reklama

Ósemka się oddala. Z Górnikiem po prostu trzeba wygrać

Opublikowano:
Autor:

Ósemka się oddala. Z Górnikiem po prostu trzeba wygrać  - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportPorażka z Lechem Poznań nieco oddaliła Wisłę Płock od górnej ósemki, choć gra w grupie mistrzowskiej nadal jest oczywiście możliwa. Do tego potrzeba jednak serii zwycięstw, a sobotni mecz z Górnikiem jest z kategorii tych, które po prostu trzeba wygrać.

Porażka z Lechem Poznań nieco oddaliła Wisłę Płock od górnej ósemki, choć gra w grupie mistrzowskiej nadal jest oczywiście możliwa. Do tego potrzeba jednak serii zwycięstw, a sobotni mecz z Górnikiem jest z kategorii tych, które po prostu trzeba wygrać. 

28 kwietnia 2017 r. Górnik Zabrze przegrywa w Głogowie z Chrobrym 0:2, w tabeli Nice I Ligi 9. miejsce i do miejsca dającego awans traci 7 punktów. Niedużo, ale biorąc pod uwagę minimalne różnice na zapleczu Ekstraklasy i liczbę zespołów przed sobą-prawdziwa mission impossible. Tydzień później do składu wskakują młodzi piłkarze, m.in. Szymon Żurkowski, który do tej pory zagrał tylko 2 minuty w pierwszym zespole, a Górnik rozbija Chojniczankę 6:1. Rozpoczął się marsz w górę tabeli i wszystko rozgrywało się o ostatniej kolejce. 4 czerwca o 12:51 Igor Angulo strzela w Puławach bramkę, która dała zespołowi Marcina Brosza zwycięstwo i upragniony awans. 14-krotni mistrzowie Polski wracali do elity. 

Przebojem wywalczyli awans, ale w Ekstraklasie nadal grali jak z nut. Już w pierwszej kolejce wbili przy Roosevelta Legii 3 bramki i wygrali z mistrzami Polski 3:1. Później przydarzył się krótki okres przestoju, ale po ośmiu kolejkach było trzecie miejsce w tabeli, po czternastu lider rozgrywek. Nazwiska Damiana Kądziora, Rafała Kurzawy, Mateusza Wieteski, Szymona Żurkowskiego czy Igora Angulo poznał każdy kibic w Polsce. Wybitnej formy nie udało się utrzymać przez cały sezon. Wiosną był dołek, ale i tak przewaga z jesieni dała grupę mistrzowską, a sezon skończyli na czwartym miejscu. 

To nie ten Górnik 

Dziś z tej drużyny nie zostało prawie nic. Kądziora, Kurzawy i Wieteski już przy Roosevelta nie ma, Żurkowski długo leczył kontuzję i za chwilę też pewnie zostanie wytransferowany za granicę. W sezonie 2017/18 Górnicy imponowali wyjątkowo niską średnią wieku i świetną grą. Dziś zabrzanom pozostaje się pocieszać tym, że w zespole występuje młodzież, bo gra i wynik są po prostu słabe. Nadal uważać trzeba oczywiście na Angulo, który jak na warunki Ekstraklasy jest świetnym snajperem. Żurkowski też odzyskuje formę, ale na tym w zasadzie kończą się atuty Marcina Brosza. 

Wisła musi gonić ósemkę

W poprzednim sezonie nadzieje płockich kibiców zostały rozpalone. W teorii zespół stracił tylko Arkadiusza Recę, bo Ricardinho z powodzeniem wskoczył w buty Jose Kante. Początek sezonu nie był jednak specjalnie udany, choć po zmianie trenera gra wygląda dużo lepiej. Kibu Vicuna w Poznaniu przegrał dopiero po raz pierwszy. 

- Chcieliśmy zdobyć trzy punkty. Trenowaliśmy bardzo dobrze i nasz plan był klarowny. Niestety, w doliczonym czasie pierwszej połowy straciliśmy dwie bramki. Mecz był bardzo wyrównany, moim zdaniem na remis.  W drugiej połowie graliśmy swoje, trzymaliśmy piłkę na połowie przeciwnika, choć może nie mieliśmy dużo sytuacji z gry - mówił na przedmeczowej konferencji trener Kibu Vicuna. - Boisko też nam nie pomagało, choć nie lubię takich tłumaczeń, bo dla Lecha było takie samo. 

Jak zapewnił szkoleniowiec, od poniedziałku drużyna dobrze przygotowuje się do spotkania z Górnikiem. Najważniejsze, że do dyspozycji szkoleniowca są wszyscy zawodnicy, bo z zespołem trenuje też Jakub Łukowski. Jedynym nieobecnym jest Mateusz Szwoch, leczący kontuzję zerwanych więzadeł. 

Z nadejściem zimy stan wielu muraw w Polsce się pogorszył, czego przykładem jest choćby ostatni mecz w Poznaniu. Nieraz piłka podawana po ziemi toczyła się wolno i podskakiwała na grudach trawy. Kibu Vicuna zapewnia jednak, że to nie zmieni jego filozofii gry.

- Oczywiście, że boiska nie będą teraz dobre, ale dla mnie to nie jest wytłumaczenie. Dużo słyszę, że ryzykujemy, ale to nasz styl gry. Z Lechem zaryzykowaliśmy raz, a ile razy zagraliśmy dobrze? To nasza filozofia. To nie jest dla mnie ryzyko. Jest nim zagranie długiej piłki na połowę przeciwnika, kiedy nie masz szansy jej wygrać  - tłumaczy Hiszpan. 

W sobotnim meczu zabraknie Cezarego Stefańczyka, który w Poznaniu zobaczył czwartą w tym sezonie żółtą kartkę. Kiedy po raz ostatni Stefan nie grał w wyjściowym składzie, Wisła rozbiła Olimpię Grudziądz 7:2 w ustawieniu z trzema obrońcami i dwoma wahadłowymi. Czy w sobotę Kibu Vicuna zdecyduje się na podobny eksperyment?

- Dlaczego granie z dwoma wahadłowymi to eksperyment? Dla mnie to po prostu inny system gry. Raz tak zagraliśmy i wyglądało to dobrze. Wiem, jak zagramy, ale jeszcze tego nie zdradzę - odpowiedział w swoim stylu Hiszpan. 

Jak na dłoni widać, że szkoleniowiec nie szuka wymówek i twardo stąpa po ziemi. Jak na razie jego zespół ma swój styl i gra przekonująco. Niektórzy nazwą to ryzykiem, ale tak po prostu powinna wyglądać grę w piłkę nożną. A w tym aspekcie drużyna z Płocka jest zdecydowanie lepsza od tej Zabrza, co udowodniła w pierwszym starciu w tym sezonie. Przy Roosevlta zabrakło skuteczności, ale jeśli Wisła chce zachować szanse na grupę mistrzowską, rewanżowe spotkanie z Górnikiem trzeba po prostu wygrać. 

Kibice o słabszych nerwach powinni poprosić klub o możliwość kupienia naparu z melisy. 

Cztery ostatnie mecze Wisły z Górnikiem Zabrze:

25.08.2017 r. Górnik Zabrze - Wisła Płock 4:0 

9.02.2018 r. Wisła Płock - Górnik Zabrze 4:2

21.04.2018 r. Górnik Zabrze - Wisła Płock 0:1

29.07.2018 r. Górnik Zabrze - Wisła Płock 1:1

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE