się wynikiem 1:1, w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry wykonywała jeszcze Wisła. Piłka trafiła do rezerwowego Mikołaja Kwietniewskiego, ten podał do rezerwowego Piotra Tomasika, a skrzydłowy oszukał Michała Skórasia i płaskim strzałem w doliczonym czasie gry dał swojej drużynie trzecie z rzędu z zwycięstwo. Cała drużyna natychmiast podbiegła do licznej grupy kibiców z Płocka, a sektor gości eksplodował z radości. 

Po 10. kolejkach PKO Ekstraklasy Wisły Płock ma na koncie 16 punktów. Następne spotkanie już w piątek 4 października - na własnym boisku Nafciarze podejmą Arkę Gdynia. Początek meczu o 18:00. 

Raków Częstochowa - Wisła Płock 1:2 (1:0)

bramki:

1:0 - Felicio Brown Forbes 42'

1:1 - Mateusz Szwoch 53'

1:2 - Piotr Tomasik 90'

Raków Częstochowa: 1. Michał Gliwa - 77. Dawid Szymonowicz, 2. Tomáš Petrášek, 14. Kamil Kościelny - 22. Michał Skóraś, 18. Rusłan Babenko, 17. Petr Schwarz, 11. Bryan Nouvier (46', 9. Sebastian Musiolik), 30. Miłosz Szczepański (90', 7. Maciej Domański), 27. Daniel Bartl (70', 13. Piotr Malinowski) - 91. Felicio Brown Forbes.

Wisła Płock: 30. Thomas Dähne - 20. Cezary Stefańczyk, 25. Jakub Rzeźniczak, 18. Alan Uryga, 2. Damian Michalski - 6. Damian Rasak, 8. Dominik Furman - 10. Giorgi Merebashvili (88', 14. Mikołaj Kwietniewski), 9. Mateusz Szwoch, 24. Ángel García Cabezali (72', 7. Piotr Tomasik) - 11. Grzegorz Kuświk (74', 21. Ricardinho).

Żółta kartka: Babenko.

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE