reklama
reklama

Dariusz Sztylka: sama dobra gra w I lidze się na pewno nie obroni [WYWIAD]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Michał Wiśniewski

Dariusz Sztylka: sama dobra gra w I lidze się na pewno nie obroni [WYWIAD] - Zdjęcie główne

foto Michał Wiśniewski

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Trwa przerwa na mecze reprezentacji, ale w rozgrywkach ligowych trwa tylko pozorny spokój. W Wiśle Płock trwają przymiarki do zimowego okna transferowego. O formie poszczególnych zawodników, kontuzji Marcina Biernata i specyfice I ligi rozmawiamy z Dariuszem Sztylką, dyrektorem sportowym Wisły Płock.
reklama

Jest pan w klubie trzy miesiące. Schemat pracy, organizacji, komunikacja - czy to wszystko zostało już ułożone?

Trzy miesiące to nie jest długi okres, żeby w 100 proc. ułożyć sobie pracę. Na pewno jako pion sportowy i dział skautingu wykorzystaliśmy go dobrze. Powolutku budujemy strukturę działu skautingu, dołączył do niego Arkadiusz Stelmach. Chcemy zacieśnić współpracę między skautingiem młodzieżowym i do pierwszej drużyny. Przed nami dużo pracy, ale optymistycznie podchodzimy do możliwości jakie stwarza nam klub.

Dyrektor wyprzedził nieco pytanie, ale pociągnijmy to. O umiejętnościach Arka Stelmacha wiedziałem już dawno temu, a mimo to długo czekał na swoją szansę. Czym panu zaimponował, że tak szybko został wciągnięty w te struktury?

Kilka razy rozmawialiśmy z Arkiem o zawodnikach, pokazał mi swój model pracy i jakimi ideami się kieruje. Uznałem, że będzie wzmocnieniem naszego działu i da wartości, które bardzo nam pomogą. Jego znajomość młodszych zawodników i tego rynku będzie dla mnie bardzo pomocna.

Ilu Wisła Płock ma dziś skautów? Tu w Płocku, ale i poza miastem.

Zawsze musimy patrzeć na możliwości finansowe klubu.

A te się skurczyły w ostatnim półroczu.

Dokładnie. Musimy działać mądrze. W dziale skautingu w Płocku pracuję ja, Bartek Sielewski i Arek Stelmach. W dziale skautingu młodzieżowego mamy siatkę skautów, którzy oglądają młodszych zawodników w całej Polsce, ale także w naszym mieście.

Jak będzie wyglądał teraz proces przy transferach? Czy to będzie tak jak w Lechu Poznań, gdzie był komitet: prezesi, dyrektor sportowy i dział skautingu czy jednak inaczej?

Na pewno mrówczą, początkową pracę wykonuje dział skautingu. Oni są odpowiedzialni za to, żeby znaleźć zawodników odpowiadających naszym zapotrzebowaniom. Muszą znaleźć odpowiednich kandydatów, potem ze mną podejmujemy decyzję czy zawodnik jest warty dalszej analizy i spełnia nasze wymagania profilowe. Ostateczną decyzję podejmie “komitet transferowy”: prezes, dyrektor sportowy i trener.

Wielkimi krokami zbliża się zimowe okno transferowe. Wisła będzie aktywna czy zmiany będą kosmetyczne?

Chcemy być aktywni. Ta runda daje nam odpowiedzi co do poszczególnych pozycji, zawodników i ich przydatności dla zespołu. Chcemy, żeby zespół się rozwijał, jakościowo był coraz mocniejszy, więc zimą myślimy o co najmniej dwóch pozycjach, które muszą być wzmocnione.

Nie jest tajemnicą, że pewnie jedną z tych pozycji będzie skrzydło. Pawłowi Chrupalle wypożyczenie kończy się zimą i klub komunikował już, że kwota wykupu jest bardzo duża jak na I-ligowe warunki. Dawidowi Kocyle kontrakt również wygasa zimą, a ostatnio nie spełnia oczekiwań, nie gra. Wnioskuję, że jedną nogą jest poza klubem.

