Trudno racjonalnie wytłumaczyć to co się dzieje z Orlen Wisłą Płock w ostatnich tygodniach. Jesienią Nafciarze seryjnie zawodzili, przegrywając mecze ze Pelisterem czy Fredericią. Zaledwie kilka tygodni później podopieczni Xaviego Sabate wskoczyli na inny poziom. Nafciarze po kolei rozprawili się z PSG, Fuchse Berlin, a teraz z Dinamem Bukareszt. Po 13 kolejkach Nafciarze mają na koncie 10 punktów i być może w czwartek wieczorem zapewnią sobie awans z grupy A. Potrzebują do tego porażki mistrza Macedonii w Berlinie.
Thriller w Rumunii
Mistrzowie Polski mieli za co odpłacać Rumunom. Z 7 dotychasowych starć Dinamo wygrało aż 5. Raz padł remis, a Wisła wygra tylko raz - w 2018 roku w Orlen Arenie Nafciarze wygrali 29:28. Hala w Bukareszcie to jeden z gorętszych terenów na handballowej mapie Europy, stąd można było mieć obawy o wynik. Zwłaszcza, że do stolicy Ruminii Wisła pojechała bez Viktora Halgrimssona, a do zdrowia wciąż nie wrócili Mitja Janc i Zoltan Szita.
Podopieczni Xaviego Sabate dobrze weszli jednak w mecz, a zdobywanie bramek rozpoczął Miha Zarabec. Goście od początku grali dobrze w obronie, często wysoko atakowali rywali i to przynosiło skutki. Dinamo nawet jeśli zdobywało bramki, to musiało na to solidnie zapracować.
Rywalizacja była zacięta, aż przy stanie 5:5 w ciągu 60 sekund karami za faul i zagranie nogą zostali ukarani Stanislav Kasperek i Miklos Rosta. Nafciarze wykorzystali grę w podwójnej przewadze i wyszli na dwubramkowe prowadzenie (6:8). Po chwili na ławce usiadł jednak też Tim Cokan, a we znaki obronie Wisły dawał się Ali Zein.
Po 20 minutach gra Wisły w ofensywie nieco siadła, dwukrotnie pomylił się Abel Serdio, ale nie zemściło się to przesadnie, bo nie radzili sobie ze świetnie funkcjonującą obroną, a przy tym popełniali proste błędy. W końcówce gospodarze jednak przyspieszyli i z prowadzenia Wisły do przerwy już nic nie zostało. Do szatni zespoły zeszły przy wyniku 14:14.
Katastrofalny początek drugiej odsłony mógł napawać pesymizmem. Dinamo zdobyło 4 kolejne bramki i po 8 minutach Xavi Sabate poprosił o czas. W kolejnych kilku minutach ofensywa Nafciarzy "wisiała" na Przemysławie Krajewskim i Dimie Żytnikowie - to były trzy pierwsze trafienia Rosjanina w tym sezonie Ligi Mistrzów. W zespole gospodarzy rozszalał się za to Andrii Akimienko, który potrafił znaleźć się i na skrzydle, i na kole. Z czerwoną kartką za faul na Fazekasie wyleciał za to Robert Militaru, ostoja defensywy Dinama.
W końcówce po kolejnej bramce Krajewskiego i Gergo Fazekasa Wisła znów prowadziła 2 bramkami, ale w ostatnich 2 minutach bramki zdobywali Haukur Tharstarson i Akimienko. Na minutę przed końcem był remis, a piłkę miała Wisła. Goście długo rozgrywali akcję, w końcu Marko Panić rzucił - piłka odbiła się od poprzeczki i szczęśliwie trafiła do jednego z Wiślaków. Mistrzowie Polski grali niemal do samego końca, piłka trafiła do Leona Susnji, a ten na 2 sekundy przed końcową syreną zdobył bramkę na wagę zwycięstwa!
Przed Nafciarzami kolejne ważne w mecze - już w niedzielę w Kielcach kolejna odsłona "świętej wojny", a 6 marca, w ostatnim meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów, Orlen Wisla Płock podejmie Sporting Lizbona.
Dinamo Bucuresti 26:27 (14:14) ORLEN Wisła Płock
Dinamo Bucuresti: Iancu – Akimenko 6, Gomes 4, Zeinelabedin 4, Dedu 3, Rosta 3, Lombroso 3, Thrastarson 2, Vujović 1, Langaro, Kasparek, Militaru.
ORLEN Wisła Płock: Alilović – Piroch 4, Stepancić, Serdio 1, Panić, Susnja 1, Zarabec 1, Fazekas 5, Krajewski 7, Terzić, Dawydzik 3, Mihić 1, Cokan 1, Zhitnikov 3.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.