W poniedziałek wieczorem sternik Nafciarzy spotkał się z kibicami w Orlen Arenie. Przyszło aż około 80 osób, więc w ostatniej chwili organizatorzy musieli szukać większej sali. Atmosfera była dość gorąca, bo już kilka dni temu zarząd Płockiego Stowarzyszenia Sympatyków Piłki Ręcznej wystosował oświadczenie, wyrażając niezadowolenie z postawy zespołu i atmosfery w środowisku płockiego szczypiorniaka. Powód? Od dłuższego czasu wyniki naszpikowanej gwiazdami drużyny z Płocka są słabe. Zarabiają grubą kasę, a styl gry – jeszcze gorszy, choćby w zremisowanych meczach w Puławach i Wągrowcu oraz w przegranym w Olsztynie. Oto część pytań kibiców:
Czy prezes jest zadowolony z obecnego sezonu?
- Andrzej Miszczyński: - Zdecydowanie nie. Wyprodukowaliśmy w tej rundzie trzy buble, właśnie te trzy wspomniane mecze. I one niestety bardzo źle wpłynęły na nasz wizerunek. Zespół posypał nam się właśnie w Puławach, tam wypadło nam czterech kluczowych zawodników. kontuzje miały ogromny wpływ na to, co się działo później. A wizerunek jest dla nas najważniejszy. Ale sportowo nie jest tak tragicznie, monitorujemy różne wskaźniki, porównujemy z poprzednim sezonem. Od lipca budujemy nowy zespół, to potrwa.
Przed sezonem ustalając ceny biletów i karnetów podkreślał Pan, że oferuje produkt najwyższej jakości. No i ten produkt ostatnio strasznie dołuje...
- Ocenę wystawmy w maju przyszłego roku, sezon jeszcze trwa. Rozliczać będziemy się dopiero po rozgrywkach.
Nie denerwuje Pana brak zaangażowania graczy w niektórych meczach, jakieś kunktatorstwo, oszczędzanie się?
- Widziałem prawie wszystkie mecze, lepsze i gorsze, ale nigdy nie zauważyłem braku zaangażowania. Gdybym u kogoś taką postawę zobaczył, to takiego gracza natychmiast w Wiśle nie ma.
Często po słabych meczach Wisły w polskiej lidze słychać, że winni są także sędziowie.
- Od razu zaznaczę, że nie szukam winy u sędziów, my mamy takiej klasy zawodników, że na krajowym podwórku powinni sobie poradzić bez względu na sędziów. Ale po analizie podstawy arbitrów w Olsztynie mieliśmy prawo do powtórki meczu! Odpuściliśmy z dwóch powodów. Cała Polska, media, skierowałyby się przeciw nam, że szukamy dziury w całym. A po drugie nasi zawodnicy, winni tej katastrofalnej porażki, pozbyliby się poczucia winy. Innego sędziowania w Superlidze nie będzie przez kilka lat, bo nie ma innych arbitrów. I trzeba się do tego przystosować.
Oglądał Pan mecz Wisły w Głogowie?
- Tak. Na żywo.
I nie widzi Pan, że nie mamy drużyny?
- Oczywiście, że jej nie mamy, bo ją dopiero budujemy! Ale słyszałem też epitety z trybun pod adresem jednego z pracowników klubu. To jest chamskie, chwały wam to jako kibicom nie przynosi. Proszę, by tak nie robić. Nie wiem, może kiedyś i ja usłyszę coś takiego pod własnym adresem. Nie wiem, co zrobię, ale ja jestem dumnym człowiekiem. Kto wie, może trafię później do więzienia?
Rozmawiał Pan z zawodnikami?
- Tak, niedawno odbyłem długą rozmowę. Uświadomiłem im, że obecnie w Polsce tylko jeden zespół się ich boi i szanuje – to Vive. Cała reszta już nie. Co więcej, nawet śmieje się z Wisły, opowiada sobie kawały na temat poszczególnych zawodników z Płocka! Ale w naszej ekipie nie ma konfliktów wewnętrznych, pod tym względem atmosfera jest dobra.
Czy wszyscy są już zdrowi i zdolni do gry na sto procent?
- Tak. Teraz mamy przerwę, ale po Nowym Roku wszyscy zawodnicy będą trenowali na maksymalnych obrotach. Prawdopodobnie poza Serbem Vukasinem Rajkoviciem. Nie doszedł po kontuzji do pełnej dyspozycji, w kulturalnej rozmowie przyznał, że wie, czego się po nim spodziewaliśmy i zdaje sprawę z sytuacji. Wszystko wskazuje na to, że rozstaniemy się za porozumieniem stron. Nikt na jego pozycję nie przyjdzie, nie mamy na to pieniędzy.
