Potyczka z Zagłębiem była godna obejrzenia, mecz obfitował w sporo goli, a Nafciarze zaprezentowali się całkiem nieźle. Szkoda, że wiele osób wystraszyło się porannego deszczu i nie dotarło na stadion. Ale zespół i tak mógł liczyć na głośny doping fanów z trybuny wschodniej.
Od początku goście mieli lekką przewagę, ale nie potrafili stworzyć klarownej sytuacji. W 29. minucie sędzia zauważył zagranie piłki ręką w polu karnym Wisły i podyktował bardzo problematyczny rzut karny. Pewnym wykonawcą okazał się Szymon Pawłowski. Kibice długo psioczyli na sędziego, nie godząc się z jego decyzją. - Karny był ewidentny, wyraźne zagranie ręką – bronił kolegi po fachu w przerwie spotkania Kazimierz Mikołajewski, były arbiter z Płocka.
10 minut później po dośrodkowaniu na krótki słupek Arkadiusz Woźniak sprytnym strzałem pod poprzeczkę podwyższył wynik na 2:0. Pod koniec pierwszej połowy najlepszą sytuację dla Wisły miał Tomasz Grudzień, który w sytuacji sam na sam trafił w słupek.
Druga połowa to bardzo wyrównany mecz. Ale już w 47. minucie sędzia podyktował rzut karny dla Wisły, który strzałem po ziemi w prawy róg bramkarza wykorzystał Janusz Dziedzic. - Jeszcze jeden, jeszcze jeden – krzyknęli kibice Nafciarzy.
Niestety kilka minut później po świetnym dośrodkowaniu bramkę na 3:1 zdobył Robert Jeż. Z ok. 10 metrów przymierzył głową i nie dał szans dobrze broniącemu Sewerynowi Kiełpinowi. Ale już dwie minuty później po dośrodkowaniu Dziedzica piłkę do bramki gości skierował Bartek Sielewski i odżyły nadzieje na trybunach. Przez kolejne minuty Nafciarze próbowali odrobić straty i byli tego bardzo bliscy po akcjach Łukasza Sekulskiego i strzale głową Marko Radicia.
Zagłębie zaczęło zwalniać grę, zawodnicy długo leżeli na murawie po faulach i zerkali na tablicę wyników. Wisła nacierała, ale 82. minucie kontrę wyprowadzili goście i po dośrodkowaniu Małkowskiego bramkę strzałem głową zdobył Darvidas Sernas, wprowadzony kilka minut wcześniej. Wynik 4:2 już się nie zmienił.
- Każde spotkanie z takim przeciwnikiem jest dla nas cenne, zwłaszcza dla młodych piłkarzy – zaznaczył po końcowym gwizdku trener Wisły Marcin Kaczmarek. - Zagłębie wymieniane jest jako jeden z kandydatów do czołowych lokat w ekstraklasie. Wypadliśmy nieźle, choć było sporo błędów, umiejętności jeszcze nie te, ale są i pozytywne wnioski.
Wisła Płock – Zagłębie Lubin 2:4 (0:2)
0:1 Pawłowski (29. karny)
0:2 Woźniak (39.)
1:2 Dziedzic (48. karny)
1:3 Jeż (54.)
2:3 Sielewski (56.)
2:4 Sernas (82.)
Wisła: Kiełpin – Nadolski, Magdoń, Radić, Zembrowski – Grudzień (46. Hiszpański), Góralski (72. Adamczyk), Sielewski, Dziedzic, Mosart (77. Mitura) – Sekulski
Zagłębie: Gliwa – Rymaniak, Horvath, Vidanov, Nhamoinesu – Pawłowski, Bilek, Hanzel, Jeż, Lira (60. Małkowski) - Woźniak (75. Sernas)
Żółte kartki: Radić, Nadolski – Lira, Małkowski
Sędziował: Erwin Paterek (Lubelski ZPN)
Widzów: ok. 1.000