Szymon Marciniak w ostatnich latach zgarnia wszystko, co w świecie sędziowskim można zgarnąć. To sędzia z Płocka i jego zespół prowadzili pamiętny finał Mistrzostw Świata pomiędzy Francją i Argentyną, za który zebrali rewelacyjne oceny. W poprzednim sezonie Polak sędziował finał Ligi Mistrzów pomiędzy Manchesterem City a Interem Mediolan, czylo kolejny sezon z rzędu wziął największy "skalp", jaki tylko może wziąć sędzia.
Niewątpliwym atutem płocczanina jest w tym wypadku narodowość. Polityka UEFA zakłada, że sędzia nie może być tej samej narodowości co kluby, które grają w finale. W najbliższym czasie nie ma szans, żeby jakikolwiek polski zespół w ogóle zagrał w tych elitarnych rozgrywkach, nie mówiąc już o finale. Co innego Anglicy - zespoły z Premier League regularnie docierają do finału, a ostatnio zdarzało się, że nawet oba kluby miały swoje siedziby na Wyspach. W tym roku będzie jednak inaczej.
Przedstawiciele Anglików odpadli już w ćwierćfinale. Rafał Rostkowski wskazuje, że to otworzyło drzwi przed powierzeniem prowadzenia finału Anthonemu Taylorowi. Według byłego polskiego sędziego, Anglik jest szykowany na ten mecz, a mimo to poprowadzi pierwszy półfinał pomiędzy PSG a Borussią Dortmund. To samo w sobie zaburza politykę europejskiej federacji, bo w przeszłości sędzia szykowany na finał nie prowadził meczów półfinałowych. Rok temu podobny trik UEFA zrobiła w przypadku Marciniaka, a jak przekonuje Rostkowski na łamach serwisu sport.tvp.pl, wynika to z krótkiej ławki.
Co to ma do tegorocznego finału?
- Jeśli w spotkaniu Borussia – PSG wszystko ułoży się dla niego korzystnie, UEFA prawdopodobnie powtórzy scenariusz z ubiegłego roku z Marciniakiem. A jeśli nie, to następni w kolejce są Holender Danny Makkelie (pod warunkiem, że w finale nie zagra PSG) i Słoweniec Slavko Vincić. Czy możliwe są inne scenariusze? Tak, jednak należy pamiętać, że finał odbędzie się 1 czerwca, a do tego czasu może się jeszcze dużo wydarzyć – może się zdarzyć coś, co UEFA będzie musiała albo powinna wziąć pod uwagę podejmując ostateczną decyzję obsadową - pisze Rostkowski.
Póki co Szymon Marciniak jest faworytem do poprowadzenia rewanżu pomiędzy Realem Madryt a Bayernem Monachium. Faworytem do prowadzenia finału nie jest, nie jest nawet drugi w kolejce, ale... kto wie czy po ewentualnych wpadkach innych sędziów Polak nie stanie się faworytem. W końcu w ostatnich latach on i jego zespół dźwigali presję najważniejszych meczów w piłce nożnej i ktoś może pomyśleć o tym jako o bezpiecznej opcji.
W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Rostkowski przewiduje, że Szymon Marciniak szans na poprowadzenie finału EURO 2024 nie ma, ale za to zapewne otrzyma mecz otwarcia Niemcy-Szkocja.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.