Na niedzielny mecz do Hali Legionów w Kielcach pojechał komplet kibiców - ponad 420 osób. Wśród nich było dużo dzieci oraz kobiet. Kibice piłki ręcznej nie są przeważnie uznawani za chuliganów i to normalne, że mogą chodzić w koszulce swojego zespołu w innym mieście i nikt nie ma z tym problemu.
Rywalizacja Wisły z Iskrą to jednak zupełnie inny poziom emocji. Od kilkudziesięciu lat kibice z Płocka i Kielc, delikatnie mówiąc, nie darzą się sympatią. Termin "święta wojna" nie wziął się z przypadku, choć tydzień temu kibice z Kielc swobodnie chodzili wokół hali, rozchodząc się do swoich aut i busów. Problemu nie było
- W Kielcach zawsze jest specyficznie - mówi nam dziś jeden z kibiców, który w Hali Legionów jest po raz kolejny.
Fani mieli nadzieję, że w niedzielny wieczór będą świętować tytuł mistrzowski po raz pierwszy od 2011 roku. I udało się! Kiedy Mirko Alilović obronił rzut karny wykonywany przez Dylana Nahiego, rozpoczęła się euforia. Cała drużyna pobiegła w kierunku Chorwata, a ten podążył w kierunku sektora kibiców Wisły. Rozpoczęła się wielka radość, niektórzy fani nie wytrzymali i wybiegli na parkiet wyściskać zawodników. Wtedy do akcji wkroczyła policja.
Mecz nie kończył imprezy masowej w Hali Legionów. Po spotkaniu wręczono "Gladiatory", czyli nagrody indywidualne za sezon, a kilka minut później odbyła się oczywiście ceremonia medalowa. Fani Wisły obserowali ją już odgrodzeni przez szereg policjantów w pełnym uzbrojeniu. Hala w tym czasie stopniowo pustoszała, ale kordon policji nadal obstawiał ponad 400 fanów z Płocka. Najgorsze miało jednak nastąpić.
Kibice Wisły nie mogli wyjść z hali wtedy, kiedy chcieli. Zostali przetrzymani przez policję przez ok. 2 godziny - bez dostępu toalety i wody, a w hali panowała duchota. Każdy dorosły kibic musiał się wylegitymować.
- Policjanci kazali nam trzymać dowody osobiste przy twarzy i nagrywali nas. Traktowali nas jak bydło - wzburza się kibic.
- Zamknęli nas w hali i nie pozwolili wyjść. Zanim zaczęli sprawdzać te dowody to minęło dobre 30 minut. Policjanci stali uzbrojeni z pałami i gazem, jeden stał i nagrywał wszystkich. Ludziom było słabo, niektórzy mało nie pomdleli, bo duchota jak w piekle jakimś - przekazał nam inny.
Sprawdzanie każdego kibica według relacji trwało 3-4 minuty. Jak mówią kibice, policjanci tłumaczyli, że chodziło o wbiegnięcie na parkiet. Zwykli policjanci mieli zachowywać się w porządku, obeszło się bez większych prowokacji. Nikt jednak nie chciał przyznać się do kierowania akcją.
Nie wszyscy kibice wrócili jednak do domu. Orlen Wisła Płock przekazała rano, że w Kielcach aresztowano kilkudziesięciu kibiców. W nocy i rano panowała totalna bezinformacja. Nie było kontaktu z zatrzymanymi, nikt nie wiedział gdzie są i co się dzieje. Dopiero później okazało się, że policja zatrzymała 5 płockich kibiców. Noc spędzili prawdopodobnie w areszcie. Niektórzy mieli być wynoszeni 2 ręce i nogi, jeden nawet "zglebowany" - jak pospolity bandyta.
- Klub udzieli wsparcia prawnego wszystkim zatrzymanym - przekazła Orlen Wisła Płock.
Kibice mieli stanąć przed kielecim sądem jeszcze w poniedziałek, ale nie wiemy jakie zarzuty i czy w ogóle jakieś zostały im przedstawione. Wiemy, że sprawą płockich kibiców zajmuje się adwokat Piotr Schramm.
Przed połuduniem wysłaliśmy pytania do rzecznika prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach. Zaznaczyliśmy, że sprawa jest pilna. Do godz. 17:00 nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi.
1. Dlaczego policja weszła na teren hali w Kielcach i odgradzała kibiców od zawodników Wisły? Czy decyzję podjęła policja czy zawnioskował o to organizator imprezy?
2. Dlaczego policja nagrywała kibiców z dowodami osobistymi przy twarzy?
3. Ilu kibiców Wisły Płock zostało aresztowanych i dlaczego?
4. Co się z nimi działo przez noc i co się z nimi dzieje w poniedziałek?
5. Jeśli nadal są przetrzymywani, to kiedy zostaną zwolnieni?
6. Czy policja przedstawi zarzuty kibicom? Jeśli tak, to jakie?
Kiedy nadejdzie odpowiedź, przekażemy ją bezzwłocznie.
Komentarze (0)