Z Dawidem nie mamy dużo czasu na decyzję, a czas nas goni. Dawid po okresie przygotowawczym złapał kontuzję, która wykluczyła go z początku rozgrywek. Wszedł po kontuzji do zespołu, wyglądał obiecująco, ale to prawda - ostatnie tygodnie są słabsze. Ma jeszcze kilka tygodni żeby nas przekonać, bo potencjał na pewno ma. Jego nietuzinkowe umiejętności mogą być przydatne dla zespołu. Jeszcze nie podjęliśmy decyzji czy Dawidowi zaproponujemy kontrakt.

A co z Pawłem Chrupałłą? Będziemy zbijać kwotę?

Jestem w kontakcie z agentem zawodnika. Jest pewne rozwiązanie, żebyśmy mogli oglądać Pawła na wiosnę i będziemy starali się je wdrożyć. Oczywiście nie wszystko od nas zależy. Paweł jest zawodnikiem Rosenborga, ale szukamy rozwiązania. Mam nadzieję, że się uda.

Czy skrzydło będzie jedną z tych pozycji do wzmocnienia? 

Tak. Na pewno też linia obrony. Obserwujemy też jak wraca do zdrowia Mateusz Lewandowski, na którego bardzo liczymy. 

Pytałem ostatnio trenera Saganowskiego kto jest numerem dwa na pozycji nr 9. Mamy tam trzech zawodników o podobnym potencjale i charakterystyce. Czterech napastników na jedną pozycję to sporo jak na klub, który każdą złotówkę musi oglądać z dwóch stron.

Kadra jest dość szeroka i w zimie będziemy chcieli delikatnie ją zmniejszyć i dodać jakości, żeby rywalizacja była jeszcze większa.

Nie oglądałem Nikoli Srećkovicia w Serbii, ale zewsząd dochodziły głosy, że to bardzo dobry transfer, wręcz aż dziwne, że przychodzi do I-ligowego klubu. Tymczasem z meczu na mecz jest chyba coraz gorzej. Problemem są umiejętności Nikoli czy może chodzi o sferę mentalną - aklimatyzację, przełamanie. 

Liczę, że tak. Transfer był przeprowadzany jeszcze przed moim przyjściem do klubu. Obejrzałem kilka jego spotkań w Serbii i wyglądał obiecująco. Jego gra ofensywna, stwarzanie sytuacji bramkowych wydawały się na bardzo dobrym poziomie. W Wiśle moim zdaniem Nikola jeszcze nie pokazał tego co potrafi. Czekamy cały czas, bo oczekiwania były bardzo duże - i sztabu szkoleniowego i kibiców, a na dziś nie oddaje tego, co by mógł.

Zapytam jeszcze o Jime - sprowadzony z niższej ligi hiszpańskiej. Zdarzało się w Polsce, że karierę robili u nas tacy zawodnicy z II czy III poziomu, a Jime na razie wygląda słabo. Potrzebuje jeszcze czasu? 

Jime trafił do nas jako ostatni z letnich transferów. Tych minut nie jest jeszcze za dużo. Potrzebował trochę treningu z zespołem. Ostatni mecz z Arką Gdynia przeciętny, tak jak i całej drużyny. To mecz, który stawia nam bardzo dużo pytań. Co do Jime to na treningach wygląda bardzo dobrze, zasłużył na pierwszy skład w meczu z Arką. Cała drużyna zagrała słabo, Jime też.

Pan widzi więcej, bo my zazwyczaj widzimy produkt końcowy, czyli mecz. Może w treningu Jime wygląda dobrze, a po prostu kwestia czasu aż przełoży to na boisko. Piłka mu nie przeszkadza?

To paradoks ostatniego tygodnia i meczu z Arką. Przez cały tydzień zespół wyglądał bardzo dobrze - pod kątem jakości, motoryki, kreowania sytuacji, płynności ćwiczeń. Cały zespół wyglądał bardzo dobrze, a mecz z Arką był chyba najsłabszy jaki zespół rozegrał w rundzie jesiennej. Jime wyglądał bardzo dobrze, najlepiej na treningach, a w meczu niestety dopasował się do poziomu drużyny. 

Czy Wisła Płock jest tak nijaka jak w meczu z Arką czy tak dobra jak w meczu z Polonią Warszawa?

Po meczu z Arką mamy bardzo dużo pytań. Wcześniej była seria trzech wygranych i remis w Krakowie. Wydawało się, że drużyna wskoczyła na właściwe tory, buduje się mental, ciekawy zespół. Mecz z Arką pokazał nam, że przed sztabem trenerskim i zespołem jest bardzo dużo pracy. Myślę, że nie ma jasnej odpowiedzi na to czy obliczem tego zespołu jest mecz z Arką czy z Polonią Warszawa albo GKS-em Tychy. Na pewno zespół stać na pewno dużo lepszą, skuteczną grę niż w meczu z Arką.

Od kontuzji Marcina Biernata mija miesiąc. Jak przebiega rehabilitacja? Czy to duża strata dla zespołu? Jak już wskoczył do składu to grał bardzo dobrze, a przy tym wydaje się, że jest dobrym duchem w szatni.

Bardzo szybko zareagowaliśmy na tę kontuzję. Przy jej specyfice ważny jest czas decyzji. Operacja została przeprowadzona, poszła sprawnie. Mam nadzieję, że nie będzie powikłań. Rehabilitacja trwa. Achilles wygląda coraz lepiej - nie puchnie, goi się dobrze. Dbamy o kontakt z Marcinem, żeby jego mental był na wysokim poziomie, czekamy na niego. Tak jak pan powiedział, Marcin był dobrym duchem tej drużyny i na pewno jego brak jest odczuwalny. Dużo nam dawał przy stałych fragmentach gry, grał twardo w obronie. Widać, że go brakuje.

A jak pan patrzy na rywalizację bramkarzy? Rok temu sytuacja była odwrotnie: zaczął Bartek Gradecki, popełnił kilka błędów i wskoczył Krzysiek Kamiński. W tym sezonie odwrotnie - Kamyk popełniał błąd za błędem i wskoczył Gradeś.

Bartek Gradecki wywalczył pozycję bramkarza numer 1. Dał dużo energii zespołowi. Pamiętajmy, że zaczynał bronić w trudnym momencie, a uniósł ten ciężar. Do tego obronił dwa rzuty karne w kluczowych momentach, na pewno pomógł zespołowi. Dla sztabu trenerskiego jest numerem 1, a o miejsce numer 2 walczą Krzysiek Kamiński i Piotr Zieliński.

Czy pana zdaniem kluczem do awansu będzie sama dobra gra w piłkę czy w I lidze trzeba jednak dołożyć dużo cech wolicjonalnych, tego przysłowiowego jeżdżenia na tyłku? 

Uważam, że sama dobra gra w I lidze się na pewno nie obroni. Tu jest potrzebny bardzo dobrze zorganizowany, nastawiony mentalnie i przygotowany motorycznie zespół. Trzeba unieść trudy całego sezonu. Spójrzmy jak wygląda I liga - rywalizujemy z dobrymi zespołami i na ten moment wysoko w tabeli są zespoły, które mają stabilizację w składzie. My tej stabilizacji po degradacji nie możemy mieć, ale czas działa na naszą korzyść. Kiedy spojrzymy na pierwsze mecze sezonu, z Podbeskidziem czy Zagłębiem Sosnowiec to zobaczymy, że drużyna zrobiła progres, wyłączając ostatni mecz z Arką. Mam nadzieję, że to wypadek przy pracy. Widać, że zespół potrzebuje ze sobą pobyć, nabrać stabilizacji. I liga ma swoją specyfikę. Jeśli jako drużyna nie zrozumiemy, że potrzebna jest dobra organizacja, maksymalne unikanie błędów i mental, który pozwala na taką rywalizację, to będziemy mieli problemy.

