Brak kontuzjowanych Mariusza Jurkiewicza, Marcina Lijewskiego, Petara Nenadicia, Pawła Paczkowskiego, Valentina Ghionei i Mateusza Piechowskiego nie przeszkodził Wiśle w odniesieniu spektakularnej wygranej nad Zagłębiem. I to na jego terenie. Trener Manolo Cadenas skorzystał z dziesięciu zawodników grających w polu i każdy z nich zapisał na swoim koncie co najmniej po trzy bramki.
Już po dziesięciu minutach nafciarze zdołali wypracować sobie sześciobramkowe prowadzenie. Praktycznie już w tym momencie stało się jasne, że gospodarze nie są w stanie zagrozić mocno zmotywowanemu zespołowi z Płocka. Zanim zakończyło się pierwsze 30 minut pojedynku, różnica bramkowa wynosiła już + 10 na korzyść Wisły.
Po zmianie stron nafciarze spokojnie kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie, powoli aczkolwiek systematycznie powiększając swoją przewagę. Po raz kolejny doskonale spisywali się zawodnicy z Bałkanów (zabrakło w tym gronie odpoczywającego Marina Sego, którego godnie zastąpił Adam Morawski), ale i Polacy radzili sobie doskonale. Na wyróżnienie zasłużył Mateusz Góralski, który zdobył aż pięć bramek, co jest najlepszym jego osiągnięciem w oficjalnych pojedynkach pierwszego zespołu.
MKS Zagłębie Lubin – Orlen Wisła Płock 21:40 (11:21)
Orlen Wisła: Wichary, Morawski – Nikčević 4, Wiśniewski 5, Milas 3, Kević 4, Eklemović 4, Kavaš 3, Zrnić 4, Góralski 5, Toromanović 5, Kwiatkowski 3
Fot. Tomasz Miecznik/Portal Płock