Historia Stoczniowca Płock, jak zresztą nazwa klubu wskazuje, nieodłącznie związana jest ze Stocznią Rzeczną. Przez wiele lat był to jeden z prężniej działających zakładów w Płocku. W latach 90. przeżywał kryzys, aż w 1996 roku upadł. Od 1998 roku działa jako Centromost, którego właścicielem jest Mostostal Płock, ale to już inne czasy, inna historia. Dziś klub jest niezależny - została tylko nazwa.
W sezonie 1992/93 Stocznia spada do ligi okręgowej i zaczyna się okres degrengolady. Obiekty popadły w ruinę, a przez 8 lat nawet nie można było grać przy Kolejowej 3. Totalna zapaść założonego w 1949 klubu.
Piłka w Płocku w ogóle była w tych czasach na zakręcie, bo przecież Wisła Płock też dwukrotnie zaliczyła spadek do II ligi. Nad Łukasiewicza 34 słońce zaczęło świecić znacznie wcześniej, niż nad młodszym bratem z Radziwia. Władze Płocka obiecywały tu budowę nowego obiektu, ale cała sprawa przeciągała się w nieskończoność. Miał powstać porządny ośrodek treningowy, ale droga była wyboista. Bardzo wyboista. Długo nic się nie działo, a kiedy w 2014 roku zabrano się za to z większą werwą, pojawiły się unieważnione przetargi, awantury, a w pewnym momencie wykonawca nawet zszedł z placu budowy. W końcu 8 maja 2016 roku oddano do użytku nowy stadion i Stoczniowiec po 8 latach mógł wrócić do domu.
Nowy stadion pozwolił na mozolną odbudowę klubu. W 2017 udało się wywalczyć awans do ligi okręgowej, a w sezonie 2020/21 Stocznia była bezkonkurencyjna i awansowała do IV ligi.
- Wielka radość. Chcemy pociągnąć ten temat, ale to na pewno nie będzie takie proste. Walczymy i robimy swoje. Cieszymy się i gramy w piłkę - mówi Piotr Noga prezes Stoczniowca Płock.
Awans to nie tylko wyższy poziom sportowy, ale też organizacyjny. Na wiele niedociągnięć w okręgówce przymyka się oko, ale ligę wyżej pewna oprawa jest już wymagana, jak np. spiker.
- Widać, że Radziwie żyje Stoczniowcem. Wielu chłopaków z Radziwia uczestniczy w szkoleniu młodzieży. Jest to na pewno wydarzenie i nie wiem czego się spodziewać. Myślę, że będzie dużo ludzi - uśmiecha się niepewnie Noga. - Wiele rzeczy jest dla nas nowych, to też są dla nas wyzwania, bo jesteśmy klubem amatorskim. Na pewno będziemy popełniać błędy, ale chcemy się uczyć i wyciągać wnioski, bo chcemy zostać w tej lidze na długie lata.
Gdziekolwiek nie przyłożyć ucha w Płocku, o prezesie Nodze słychać dużo dobrego. Pracowity, społecznik, żyje futbolem.
Czym chce być Stoczniowiec?
Można powiedzieć, że IV liga jest lata świetlne od wielkiej piłki. I tak, i nie. Oczywiście poziom jest niższy, niż w wyższych klasach rozgrywkowych, ale tutaj też można spotkać wielu zawodników z przeszłością w I czy II lidze, a nawet Ekstraklasie. Dla niektórych to kwestia odbudowy, a dla Stoczniowca to wyzwanie. Wyzwanie, któremu póki co klub z Radziwia dzielnie stawia czoło. Na inaugurację ligi płocczanie wygrali na wyjeździe z Huraganem Wołomin 2:0.
- Jest reforma ligi - z 2 grup powstanie 1. Z grupy utrzyma się 6-7 zespołów, więc jest to bardzo ciężkie zadanie, ale chcemy się utrzymać. Bardzo dobrze zaskoczyliśmy w pierwszym meczu i mam nadzieję, że temat zostanie pociągnięty. Jak będzie zobaczymy - mówi prezes.
W tej lidze można jednak zainteresować bogatsze kluby swoimi wychowankami, a przecież po drugiej stronie rzeki jest starszy brat i bacznie obserwuje postępy. Kluby współpracują nie tylko w sferze wymiany doświadczeń, ale też zawodników. Latem do Stoczniowca na zasadzie wypożyczenia przeszli Adrian Tokarski, Oliwier Osmański i Kamil Dąbrowski.
- Zrobiliśmy 2 awanse w przeciągu 4 sezonów. W poprzednim sezonie zrobiliśmy coś, co nie wydarzyło się w płockim okręgu w XXI wieku - drużyna zakończyła ligę bez porażki. Strzelaliśmy bardzo dużo bramek, mamy ofensywną drużynę - chwali swój zespół Damian Kijek, trener Stoczniowca. - Tamten sezon jednak odcięliśmy grubą kreską, bo czekają nas nowe wyzwania. Na pewno super wynik na początek sezonu, a czas pracuje na naszą korzyść.
Założenie jest proste - szkolić zawodników. Były czasy, gdy chętnych nie było zbyt wielu. Dziś w Stoczniowcu trenuje 8 grup młodzieżowych i zespół seniorów, około 170 zawodników. Jak wskazuje prezes - czasami brakuje miejsca, żeby wszystkich pomieścić. Codziennie od 16:00 do 21:00 trwają treningi, ale jakiekolwiek przesunięcia są problemem. Fizycznie po prostu nie ma miejsca.
- Bardzo przydałoby się nam boisko o nawierzchni trawiastej - do szkolenia, ale też rozgrywania meczów - nie ukrywa prezes.
Kroki w tej sprawie kierować trzeba do płockiego ratusza, który jest właścicielem klubu, choć ten ma sporą samodzielność. Na lewy brzeg miasta w ostatnich latach płyną spore pieniądze, na Radziwiu wiele się zmieniło w ostatnich latach, ale potrzeby wciąż są ogromne.
- Jestem w stałym kontakcie z prezesem. Jest to czynione siłami społecznymi. Niedawno zorganizowaliśmy kilkadziesiąt ton destruktu do utwardzenia drogi - mówi Tomasz Kominek, radny PSL z Radziwia. - Im wyższy poziom, tym większe potrzeby finansowe, wiadomo.
Druga połowa roku to czas ustalania budżetu i wskazywania inwestycji, które dostaną zielone światło w 2022 roku. Kominek zapowiada, że na stole negocjacyjnym pojawi się też Stoczniowiec.
- To już któryś rok z rzędu, kiedy idziemy z Teresą Kijek [radna PiS - red.] na spotkanie do prezydenta. Siadamy i negocjujemy, zdajemy też relację z całego osiedla. Będziemy planować i kolejny rok. Z pewnością będziemy też negocjować “grosiaki” dla Stoczniowca na boisko z naturalną nawierzchnią. Takie rozmowy zaczęły się już wcześniej. Zaraz zacznie się remont ul. Kolejowej, który też wiele ułatwi - wskazuje Kominek.
Pieniądze, także w amatorskim klubie, jak widać, są ważne.
Wydarzenie na Radziwiu
Dla lewobrzeżnej części Płocka interesującej się piłką niedzielny mecz to z pewnością spore wydarzenie. Pierwszy mecz w IV ligi, a i rywal niezły. Na stadion przy Kolejowej przyjeżdża Escola Warszawa, która ma ambicje III-ligowe
- Jako szkółka Barcelony grę do przodu ma wpisaną w DNA. Spodziewamy się ofensywnego nastawionego przeciwnika. To młoda drużyna, ale trenują 5 razy w tygodniu. Bardzo profesjonalnie podchodzą do swoich obowiązków - ocenia Kijek.- Jest nutka oczekiwania, liczymy na bardzo fajne widowisko. Wyznacznikiem są jednak punkty i zrobimy wszystko, żeby zostały po lewej stronie miasta.
Po wygranej w Wołominie apetyty mogą rosnąć. W klubie wskazują, że nie wiedzą czego się spodziewać. Pogoda dopisze, a i wydarzenie spore. Emocje niższych lig są zupełnie inne niż te w Ekstraklasie. Poza tym to szansa zobaczenia zawodników, którzy lada chwila powinni pukać do czołowych zespołów, nie tylko w Polsce.
Mecz Stoczniowiec Płock - Escola Warszawa odbędzie się w niedzielę 15 sierpnia o godz. 17:00 na stadionie przy ul. Kolejowej 3.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.