We wtorek w pierwszym meczu turnieju 4Nations Cup grająca w osłabionym składzie Polska dość niespodziewanie przegrała z Tunezją 26:30 (12:14), dzień później wygrała z Japonią 28:27 (15:13).
Po 8 minutach wyrównanej walki był remis 3:3, ale po świetnych kontrach Polska wygrywała 8:5. Dopiero w kilku ostatnich minutach pierwszej połowy na parkiecie pojawił się pierwszy Nafciarz - Przemysław Krajewski i trafił na 14:12. Rozkręcił się także były Nafciarz Kamil Syprzak, który wykorzystywał dokładne podania i punktował "Pomarańczowych"(4 bramki do przerwy).
Gospodarze prowadzili już różnicą trzech bramek, ale do przerwy goście zniwelowali stratę do zaledwie 17:16.
Po przerwie biało-czerwoni podwyższyli na 18:16, ale wystarczyło kilka błędów, by po pięciu minutach to Holandia prowadziła 19:18. Ale po dobrych podaniach Michała Daszka i Przemysława Krajewskiego trzy razy do siatki trafił Arkadiusz Moryto i ku radości kibiców Polska wyszła na prowadzenie 22:21.
Moryto zrewanżował się podaniem i Krajewski trafił na 23:21 (44. min.). Po dobrym fragmencie gry i rzucie Daszka Polska wyszła na prowadzenie 29:24 w 55. minucie, dobrze bronił Adam Morawski. Po kolejnej kontrze "Dachu" dobił rywali na 30:24, Holandia była 10 minut bez gola! A wygrywała przecież 24:23. Polska nie zwalniała tempa, utrzymywała przewagę i ostatecznie wygrała różnicą sześciu bramek.
14 stycznia pierwszy mecz Polaków w ME z Austrią.
Polska - Holandia 33:27 (17:16)
Najwięcej bramek dla Polski: Syprzak 7, Moryto 6, Krajewski 4.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.