reklama

Masłowski: Chcemy się liczyć w lidze

Opublikowano:
Autor:

Masłowski: Chcemy się liczyć w lidze - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportW połowie czerwca Wisła ogłosiła, że Łukasz Masłowski zajmie funkcję dyrektora sportowego płockiej drużyny. W poprzednim klubie potrafił zdziałać cuda. Jak będzie w Płocku?

W połowie czerwca Wisła ogłosiła, że Łukasz Masłowski zajmie funkcję dyrektora sportowego płockiej drużyny. W poprzednim klubie potrafił zdziałać cuda. Jak będzie w Płocku?

Może pochwalić się imponującym, piłkarskim CV. Grał między innymi w Widzewie Łódź, Odrze Wodzisław, Górniku Łęczna, Wiśle Płock oraz w Niemczech i na Cyprze. Na poziomie ekstraklasy rozegrał łącznie 89 spotkań i strzelił 11 bramek. W sezonie 2009/10 reprezentując barwy Wisły rozegrał 29 meczów i strzelił 2 bramki. Łukasz Masłowski po zakończeniu kariery piłkarskiej zdobył uprawnienia trenerskie UEFA A. Współpracował również z Wisłą jako agent piłkarski. To dzięki niemu na Łukasiewicza 34 trafili Patryk Stępiński oraz Arkadiusz Reca. Po objęciu stanowiska dyrektora sportowego w Płocku pojawili się kolejni obiecujący gracze jak Dominik Furman, Siargej Krivets, Jose Kante Martínez, Giorgi Merebashvili, Vitalii Hemeha, Tomislav Božić czy Kamil Sylwestrzak.

Michał Łada: Od kilku dobrych lat w Wiśle nie było dyrektora sportowego. Dopiero po tegorocznym awansie do ekstraklasy zdecydowano się na ponownie powołanie tej funkcji w klubie. Czym zajmuje się dyrektor sportowy w Wiśle?

Łukasz Masłowski: W telegraficznych skrócie odpowiadam za cały pion sportowy w klubie czyli za pierwszy i drugi zespół Wisły Płock oraz sztab szkoleniowy. Jestem też odpowiedzialny za transfery, zarówno wychodzące, jak i przychodzące – rozwiązywanie umów, podpisywanie kontraktów, negocjacje oraz konspekty sportowe tworzone w klubie. Dochodzą tutaj kwestie organizacji obozów, wyjazdów. Na tym, mniej więcej, polega funkcja dyrektora sportowego w klubie piłkarskim. Nie ukrywam, że pracy jest sporo.

- Wszystkie letnie wzmocnienia Wisły Płock są Twoją zasługą?

- Do każdego z tych transferów dołożyłem swoją cegiełkę, jednak generalnie funkcjonuje to w ten sposób, że podejmujemy decyzje w trzyosobowym składzie – prezes Kruszewski, trener Kaczmarek i ja. Jesteśmy zdania, że osoby, które się u nas pojawiły dodadzą jakość i wzmocnią zespół.

- Sporym zaskoczeniem było pojawienie się takich zawodników jak chociażby Furman, Krivets czy Sylwestrzak. W Wiśle, która jest beniaminkiem ekstraklasy, z określonym budżetem, a swoje mecze rozgrywa na starym stadionie. Jak udało się przekonać tych zawodników do przyjścia właśnie do Płocka?

- Stworzyliśmy dobre podstawy do tego, by zespół dobrze funkcjonował w ekstraklasie. Mam tu na myśli sztab szkoleniowy, sztab medyczny, trenera mentalnego, trenera od przygotowania fizycznego. Pojawił się również nowy szkoleniowiec bramkarzy oraz asystent. Staraliśmy się stworzyć warunki optymalne do dalszego rozwoju dla piłkarzy. Przedstawiliśmy im swoją wizję na zespół. Nie chcemy być tylko średniakiem czy chłopcem do bicia w ekstraklasie. Chcemy, by ta drużyna liczyła się w lidze. Cieszę się, że pieniądze nie były dla tych chłopaków najważniejsze i zeszły na drugi plan. Wizja na dalsze funkcjonowanie drużyny i ich osobistego rozwoju przemawiała na naszą korzyść.

- Mimo wszystko negocjacje z nowymi piłkarzami chyba nie należały do najłatwiejszych. Wielu z nich miało inne, atrakcyjne oferty z ekstraklasy.

- Rzeczywiście było bardzo trudno jeśli chodzi chociażby o Krivca czy Dominika Furmana. Tak jak sam wspomniałeś jesteśmy beniaminkiem, nie mamy wygórowanego budżetu, nie jesteśmy krezusami jeśli chodzi o ekstraklasę. Musieliśmy dać zawodnikom coś innego, niż wysokie kontrakty.

- Efekty widzieliśmy już w meczu 1. kolejki z Lechią Gdańsk.

- Bez dwóch zdań. Ja stoję murem za tymi zawodnikami – zarówno tymi, którzy przyszli do Wisły, jak i tymi, którzy byli w klubie wcześniej. Tworzymy zespół na miarę dobrej, wyróżniającej się drużyny w ekstraklasie. Oczywiście za wcześnie jeszcze na oceny, za nami dopiero jeden mecz. Na to przyjdzie czas najwcześniej na zakończenie pierwszej rundy. My widzimy, że ten zespół ma duży potencjał i możemy od niego sporo wymagać. Jestem dobrej myśli.

- Dominik Furman został uznany najlepszym zawodnikiem 1. kolejki Lotto Ekstraklasy. To spore wyróżnienie zarówno dla piłkarza, jak i całej drużyny.

- Widzimy, jakim piłkarskim potencjałem dysponuje Dominik i na jak wysokim poziomie potrafi grać w piłkę. Tym bardziej cieszę się, że udało się go nam przekonać na transfer do Wisły. Mam nadzieję, że za chwilę jako liderów drużyny i jako graczy kolejki czy nawet rundy zobaczymy kolejnych naszych zawodników. Uważam, że potencjał ludzki jest w Płocku bardzo mocny. Czekamy na pozostałe mecze, oby tak dobre, jak ten z Lechią.

- Ty już miałeś okazję pracować w Płocku. W sezonie 2009/2010 byłeś zawodnikiem Wisły. To nie był najlepszy czas w historii klubu.

- Mieliśmy dobry zespół, jednak nie udało się nam utrzymać na poziomie pierwszej ligi. Strasznie nad tym ubolewam. Do dziś zastanawiam się, co wtedy poszło nie tak, co było przyczyną naszej wspólnej porażki. Oczywiście sam Płock wspominam bardzo miło. Obecnie jest mi łatwiej się tutaj poruszać, znam miasto. Do dziś pracują tu też niektóre osoby, z którymi miałem przyjemność wtedy współpracować. Miałem dzięki temu trochę ułatwione zadanie jeśli chodzi o aklimatyzację. Wszystko poszło tu zdecydowanie do przodu. W mojej ocenie, jeśli chodzi o poziom ekstraklasy, nie mamy się czego wstydzić.

- Kibice z pewnością kojarzą cię też z zeszłego, jeszcze pierwszoligowego sezonu. Zostałeś dyrektorem sportowym w Olimpii Grudziądz, która stała nad przepaścią. Wydawało się, że kolejny sezon Olimpia rozegra w drugiej lidze. Jak się potem okazało, utrzymała się w imponującym stylu. Jak tego dokonaliście?

- Wszyscy twierdzili, że w Grudziądzu już nic nie można zrobić, że to mission impossible. Uważam, że sport jest piękną dziedziną życia, ponieważ dzieją się tutaj rzeczy często ciężkie do wyjaśnienia, nieprzewidywalne. Tak było w przypadku Olimpii. Cieszę się, że dostałem tam duży kredyt zaufania. Pozwolono mi wprowadzić swój projekt sportowy na rundę wiosenną. Doszło do dużej rewolucji kadrowej - przyszło jedenastu nowych zawodników, odeszło trzynastu. Znaczącą rolę odegrał również trener, który pozostał w klubie. Dobraliśmy odpowiednich ludzi na odpowiednie miejsce. Dopasowaliśmy ich charakterologicznie do sytuacji, jaka panowała w Olimpii. Ciężką pracą doszliśmy do celu, jaki sobie założyliśmy i w który nikt nie wierzył. Poprzez ciężką pracę i chęci możemy dobre wyniki osiągnąć również w Wiśle Płock, w ekstraklasie.

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE