Drużyna, która już za tydzień walczyć będzie w Final Four Ligi Mistrzów, jest zdecydowanym faworytem finału play-off PGNiG Superligi. Ale Wisła nie odda pola bez walki.
Wisła nie zdołała nawet wyjść z grupy w Lidze Europejskiej, a Vive Kielce nie dość, że w fazie grupowej zdobyły komplet punktów, to w dodatku doszła aż do Final Four Velux Ligi Mistrzów. I wcale nie jest powiedziane, że zajmie tam ostatnie, czwarte miejsce.
Wisła zdołała jednak w tym sezonie pokonać kielczan. W pierwszej rundzie nafciarze ograli swoich odwiecznych przeciwników 32:25. W rewanżu, rozgrywanym w Kielcach, lepsi okazali się podopieczni trenera Bogdana Wenty, którzy wygrali 29:22. Trzeci w tym sezonie pojedynek między obydwoma zespołami – tym razem w finale Pucharu Polski – zakończył się drugą wygraną kielczan 28:27.
Przez ostatni tydzień przed meczami w Kielcach nafciarze pracowali przede wszystkim nad taktyką. Czy jest możliwe zaskoczenie Vive Targów jakimkolwiek rozwiązaniem? Wydaje się, że nie. Ale do końca pewnym tego być nie można. To samo można zresztą odnieść do sytuacji w drugą stronę. O wynikach poszczególnych meczów decydować mogą niuanse.
Do Kielc nie pojechali Michał Zołoteńko i Paweł Paczkowski. Po raz kolejny znalazł się w składzie Mateusz Góralski. Tym razem młody prawoskrzydłowy zdaje sobie sprawę, że jego szanse na grę są minimalne.
W finale play-off gra się do trzech zwycięstw. Pierwszy mecz zostanie rozegrany w Kielcach w sobotę o 18, a drugi w niedzielę o 19. Później oba zespoły przeniosą się do Płocka.
