reklama

Ile w piłce nożnej znaczy przypadek? Przykład Damiana Michalskiego

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Ile w piłce nożnej znaczy przypadek? Przykład Damiana Michalskiego - Zdjęcie główne

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportNie ma prostej odpowiedzi na to, czego potrzeba by zrobić karierę w pędzącym świecie piłki nożnej. Niewątpliwie trzeba mieć talent, choć wielu zawodników zawzięcie powtarza, że ma go niewiele. Wrodzone umiejętności z pewnością trzeba podeprzeć ciężką pracą, a i to może nie wystarczyć jeśli skuteczną blokadę w rozwoju stawia psychika. Każdy także wie, że potrzebny jest też uśmiech losu, ale szczęściu również trzeba umieć pomóc. Tak jak robi to Damian Michalski.

Nie ma prostej odpowiedzi na to, czego potrzeba by zrobić karierę w pędzącym świecie piłki nożnej. Niewątpliwie trzeba mieć talent, choć wielu zawodników zawzięcie powtarza, że ma go niewiele. Wrodzone umiejętności z pewnością trzeba podeprzeć ciężką pracą, a i to może nie wystarczyć  jeśli skuteczną blokadę w rozwoju stawia psychika. Każdy także wie, że potrzebny jest też uśmiech losu, ale szczęściu również trzeba umieć pomóc. Tak jak robi to Damian Michalski.

Wprowadzone przed sezonem przepisy o obowiązkowym młodzieżowcu w składzie z pewnością ułatwiły start w seniorskiej piłce kilku piłkarzom. Działacze Wisły Płock poszukiwania takich piłkarzy zaczęli bardzo wcześnie i już zimą zakontraktowali kilku takich zawodników. Wśród nich był Damian Michalski, który sezon 2018/19 rozgrywał w wówczas II-ligowym GKS-ie Bełchatów. W maju obrońca świętował awans do I ligi, ale już kilka tygodni później przeniósł się jeszcze poziom wyżej.

Każdy klub w PKO Ekstraklasie chciał mieć kilku młodych zawodników w szerokim składzie, podobnie jest w Płocku. W szeregach Nafciarzy status młodzieżowca mają: Bartłomiej Żynel, Marcel Zapytowski, Damian Michalski, Mikołaj Kwietniewski, Hubert Adamczyk, Maciej Ambrosiewicz, Maciej Spychała, Aleksander Pawlak, Olaf Nowak, Patryk Leszczyński i Adrian Szczutowski. Konkurencja jest spora.

Nie jest tajemnicą, że od początku sezonu Leszek Ojrzyński szykował do pierwszego składu Huberta Adamczyka. Były skrzydłowy GKS-u Tychy może jednak mówić o niebywałym pechu – w meczu sparingowym AEK Larnaka doznał groźnej kontuzji kolana, która wyeliminowała go z pierwszej części sezonu. Uraz Adamczyka otworzył drzwi przed Bartłomiejem Żynelem, ale bramkarz w dwóch meczach sprokurował dwa rzuty karne (choć jeden obronił) i po meczu z Lechem Poznań sztab szkoleniowy zdecydował się na zmianę. Między słupkami stanął Thomas Dahne, a  na obowiązkowego młodzieżowca wytypowano Damiana Michalskiego. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że 21-latka ustawiono na… lewej obronie.

Michalski mierzy 191 centymetrów wzrostu, co nie jest standardem na pozycji bocznego obrońcy. W dodatku ledwie kilka tygodni wcześniej grał na trzecim poziomie rozgrywkowym, a debiutować w Ekstraklasie przyszło mu na nieswojej pozycji i to z mocną Lechią Gdańsk. Musiał powstrzymać Lukasa Haraslina, czołowego skrzydłowego całej ligi. Na „karuzeli” wytrzymał 58 minut, ale mimo słabszego występu miejsca w wyjściowym składzie już nie oddał.

21-latek naturalnie posługuje się prawą nogą, choć lewą też potrafi celnie podać. Zmiana pozycji na lewy bok obrony na pewno jest jednak wielkim wyzwaniem, byłaby nim dla każdego zawodnika. Na flance gra się inaczej, to zupełnie inna intensywność gry. Żeby dowieść, jak trudno się przestawić, nie trzeba daleko szukać – Jakub Rzeźniczak dużo więcej jakości daje od czasu powrotu na swoją nominalną pozycję.

Młody zawodnik popełnia błędy w defensywie, nowością jest także podłączenie się do akcji ofensywnych, choć widok Michalskiego w polu karnym rywali nie dziwi już chyba żadnego kibica Wisły Płock. Tylko w meczu ze Śląskiem Wrocław obrońca dwukrotnie świetnie zbiegł do środka i z pozycji fałszywego skrzydłowego doszedł do klarownych sytuacji. Jedną z nich zamienił na bramkę, niestety tylko honorową.  W całych rozgrywkach ma już trzy trafienia, a to premierowe z Wisłą Kraków zapewniło Nafciarzom komplet punktów. Jego wzrost pozwala robić użytek przy stałych fragmentach gry, a to jeden z większych atutów drużyny Radosława Sobolewskiego. Nie odbiega też motorycznie – chociażby w meczu z Koroną Kielce zmierzono mu maksymalną prędkość ponad 33 km/h.

Historia Damiana Michalskiego może kibicom kojarzyć się Arkadiuszem Recą – zawodnik włoskiego SPAL też wskoczył do składu Wisły Płock na skutek przypadku, a później stał się jednym z architektów awansu do Ekstraklasy. Na wyższym poziomie z początku radził sobie przeciętnie, ale Jerzy Brzęczek w końcu cofnął go ze skrzydła na bok obrony. Proces adaptacji nieco trwał, ale po pół roku Reca zapracował na transfer do Atalanty Bergamo, nieoficjalnie za 4 mln euro. Wiele wskazuje na to, że ma także szansę stać się podstawowym obrońcą reprezentacji Polski na EURO 2020.

[ZT]19364[/ZT]

Damian Michalski przerwy na mecze reprezentacji póki co spędza w klubie, choć brak powołania do kadry U-21 może dziwić. Grający na tej pozycji w drużynie Czesława Michniewicza Kamil Pestka ma problem z regularną grą w Cracovii. Tymczasem zawodnik Wisły walczy o tytuł młodzieżowca października.

Czy Damian Michalski podąży śladami Recy? Z pewnością za wcześnie na takie prognozy, choć gołym okiem widać, że 21-latek robi ciągły progres i ma potencjał na duże granie. Los już raz się do niego uśmiechnął, ale szczęściu trzeba umieć pomóc.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE