reklama

Orlen Arena odleciała! Wisła wygrywa z Vive po bramce w ostatniej sekundzie! [FOTO]

Opublikowano:
Autor:

Orlen Arena odleciała! Wisła wygrywa z Vive po bramce w ostatniej sekundzie! [FOTO] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportNieprawdopodobne emocje w ORLEN Arenie zapewnili kibicom zawodnicy ORLEN Wisły Płock i PGE Vive Kielce. Po fantastycznym meczu Nafciarze przełamali serię porażek, a bramkę na wagę zwycięstwa równo z końcową syreną zdobył Nico Mindegia.

Nieprawdopodobne emocje w ORLEN Arenie zapewnili kibicom zawodnicy ORLEN Wisły Płock i PGE Vive Kielce. Po fantastycznym meczu Nafciarze przełamali serię porażek, a bramkę na wagę zwycięstwa równo z końcową syreną zdobył Nico Mindegia. 

ORLEN Wisła Płock od kilku lat ogląda plecy kielczan, a jak wyliczyli dziennikarze TVP, na zwycięstwo czekali 1305 dni. Ostatni sezon pokazał jednak, że dystans się zmniejsza i tegoroczne rozgrywki mogą być przełomowe. Eksperci i kibice spodziewali się wyrównanego spotkania i tak też się stało. 

Hala wicemistrzów Polski nie pękała w szwach, ale na pierwszy ligowy klasyk mimo terminu w środku tygodnia przyszło około 4000 widzów. Fani, którzy zdecydowali się przyjść do ORLEN Areny, z pewnością się nie zawiedli, choć początek był trudny. Nafciarzom nie szło ani w ataku, ani w obronie. Płocką defensywę dziurawili zwłaszcza Uladizslau Kulesh i Alex Dujszebajew, a kolegom z defensywy nie pomagał Adam Morawski, który w pierwszej odsłonie nie zaliczył żadnej skutecznej interwencji. 

Gospodarze przebudzili się dopiero w 5. minucie, kiedy to pierwszą bramkę zdobył Nico Mindegia. Było 3:1 i Nafciarze musieli gonić wynik. Z czasem gościom zdobywanie bramek nie przychodziło już tak łatwo, wiele dały zmiany przeprowadzone przez Xaviera Sabate. Hiszpan zmienił "Loczka", a Ivan Stevanović wreszcie odbijał rzuty podopiecznych Tałanta Dujszebajewa. Konstantin Igropulo zastąpił Zigę Mlakara, a na środku obrony zaczęli grać Leon Susnija i Philipp Stenmalm. Nafciarze zaczęli grać agresywniej, żwawiej wychodzili do rywali, a rozgrywający piłkę kielczanie mieli problemy. Rozglądali się między sobą, stawali w miejscu, a sędziowie wskazywali grę pasywną. Podopieczni Xaviera Sabate zaczęli grać na bardzo wysokim poziomie i co najważniejsze - mieli pomysł w ataku. Na przerwę to oni schodzili z dwubramkowym (14:12) prowadzeniem. 

Od początku drugiej połowy kielczanie zdawali sobie sprawę, że muszą podkręcić tempo, żeby z ORLEN Areny wyjechać na fotelu lidera. Nie przeszkodziła im nawet czerwona kartka dla Artsema Karaleka, który już w 34. minucie dostał trzecią dwuminutową karę. Wisła mogła wyjść na trzybramkowe powadzenie, ale po dobrej akcji w obronie Susnija podał wprost do rywala, a chwilę później Igropulo wyleciał na dwie minuty. Z linii 7 metrów pomylił się wówczas Akradiusz Moryto, ale później zastąpił go Julen Aguinagalde. Hiszpan już bezbłędnie egzekwował rzuty karne. 

Nafciarze nie grali źle, ale za każdym razem, kiedy zbliżali się do rywali wynikiem lub mieli szansę odskoczyć, marnowali swoje szanse. Mindegia po dobrym zwodzie trafił w poprzeczkę, a Igor Żabić i Renato Sulić w sytuacji sam na sam przegrali pojedynki z Andreasem Wolffem. Niemiec bronił fenomenalnie w drugiej połowie spotkania, choć z drugiej strony Wiślacy często ułatwiali mu zadane. 

W końcówce szala przechylała się na stronę mistrzów Polski. Wydawało się, że po raz kolejny skończy się na porażce "o mały włos", ale Wisła jeszcze raz zebrała się do pogoni. 

W 57. minucie  Nafciarze przegrywali już 24:26, ale goście stanęli. Kontakt złapali po trafieni Nico Mindegii, a do remisu doprowadził świetnie dysponowany Mateusz Góralski. Asysta Igropulo - palce lizać. Wszyscy w Orlen Arenie wstali, a na minutę przed końcem rzut rywali obronił jeszcze Stevanović. Nafciarze  mieli piłkę w ataku i prawie 60 sekund na zegarze. Przez kilka sekund grali wolno, Sabate poprosił jeszcze o przerwę.

Na 17 sekund przed końcem starali się przyspieszyć, ale zawodnicy Vive dobrze reagowali w defensywie. W końcu na zegarze zostały zaledwie trzy sekundy i po wykonaniu rzutu wolnego trzeba było rzucać. Renato Sulić podał do Mindegii, a rzucona przez Hiszpana piłka wpadła w samo okienko dosłownie z końcową syreną! Orlen Arena eksplodowała, cały sztab szkoleniowy wbiegł na parkiet i zaczęła się wielka radość. ORLEN Wisła Płock po 1305 dniach pokonała PGE Vive Kielce i samodzielnie wskoczyła na fotel lidera PGNiG Superligi. 

ORLEN Wisła Płock - PGE Vive Kielce 27:26 (14:12)

Orlen Wisła Płock: Morawski, Stevanović - Mindegia 6, Góralski 4, Mihić 3, Stenmalm 3, Sulić 3, Szita 3, Mlakar 2, Ruiz 1, Źabić 1, Matulić 1, Igropulo, Susnja, Piechowski, Krajewski

Kary: 14 min. 

VIVE: Kornecki, Wolff - Karacić 5, Dujshebaev 4, Aguinagalde 4/4, Kulesz 4, Karalek 2, Janc 2, Fernandez 1, Moryto 1, Pehlivan 1, Jurkiewicz 1, Guillo 1, Lijewski

Kary: 10 min. 

Czerwona kartka: Janc 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE