Zwycięstwo było Wiśle bardzo potrzebne, by liczyć się w walce o miejsca 1-4 w grupie C. Właśnie cztery ekipy awansują dalej i będą walczyć wśród 16 najlepszych zespołów w Europie. W Orlen Arenie, która dziś o godz. 15 niestety nie wypełniła się do końca, Wisła prowadziła 1:0, 2:1 i 3:2, ale goście odrabiali straty i wyszli nawet na jednobramkowe prowadzenie. W Wiśle niesamowicie bronił – i to przez pełne 60 minut – Marcin Wichary.
Po 20. minutach płocczanie przegrywali 8:9. Cimos „rzucał” na kole wyróżniającym się Kamilem Syprzakiem jak jakimś juniorem młodszym, publiczność krzyczała w ramach protestu, a sędziowie pokazywali rywalom tylko żółte kartki i dyktowali zaledwie rzuty wolne. Słabiutko tym razem gra Michał Kubisztal. Szybko złapał dwie kary dwuminutowe, a w ataku kompletnie sobie nie radził. Grę ciągnął m.in. Adam Wiśniewski. Po jednym z rzutów trafił w twarz przypadkowo gwiazdę Cimosa – Gorazda Skofa. A że wcześniej zrobił to także Syprzak, wściekły golkiper Słoweńców niemal wpadł w furię.
Wisła grała dobrze w obronie, złapała swój rytm i powoli budowała przewagę. Do przerwy wygrywała 14:12, a ostatniego gola zdobył z karnego kompletnie niewidoczny do tej pory snajper rywali Milorad Krivokapic. W Koperze aż 10 razy trafił do bramki Wisły.
W drugiej połowie były ogromne emocje, ale poziom spadł, obie ekipy popełniły mnóstwo prostych błędów. Niestety, już po 12 minutach na tablicy pojawił się remis 18:18. Płocczanie nie dawali sobie rady ze skrzydłowymi Cimosa, a „Wichura” nie mógł przecież odbić wszystkich rzutów... Ale w Wiśle rozegrał się Michał Zołoteńko i trafił kilka razy z drugiej linii, co wcześniej było bolączką gospodarzy.
W 54.30 minucie meczu, czyli na pięć i pół minuty przed końcem, przy aplauzie publiczności Paweł Paczkowski trafił na 25:23 dla płocczan. Niestety była to ostatnia bramka Wisły. Goście wyrónali niespełna trzy minuty przed końcem po karnym Krivokapica. Pół minuty przed końcem Piotr Chrapkowski trafił w poprzeczkę, piłkę 10-11 metrów od bramki złapał skrzydłowy Adam Wiśniewski i zamiast spokojnie opanować sytuację i ustawić atak – błyskawicznie rzucił. Bramkarz rywali obronił, a kibice złapali się za głowy.
Brak zimnej krwi Wiśniewskiego mógł kosztować Wisłę nawet stratę punktu za remis, bo 8 sekund przed końcem rywale mieli piłkę i poprosili o czas. Zaatakowali raz jeszcze, wywalczyli rzut wolny bezpośredni. Strzał z 10-11 metrów obronił Wichary - najlepszy na boisku - i skończyło się 25:25 oraz dużym niedosytem. Za to goście tańczyli ze szczęścia na parkiecie.
W grupie C Hamburg ma komplet 14 punktów (7 meczów). Drugi Cimos ma 9, trzeci Metalurg – też 9. Wisła zgromadziła 5 punktów, St. Petersburg - 3, a Constanta – 2. W sobotę w Skopje Metalurg pokonał bardzo wysoko St. Petersburg 32:19 (16:7). Ostatnie trzy spotkania Wisły – już w lutym przyszłego roku.
Orlen Wisła Płock - Cimos Koper 25:25 (14:12)
Orlen Wisła: M.Wichary - C.Spanne(4), A.Wiśniewski(4), K.Syprzak(3, 1k), Z.Kwiatkowski(1), M.Kubisztal(1), P.Chrapkowski(2), B.Kavaš(4), M.Zołoteńko(3), A.Twardo, N.Eklemović(1), P.Paczkowski(2)
Cimos: D.Podpecan, G.Skof - J.Dobelšek(3), M.Brumen(7), U.Rapotec, B.Skoko(1), U.Bundalo, G.Bogunovic(2), R.Konecnik, S.Skube(4), M.Krivokapic(7, 5k), D.Bombac(1), M.Cemas, V.Osmajic
Upomnienia: Z.Kwiatkowski, M.Kubisztal, B.Kavaš - U.Rapotec, S.Skube, G.Bogunovic
Kary: Orlen Wisła 8 min (M.Kubisztal 4 min, A.Twardo 4 min) - Cimos 4 min (M.Brumen 2 min, U.Rapotec 2 min).
Zdjęcia z meczu w naszej galerii -
fot. Tomasz Miecznik / Portal Płock