Nie mamy pieniędzy? To ile sponsor wykłada na piłkę ręczną?
- Główny sponsor to oczywiście Orlen, mamy też wielu mniejszych. W poprzednim sezonie koncern wyłożył 7 mln zł, w tym kwota bazowa to 4 mln zł, a bonusy zależą od wyników. Możemy – odpukać – przegrać finał Pucharu Polski po pięknym meczu jedną bramką, albo piąty, decydujący mecz w lidze inie zobaczymy dodatkowych pieniędzy. Można więc powiedzieć, że tegoroczny budżet jest niższy niż poprzedni. Jesteśmy jak David Coperfield, bo planowanie opieramy na domniemanej przyszłości. Na dodatek w 2012 roku o sponsorów będzie jeszcze trudniej.
To po wielkim sukcesie, czyli mistrzostwie, sponsor nie mógł dołożyć?
- Poproszę o kolejny zestaw pytań.
Dlaczego pozbyliśmy się jednych z najlepszych aktorów majowych finałów z Vive Vegardha Samdahla i Dmitrija Kuzelewa?
- Bardzo ich lubię i szanuję, ale proszę mi wierzyć, obaj mieli w minionym sezonie znacznie słabsze statystyki we wszystkich elementach niż sezon wcześniej, my to sprawdzamy, monitorujemy. Nie możemy budować drużyny w oparciu o zaawansowanych wiekowo graczy. Choć na przykład Kuzielew to jeden z najlepszych kołowych w historii Wisły...
A jeszcze przed chwilą miał takie słabe statystyki...
- Chcesz na ironię? To ja cię zaraz skontruję!
Co z kontuzjowanym Arkadiuszem Miszką?
- Ma kontrakt do czerwca, w tym sezonie nie zagra. To nasz priorytet, ale jeśli w czerwcu okaże się, że nie będzie mógł grać jeszcze dłużej, to zmuszeni będziemy szukać w jego miejsce skrzydłowego z najwyższej półki.
A Morten Seier i Joakim Backstroem, którym po sezonie kończą się kontrakty?
- Jesteśmy nimi zainteresowani, do końca stycznia usiądziemy i porozmawiamy o przyszłości. Morten ma już 34 lata, na Słowenii żonę, w planach dziecko, a kolejny sezon jest poza domem. Nie wiemy, co postanowi. Joakim jest nieco słabszy w obronie, ale na niego też liczymy. Chcielibyśmy wprowadzać więcej Polaków do drużyny, ale krajowy rynek jest już mocno przetrzebiony.
Nie boi się Pan, że nam podkupią naszych młodych zdolnych: Syprzaka, Paczkowskiego, Chrapkowskiego?
- Nie ma miłości do klubu i przywiązania do barw klubowych. Pójdą tam, gdzie im dadzą więcej, takie są zasady. Ale tu mają swoją szansę, dostają dużo okazji do gry. Nawet, gdy czasami spisują się słabiej, bardzo na nich liczymy. Nie możemy się z nimi związać na dłużej, bo przepisy zabraniają nam podpisywania kontraktów dłuższych, niż do 2014 roku, bo tylko na ten termin mamy pokrycie w środkach od sponsora.
Wciąż słyszymy, że budujemy zespół. To kiedy go już zbudujemy?
- Wszyscy są zdrowi, mają mocno przepracować styczeń. I już w lutym gramy mecze w Rumunii i u siebie z Metalurgiem Skopje. Wygrane dadzą pierwszy cel – wyjście z grupy Ligi Mistrzów. Uważam też, że mamy zdecydowanie większe szanse na zdobycie prymatu w kraju, niż mieliśmy w grudniu ubiegłego roku.
A jak przegramy znów 2-3 mecze, to będziemy budować od nowa?
- Wtedy to komuś, kto wykłada pieniądze na tę zabawę, może skończyć się cierpliwość i mnie już tu może nie być.
A co z klubowym autokarem dla kibiców, jego projekt klub pokazywał już rok temu?
- To był projekt sponsora, zamówiono nawet branding dla autokaru, ale pomysł upadł niedawno, gdy pewne służby wkroczyły do akcji.
To CBA i CBŚ zabrały nam autokar???
- … (milczenie)
Czemu w Orlen Arenie nie ma małego barku z piwem, jak np. w Puławach czy Głogowie?
- Pracujemy nad tym. Chcemy też, by kibice, przychodzący na mecz na przykład godzinę wcześniej, mieli zapewnione jakieś atrakcje, choćby telebim z poprzednimi meczami.
Na przykład niedawnym Warmia-Wisła? (salwa śmiechu na sali – przyp. red.)
- Na przykład (uśmiech prezesa – przyp. red.)