reklama

Nafciarze bez litości w walentynki. Powrót Lovro Mihicia [FOTO]

Opublikowano:
Autor:

Nafciarze bez litości w walentynki. Powrót Lovro Mihicia [FOTO] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportW walentynki w Orlen Arenie, oprócz Foreignera i jego "I want to know what love is" puszczonym w przerwie i Konstantinie Igropulo nietrafiającego z siódmego metra, nie było zbyt wiele miłości. Na parkiecie było sporo walki, fauli, dwuminutowych wykluczeń, a co najważniejsze, do gry wrócił Lovro Mihić. Wisła wygrała 30:23.

W walentynki w Orlen Arenie, oprócz Foreignera i jego "I want to know what love is" puszczonym w przerwie i Konstantinie Igropulo nietrafiającego z siódmego metra, nie było zbyt wiele miłości. Na parkiecie było sporo walki, fauli, dwuminutowych wykluczeń, a co najważniejsze, do gry wrócił Lovro Mihić. Wisła wygrała 30:23. 

To już niemal tradycja, że Orlen Wisła Płock w walentynki rozgrywa mecze ligowe. Rok temu Nafciarze nie mieli serca dla Gwardii Opole (29:17), a jeszcze rok wcześniej pokonali Zagłębie Lubin (31:27). W tym roku to walentynkowych zwycięstw dołożyli triumf nad MKS-em Kalisz, choć wcale nie było tak łatwo. 

Najważniejszą informacją dla wicemistrzów Polski był powrót Lovro Mihicia. Chorwat doznał urazu na pierwszym treningu z reprezentacji Chorwacji i nie zagrał na czempionacie. Zespół cierpiał, bo kontuzję leczy też Przemysław Krajewski i na początku roku Xavi Sabate musiał sobie radzić bez nominalnych lewoskrzydłowych. Mihić zagrał dobre zawody, w 7. minucie zdobył pierwszą bramkę na 4:2, a w całym spotkaniu bramkarzy rywali pokonał czterokrotnie. 

Pierwsza połowa w wykonaniu gospodarzy nie była jednak wybitna. Kulał atak pozycyjny, Nafciarze nie grali zbyt dynamicznie. Pomagały obrony Ivana Stevanovicia, ale goście czuli się dość pewnie na parkiecie. Wystarczy wspomnieć lob w pierwsze tempo z rzutu karnego w wykonaniu Macieja Pilitowskiego. Kaliszanie dość długo trzymali wynik na styku, ale w końcówce pierwszej partii to gospodarze odskoczyli i na przerwę zespoły schodziły przy wyniku 17:13. 

Xavi Sabate rotował składem, zagrali wszyscy zawodnicy z pola. Mikołaj Czapliński zdobył cztery bramki, a publiczność niezwykle fetowała dwa trafienia Ondreja Zdrahali. Z kiepskiej strony pokazał się za to Konstantin Igropulo, który zmarnował dwa karne. Najwięcej bramek zdobył Michał Daszek, a kapitan Wisły wynik ustalił już po końcowej syrenie, bo czerwoną kartkę już po gwizdku zobaczył Dzianis Krtytski. Skrzydłowy nie pomylił się z 7. metrów, a Nafciarze wygrali 30:23. 

Mecz z MKS-em Kalisz był przedostatnim sprawdzianem Wisły przed pierwszym meczem z Bidasoa Irun. Jak przyznał po meczu trener Sabate, drużyna ciężko trenuje i wszystkie przygotowania są podporządkowane dwumeczowi z Hiszpanami. Stąd słabsza dyspozycja wicemistrzów Polski. Pierwsza potyczka 22 lutego, rewanż w Irun 29 lutego. Wcześniej Wisła zagra jeszcze na wyjeździe z Grupą Azoty Tarnów. 

Orlen Wisła Płock - MKS Kalisz 30:23 (17:13)

Orlen Wisła Płock: Morawski, Stevanović – Daszek 7(1k), Stenmalm 1, Zdrahala 2, Matulić 2, Ruiz 2, Góralski, Susnja 2, Szita 4, Źabić, Mihić 4, Igropulo, Czapliński 4, Mindegia, Mlakar 2.

MKS Kalisz: Krekora, Liljestrand, Zakreta – Galewski 2, Bożek, Gąsiorek, Drej, Klopsteg 1, Misiejuk, Szpera 4, K.Pilitowski 4(3k), M.Pilitowski 5, Maliarevych 1, Kniazeu 4, Krytski 1, Adamski.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE