Wyjątkowo krótko w tym sezonie trwała przygoda Wisły Płock w Pucharze Polski. Trener Marek Saganowski zapewniał, że nie odpuści rozgrywek pucharu.
- Nigdy tego nie odpuszczałem, to piękna przygoda. W ostatnich dwóch klubach, które prowadziłem samodzielnie, byliśmy w ćwierćfinale - mówił w rozmowie z nami przed startem sezonu.
Trener dokonał kilku roszad w składzie, dał szansę zawodnikom, którzy ostatnio mieli nieco pod górkę. Do Tych w ogóle nie pojechał Łukasz Sekulski, a jego miejsce na szpicy zajął zazwyczaj występujący na skrzydle Dawid Kocyła. W pierwszym składzie znaleźli się m.in. Radosław Cielemęcki czy Nikola Srećković, którzy od meczu z Górnikiem Łęczna nie grali. Pierwszy raz w tym sezonie w wyjściowym składzie zaczął Igor Drapiński, na środek obrony wróćił Beniamin Czajka, a do bramki Krzysztof Kamiński. Bramkarz nie będzie dobrze wspominał meczu w Tychach, dwie bramki padły po jego błędach.
Zaczęło się bardzo dobrze dla Wisły, bo już w 12. minucie Mateusz Szwoch dośrodkował z rzutu rożnego, piłkę agresywnie zaatakował Beniamin Czajka i było 1:0 dla Wisły. I na tym skończyły się atuty gości.
Gospodarze stopniowo przejmowali kontrolę, potrafili zamykać Wisłę na jej własnej połowie na dłuższe chwile, a dyspozycję Kamińskiego szybko sprawdził Daniel Rumin, ale górą bramkarz Nafciarzy. Przy strzałach z dystansu albo nie musiał interweniować albo łapał piłkę z łatwością. Groźnie zrobiło się w 30. minucie, kiedy nieudana wrzutka Dominika Połapa spadła na poprzeczkę.
Tyszanie do wyrównania potrzebowali rzutu karnego. W 40. minucie w dobrej sytuacji znalazł się Przemysław Mystkowski - zdołał oddać groźny strzał, z którym jednak poradził sobie Kamyk. Sytuację wślizgiem próbował ratować Adam Chrzanowski i chwilę po oddaniu strzału wpadł w nogi rywala. Sędzia Myć potrzebował wideoweryfikacji, ale bez większych wątpliwości wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Jakub Tecław i uderzył w słupek. Futbolówka wyszła by w pole, ale w ten sam róg rzucił się Kamiński. Piłka odbiła się od jego pleców i wpadła do bramki.
W drugiej połowie Nafciarze zaprezentowali się już bardzo słabo, a GKS przejmował kontrolę nad meczem i kreował kolejne sytuacje. W 60. minucie było już 2:1 dla gospodarzy - pojedynek przegrał Nikola Srećković, ale Krzysztof Kamiński interweniował bardzo niepewnie i futbolówkę do bramki wpakował Rumin.
Marek Saganowski zareagował, wprowadził na boisko Krzysztofa Janusa i Sebastiana Strózika, ale gra nie drgnęła Na kwadrans przed końcem Milan Spremo nieco ożywił poczynania kolegów, ale Wisła była już bezradna. W 88. minucie wynik na 3:1, po błędzie Kamińskiego, który wyszedł przed pole karne, ustanowił Mateusz Radecki.
GKS Tychy - Wisła Płock 3:1 (1:1)
0:1 - Beniamin Czajka 12'
1:1 - Jakub Tecław 45' (rzut karny)
2:1 - Daniel Rumin 60'
3:1- Mateusz Radecki 88'
GKS Tychy: 44. Adrian Kostrzewski - 6. Nemanja Nedić (C), 8. Marcin Szpakowski, 9. Daniel Rumin (82, 18. Bartosz Śpiączka, 90. Miłosz Pawlusiński), 10. Przemysław Mystkowski (82, 23. Mateusz Radecki), 16. Jakub Brudnicki, 20. Norbert Wojtuszek, 21. Krzysztof Machowski (77, 25. Wiktor Żytek), 24. Dominik Połap, 33. Jakub Tecław, 77. Patryk Mikita (77, 17. Marcel Błachewicz)
Wisła Płock: 1. Krzysztof Kamiński - 4. Adam Chrzanowski, 5. Beniamin Czajka, 7. Radosław Cielemęcki (77, 11. Milan Spremo), 9. Dawid Kocyła (60, 67. Sebastian Strózik), 14. Mateusz Szwoch (C), 16. Fabian Hiszpański, 21. Igor Drapiński, 23. Filip Lesniak, 30. Nikola Srećković (77, 17. Mateusz Lewandowski), 37. Paweł Chrupałła (60, 10. Krzysztof Janus).
Żółte kartki: Brudnicki, Połap, Kikolski - Chrzanowski.
Sędzia: Wojciech Myć (Lublin).