Jak pan rozmawia z zawodnikami, którzy grali w Ekstraklasie jeszcze chwilę temu, to mówią, że poziom niżej gra wygląda zupełnie inaczej?

Przed startem sezonu rozmawialiśmy z zawodnikami. Uczulałem ich, że ta liga ma zupełnie inną specyfikę. Po pierwszych kolejkach widać było, że zespół poznawał rozgrywki. Spójrzmy nawet na mecz w Rzeszowie czy z Tychami, które nie były może piękne, ale zaplanowane, dobrze rozegrane, wybiegane i wywalczone. Dużą wagę przywiązujemy do danych motorycznych i widzimy co jest ważne w tej lidze.

Czy pana zdaniem między I ligą a Ekstraklasą jest przepaść? Wszyscy beniaminkowie są na dziś kandydatami do spadku.

Nie ukrywajmy, że tak. Na pewno chodzi o zespoły, z którymi później przychodzi rywalizować. To kluby o dużych budżetach, o dużej liczbie jakościowych zawodników. Jeśli zespół po awansie nie dokona 5-6 dobrych transferów, to później ciężko mu rywalizować w Ekstraklasie z poukładanymi zespołami, które mają swój określony sposób grania i wiele lat doświadczenia.

Wisła Płock jest klubem miejskim, więc wiele rzeczy jest jawnych. W oficjalnych dokumentach cel na ten sezon określono jako 6 miejsce. Coś tam trzeba było wpisać, ale to wydaje się dość sensowne. Jakie jest pana zdanie? Jaki jest potencjał Wisły i jak to się skończy wiosną?

Chciałbym, żeby zakończyło się awansem do Ekstraklasy. Na ten moment ciężko nam składać takie deklaracje, bo jesteśmy po bardzo dużej rewolucji. Transfery zostały przeprowadzone już w trakcie okienka. Uważam, że cel zawarty w dokumentach jest bardzo rozsądny, pragmatyczny. Jeśli nasz zespół był po rundzie jesiennej w okolicach 6 miejsca to będzie to wynik, który może nas jakoś bardzo nie zadowala, ale jest akceptowalny. Mam nadzieję, że okienko zimowe pozwoli nam wzmocnić zespół.

Jaka jest pozycja Marka Saganowskiego na 14 października?

Marek Saganowski jest trenerem Wisły Płock. Ostatnio widać było bardzo dobrą grę i pracę sztabu szkoleniowego. Na ten moment trener Saganowski jest trenerem Wisły Płock. Wszyscy pracujemy na to, żeby Wisła się rozwijała i osiągała jak najlepsze wyniki. Jeśli trener potrzebuje, ma od nas wsparcie czy doradztwo.

Jeśli już rozmawiamy o zimie, to jestem ciekawy obozu. Rozmowy już na pewno się toczą. Czy stać nas w ogóle na obóz zagraniczny? 

Tak. Jestem po rozmowie z prezesem. Przygotowujemy obóz zagraniczny. Na pewno nie będzie to obóz na takim poziomie jak w Ekstraklasie, ale sądzę, że jesteśmy w stanie zapewnić drużynie dobre warunki i mocnych sparingpartnerów. To w wyjazdach jest najważniejsze.

Początek rozgrywek w lutym, boiska mogą być różne. To może być trochę loteria.

Zawsze początek jest loterią. Ciężko powiedzieć czy wyjeżdżać za granicę czy zostać. Nie ma na to kompleksowych danych, żeby się tym pokierować. My zdecydowaliśmy się na to, żeby zespół wyjechał za granicę, potrenował 10 dni na dobrych boiskach i zagrał 2-3 sparingi z mocnymi rywalami. Uważam, że pomoże zespołowi.

Mecz z Miedzią Legnicą zdefiniuje w którą stronę idziemy?

Może nie zdefiniuje, bo potem jest jeszcze trochę grania, 2 kolejki w tym roku gramy “awansem”. Na pewno jest to bardzo ważny mecz dla układu tabeli i tego czy będziemy blisko miejsca, o którym mówiliśmy czy wciąż będziemy musieli wspinać się w górę tabeli. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama