reklama

Sześć może nie wystarczyć [FOTO]

Opublikowano:
Autor:

Sześć może nie wystarczyć [FOTO] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportWisła w pierwszym meczu 1/8 fazy pucharowej Ligi Mistrzów pokonała faworyzowany Vardar Skopje różnicą sześciu bramek, czym wprawiła w euforię wypełnioną po brzegi widownię w Orlen Arenie. Jednak zaliczka przed rewanżem na gorącym terenie w Macedonii mogła być o wiele bardziej okazała.

Wisła w pierwszym meczu 1/8 fazy pucharowej Ligi Mistrzów rozegrała jedno z najlepszych spotkań w swojej historii i pokonała faworyzowany Vardar Skopje różnicą sześciu bramek, czym wprawiła w euforię wypełnioną po brzegi widownię w Orlen Arenie. Jednak zaliczka przed rewanżem na gorącym terenie w Macedonii mogła być o wiele bardziej okazała.

 

Syn trenera Vive Tauron Kielce Alex Dujshebaev, strzelec 10 goli, sprawił, że szczypiorniści Wisły Płock nie osiągnęli w sobotni późny wieczór pełni szczęścia. Zwycięstwo różnicą sześciu bramek w pierwszym meczu  nad Vardarem jest poważną zaliczką przed rewanżem, ale rozmiary porażki gości z Macedonii mogły być znacznie większe, gdyby nie... Alex. W niecałe dwie ostanie minuty meczu trzykrotnie trafił do bramki Rodrigo Corralesa.

- Pierwszy raz graliśmy z Vardarem, dlatego bardzo obawiałem się tego spotkania - mówił po meczu trener Nafciarzy Manolo Cadenas. - Zwłaszcza, że w poprzednim sezonie niewiele zabrakło by Vardar wyeliminował późniejszych triumfatorów Champions League z SG Flensburg. 

Przed meczem zwycięstwo sześcioma bramkami cały Płock brałby w ciemno. Ba, skrzydłowy Michał Daszek marzył o pięciu bramkach róznicy. Potem jednak wraz z kolegami rozegrał rewelacyjny mecz. Mimo to pozostał pewien niedosyt.

- Sześć bramek o niczym jeszcze nie przesądza, wszystko zależy od tego co się wydarzy za tydzień w Skopje - podsumowuje trener płockiej siódemki.

Przed meczem niezadowoleni kibice pomachali symbolicznie białymi, pożegnalnymi chusteczkami prezesowi SPR Wisły Płock Robertowi Raczkowskiemu. Wywiesili transparent z napisem "Jest oferta dla R.Roberta" i skandowali " Auf wiedersehen, auf wiedersehen, Robert, Robert, auf wiedersehen!". Niezadowoleni zapewne z doniesień o planach osłabienia drużyny i braku oczekiwanych wzmocnień. Jednak w rozmowie z nami przedstawiciel Płockiego Stowarzyszenia Sympatyków Piłki Ręcznej zapewnił, iż stowarzyszenie nie organizowało tego protestu. Pojawiły się też kolejne, bardziej okazałe transparenty przedstawiające trenera Manolo Cadenasa jako magika zmierzającego z taborem do Kolonii, gdzie zostanie rozegrany finał Ligi Mistrzów i napisy "Show must go on", "Nafciarze take more".

W drugiej połowie meczu długo wydawało się, że i płoccy szczypiorniści już w pierwszym starciu pomachają białymi chusteczkami gościom na pożegnanie Champions League.

Z początku nic nie zapowiadało, że płocczanie tak zdominują rywali. Dwubramkową przewagę zdobyli dopiero po koncertowym wejściu Angela Montoro (dwie bramki pod rząd) na cztery minuty przed końcem pierwszej połowy. Od początku drugiej, gospodarze jednak kompletnie zapanowali na boisku. Goście pierwszą bramkę zdobyli dopiero po blisko sześciu minutach drugiej odsłony, gdy Nafciarze już trzykrotnie pokonali jednego z nalepszych w świecie bramkarzy Arpada Sterbika. Po przeciwnej stronie rewelacyjną partię rozgrywali w bramce Wisły Rodrigo Corrales i... Marcin Wichary. Popularny Wichura wychodził tylko na rzuty karne, ale aż trzykrotnie obronił rzuty rywali z siedmiu metrów, ale to Corralesa okrzyknięto bohaterem meczu.

- Przygotowywałem się do tego meczu jak zwykle, studiując jak rzucają zawodnicy Vardaru - wyznał po meczu Corrales. - Po prostu wykonałem jak najlepiej potrafię swoją robotę - dodał skromnie. 

Dwukrotnie przewaga nafciarzy sięgnęła dziewięciu bramek - 29:20 w 53 min. i 30:21 minutę później. W decydujących momentach pod bramką Vardaru szalał, dobrze obsługiwany przez Saszę Tioumentseva Kamil Syprzak. Zdobywał bramki nie tylko z koła, ale także z drugiej linii i co najważniejsze, kiedy rywale grali w przewadze. Najwięcej goli zdobył dla Wisły Ivan Nikcević. Niestety, kilka chwil dekoncentracji, głupich strat piłki w końcówce spotkania zdecydowało, że Vardar, za sprawą Alexa zniwelował różnicę bramkową do sześciu goli.

- Mam nadzieję, że ten ostatni gol zadecyduje o naszym awansie - stwierdził po meczu Dujshebaev. - Na pewno do rewanżu przygotujemy się jak najlepiej i zrobimy wszystko by zagrać w ćwierćfinałach.

- Atmosfera w hali w Skopje jest mniej więcej taka sama jak w Płocku - ocenił hiszpański trener gości Raul Gonzales. Próbkę swoich możliwości już w Orlen Arenie dali macedońscy kibice. Choć w liczbie około stu zjawili się dopiero 17 minut przed końcem meczu skupili na sobie uwagę nie tylko obserwatorów, ale także i ochrony imprezy. Na szczęście skończyło się bez większych incydentów. 

 

Orlen Wisła Płock - HC Vardar Skopje 32:26 (12:14)

Wisła: Corrales, Wichary - Nikcević 6, Ghionea 5, Daszek 4, Jurkiewicz 4,  Syprzak 4, Racotea 3, Zelenović 3, Montoro 2, Tioumentsev 1, Kwiatkowski.

Vardar: Sterbik, Milić - Dujshebaev 10, Dibirov 5, Karacić 4, Lazarov 2, Toskić 2, Gorbok 1, Pribak 1, Shishkarev 1, Abutović, Brumen, Chipurin, Marković, Milić, Rastvortsev, Stoilov.

Kary: Wisła - 12 min., Vardar 10 min.

Sędziowali Thierry Dentz i Denis Reibel (obaj Francja)

Widzów: 5467

 

 

fot. Tomasz Miecznik / Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE