W meczu ostatniej rundy eliminacji Pucharu Polski Jutrzenka spotkała się w Blaszak Arenie z AZS AWF Warszawa. Po 60 minutach był remis, ale dogrywkę na swoją korzyść rozstrzygnęły płocczanki.
Pucharowy pojedynek był dla płocczanek okazją za dwie przegrane z AZS AWF. Drużyna prowadzona przez trenerów Jarosława Stawickiego i Marka Przybyszewskiego przed sezonem przegrała z warszawiankami na organizowanym przez siebie turnieju, a później uległa im w lidze (ten mecz rozgrywany był w Warszawie).
Płocczanki przystąpiły do meczu osłabione brakiem Aleksandry Stasiak i Marty Krysiak. Brak dwóch kluczowych zawodniczek wymusił na sztabie szkoleniowym roszady w składzie. Szansę gry w pierwszym składzie dostała Aleksandra Rędzińska, dla której był to dopiero drugi mecz w tym sezonie. Na swojego pierwszego gola musiała czekać aż do 27. minuty. Spełniła jednak zadania, jakie wyznaczyli jej trenerzy, grając na środku rozegrania.
Zaczęło się od prowadzenia AZS AWF 1:0, ale kolejne trzy gole zdobyły miejscowe. Kiedy wydawało się, że Jutrzenka może spokojnie przejąć kontrolę nad meczem, przyjezdne błyskawicznie odrobiły straty i wyszły na prowadzenie. W pierwszej połowie kilka razy sięgało ono trzech bramek. Ostatecznie jednak płocczankom udało się przed syreną kończącą pierwsze 30 minut gry zniwelować straty do jednego oczka.
Początek drugiej połowy należał do zawodniczek ze stolicy, które zdołały wypracować sobie pięciopunktową przewagę. Do końca meczu pozostawało jednak jeszcze 20 minut, a miejscowe nie zamierzały rezygnować z uzyskania korzystnego dla siebie rezultatu. Trenerzy Jarosław Stawicki i Marek Przybyszewski poprosili o regulaminową przerwę w grze i długo tłumaczyli swoim zawodniczkom, jak mają grać, aby odrobić straty.
Nie od razu jednak udało się miejscowym wykonać wszystkie zalecenia szkoleniowców. Jeszcze osiem minut przed końcową syreną Jutrzenka przegrywała czterema bramkami. Wszystko przez nadmierny pośpiech w rozgrywaniu piłki i rzuty z nieprzygotowanych pozycji. Na szczęście w końcu udało się płocczankom na tyle wziąć w garść, aby doprowadzić do remisu, a nawet tuż przed końcem objąć jednobramkowe prowadzenie. Niestety, ostatnie słowo należało do warszawianek, które zdołały doprowadzić do remisu.
Skoro w regulaminowym czasie mecz nie został rozstrzygnięty, potrzebna była dogrywka. Na szczęście dodatkowe dziesięć minut upłynęło pod dyktando płocczanek, które zdobyły pięć goli, tracąc tylko trzy. Dzięki temu wygrały 32:30, zapewniając sobie awans do pierwszej rundy szczebla centralnego Pucharu Polski. A to oznacza, że do Płocka może przyjechać jeden z zespołów występujących w PGNiG Superlidze.
Mecz Jutrzenki z AZS-em stał pod znakiem rywalizacji doskonale strzelecko dysponowanych Martyny Borysławskiej i Agnieszki Lewandowskiej. Zawodniczka z Warszawy wpisywała się na listę strzelców dziesięciokrotnie. „Borys” zdobyła aż trzynaście bramek, z czego cztery w dogrywce. Czy to oznacza, że płocka rozgrywająca przełamie się wreszcie na tyle, aby zacząć seryjnie zdobywać gole podobnie jak Edyta Charzyńska i Karolina Mokrzka? Przekonamy się po kolejnych meczach.
Dwie zawodniczki zakończyły mecz przed jego ostatecznym rozstrzygnięciem. W piątej minucie dogrywki na ławkę kar powędrowała Edyta Charzyńska. A że była to już jej trzecia dwójka w tym meczu, oznaczało to czerwoną kartkę z gradacji. Kilkadziesiąt sekund później za brutalny faul czerwoną kartką ukarana została zaś warszawianka Bożena Kwiatkowska.
MMKS Jutrzenka Płock – AZS AWF Warszawa 32:30 (13:12, 27:27)
Jutrzenka: Obrębalska, Dobrowolska – Waszkiewicz 1, Charzyńska 4, Dyszkiewicz, Gieras 6, Rędzińska 1, Borysławska 13, Pawłowska 3, Mokrzka 3, Jasińska 1
AZS AWF: Kordowiecka, Zamęcka, Stępniak – Kwiatkowska 3, Mazurek 5, Lewandowka 10, Pawłowska 8, Pożoga 2, Gutowska, Osińska 1, Młynarska 1, Zięba
fot. Tomasz Miecznik / Portal Płock
Pucharowy pojedynek był dla płocczanek okazją za dwie przegrane z AZS AWF. Drużyna prowadzona przez trenerów Jarosława Stawickiego i Marka Przybyszewskiego przed sezonem przegrała z warszawiankami na organizowanym przez siebie turnieju, a później uległa im w lidze (ten mecz rozgrywany był w Warszawie).
Płocczanki przystąpiły do meczu osłabione brakiem Aleksandry Stasiak i Marty Krysiak. Brak dwóch kluczowych zawodniczek wymusił na sztabie szkoleniowym roszady w składzie. Szansę gry w pierwszym składzie dostała Aleksandra Rędzińska, dla której był to dopiero drugi mecz w tym sezonie. Na swojego pierwszego gola musiała czekać aż do 27. minuty. Spełniła jednak zadania, jakie wyznaczyli jej trenerzy, grając na środku rozegrania.
Zaczęło się od prowadzenia AZS AWF 1:0, ale kolejne trzy gole zdobyły miejscowe. Kiedy wydawało się, że Jutrzenka może spokojnie przejąć kontrolę nad meczem, przyjezdne błyskawicznie odrobiły straty i wyszły na prowadzenie. W pierwszej połowie kilka razy sięgało ono trzech bramek. Ostatecznie jednak płocczankom udało się przed syreną kończącą pierwsze 30 minut gry zniwelować straty do jednego oczka.
Początek drugiej połowy należał do zawodniczek ze stolicy, które zdołały wypracować sobie pięciopunktową przewagę. Do końca meczu pozostawało jednak jeszcze 20 minut, a miejscowe nie zamierzały rezygnować z uzyskania korzystnego dla siebie rezultatu. Trenerzy Jarosław Stawicki i Marek Przybyszewski poprosili o regulaminową przerwę w grze i długo tłumaczyli swoim zawodniczkom, jak mają grać, aby odrobić straty.
Nie od razu jednak udało się miejscowym wykonać wszystkie zalecenia szkoleniowców. Jeszcze osiem minut przed końcową syreną Jutrzenka przegrywała czterema bramkami. Wszystko przez nadmierny pośpiech w rozgrywaniu piłki i rzuty z nieprzygotowanych pozycji. Na szczęście w końcu udało się płocczankom na tyle wziąć w garść, aby doprowadzić do remisu, a nawet tuż przed końcem objąć jednobramkowe prowadzenie. Niestety, ostatnie słowo należało do warszawianek, które zdołały doprowadzić do remisu.
Skoro w regulaminowym czasie mecz nie został rozstrzygnięty, potrzebna była dogrywka. Na szczęście dodatkowe dziesięć minut upłynęło pod dyktando płocczanek, które zdobyły pięć goli, tracąc tylko trzy. Dzięki temu wygrały 32:30, zapewniając sobie awans do pierwszej rundy szczebla centralnego Pucharu Polski. A to oznacza, że do Płocka może przyjechać jeden z zespołów występujących w PGNiG Superlidze.
Mecz Jutrzenki z AZS-em stał pod znakiem rywalizacji doskonale strzelecko dysponowanych Martyny Borysławskiej i Agnieszki Lewandowskiej. Zawodniczka z Warszawy wpisywała się na listę strzelców dziesięciokrotnie. „Borys” zdobyła aż trzynaście bramek, z czego cztery w dogrywce. Czy to oznacza, że płocka rozgrywająca przełamie się wreszcie na tyle, aby zacząć seryjnie zdobywać gole podobnie jak Edyta Charzyńska i Karolina Mokrzka? Przekonamy się po kolejnych meczach.
Dwie zawodniczki zakończyły mecz przed jego ostatecznym rozstrzygnięciem. W piątej minucie dogrywki na ławkę kar powędrowała Edyta Charzyńska. A że była to już jej trzecia dwójka w tym meczu, oznaczało to czerwoną kartkę z gradacji. Kilkadziesiąt sekund później za brutalny faul czerwoną kartką ukarana została zaś warszawianka Bożena Kwiatkowska.
MMKS Jutrzenka Płock – AZS AWF Warszawa 32:30 (13:12, 27:27)
Jutrzenka: Obrębalska, Dobrowolska – Waszkiewicz 1, Charzyńska 4, Dyszkiewicz, Gieras 6, Rędzińska 1, Borysławska 13, Pawłowska 3, Mokrzka 3, Jasińska 1
AZS AWF: Kordowiecka, Zamęcka, Stępniak – Kwiatkowska 3, Mazurek 5, Lewandowka 10, Pawłowska 8, Pożoga 2, Gutowska, Osińska 1, Młynarska 1, Zięba
fot. Tomasz Miecznik / Portal Płock
