Piłkarzom ręcznym Wisły sił wystarczyło tylko na pierwsze 30 minut pojedynku z FC Barceloną. Duma Katalonii w drugiej połowie podkręciła tempo i bez problemu pokonała wicemistrzów Polski, tym samym zapewniając sobie pierwsze miejsce w grupie. Szczypiorniści Orlen Wisły Płock muszą teraz liczyć na korzystny dla siebie wynik w jutrzejszym meczu Silkeborga z Kadetten Schaffhausen. Zwycięstwo Duńczyków eliminuje Orlen Wisłę z Ligi Mistrzów.
Pierwsza odsłona była dość wyrównana, a Nafciarze potrafili nawiązać wyrównaną walkę z utytułowanym rywalem. Już po 32 sekundach premierową bramkę zdobył Tiago Rocha, ale błyskawicznie wyrównał Víctor Tomás i taki obraz gry utrzymywał się przez pierwszy kwadrans. Żadna z drużyn nie potrafiła odskoczyć na więcej niż jedno trafienie. Spotkanie zaczęło się pechowo dla Lasse Andersona, który ucierpiał w pierwszych minutach starcia i na parkiecie więcej się nie pojawił. Wiślacy grali przyzwoicie w obronie, kilka rzutów odbił Rodrigo Corrales, a przy tym nie mieli problemów z rozwiązywaniu sytuacji w ataku pozycyjnym. Były powody do optymizmu.
Potem pojawiły się jednak problemy w ofensywie i Duma Katalonii odjechała na trzy bramki różnicy. Dzięki dobrym akcjom Tiago Rochy i Michała Daszka udało się jeszcze złapać kontakt z gospodarzami (9:8). Chwilę później Gonzalo Pérez de Vargas obronił rzut Tomasza Gębali, a dwie bramki Walea Jallouz sprawiły, że na tablicy znów widniało trzybramkowe prowadzenie Blaugrany. Dobrze funkcjonowało jednak koło Nafciarzy i kiedy do kontaktu po raz kolejny doprowadził Rocha, szkoleniowiec Barcelony poprosił o przerwę. Chwilę po wznowieniu gry swoją pierwszą bramkę w meczu zdobył Kamil Syprzak, ale błyskawicznie odpowiedział mu Tomasz Gębala. Kiedy sędziowie wykluczyli na 2 minuty Dana Emila Racoteę, a Aitor Ariño nie pomylił się ze skrzydła, to Piotr Przybecki poprosił o rozmowę ze swoimi zawodnikami. - Jak stoją płasko, to lej - mówił do Tomasza Gębali. Młody rozgrywający posłuchał trenera i chwilę później pokonał bramkarza gospodarzy.
Pod koniec pierwszej połowy Barcelona wrzuciła szybszy bieg i wynik zaczął niebezpiecznie uciekać. Na szczęście Wisły kilka ważnych piłek odbił Corrales, a poprzeczkę obił Syprzak. Dzięki skutecznemu rzutowi Tomasza Gębali udało się jeszcze zmniejszyć przewagę mistrzów Hiszpanii. Po 30 minutach na tablicy wyświetlał się wynik 17:15.
Po przerwie w bramce Wisły stanął Marcin Wichary, a kiedy odbił kilka pierwszych rzutów szczypiornistów Barcelony, po hali niosło się "Ura, ura, ura! Wichura!". Nafciarze grali jednak na bardzo niskiej skuteczności w ataku, całkowicie posypała się też defensywa. Gospodarze poczuli krew i podkręcili tempo spotkania, co miało swoje odzwierciedlenie w wyniku. Na 20 minut przed końcem Nafciarze przegrywali już sześcioma bramkami (23:17) i tylko najwięksi optymiści mogli liczyć na pozytywny rezultat.
Gospodarze w pełni kontrowali jednak mecz i grali coraz bardziej finezyjnie. Kolejne bramki dorzucali Kiril Lazarov czy Raul Entrerrios i wynik poszybował - momentami Nafciarze przegrywali już nawet 10 bramkami. Niestety, podopiecznych Piotra Przybeckiego nie było stać na skuteczną pogoń za rywalem i ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 36:28.
FC Barcelona Lassa - Orlen Wisła Płock 36:28 (17:15)
Bramki FC Barcelona: Gonzalez 7, Lazarov 6, Arino 5, Rivera 5, Jallouz 4, Sorhaindo 3, Syprzak 2, N'guessan 1, Andersson 1.
Bramki Orlen Wisła: Ivić 7, Rocha 4, Tomasz Gębala 4, Ghionea 3, Daszek 2, Duarte 2, Pusica 2, Zhitnikov 2, Wiśniewski 1, Tarabochia 1.
Kary: Barcelona 6 min, Wisła 10 min.