Słabe drużyny zwykle przegrywają na wyjazdach, a u siebie najczęściej remisują. A beniaminek ligi Wisła Płock zwykle przegrywa na wyjazdach (4 z 7 meczów), a u siebie najczęściej ...też przegrywa (5 z 8 spotkań). Jak wobec takich faktów można się utrzymać?
Na początku rozgrywek w siedmiu kolejkach trener Mieczysław Broniszewski ugrał osiem punktów i po fali miażdżącej krytyki musiał odejść. Nowym szkoleniowcem został Czech Libor Pala. Ale nie cudotwórcą. Bo w ośmiu spotkaniach pod jego wodzą Wisła wywalczyła zaledwie sześć punktów – za dwa zwycięstwa, pozostałe sześć spotkań przegrała.
Wisła jest w strefie spadkowej, zajmuje 15. miejsce w stawce 18 ekip. Do końca rundy tylko dwa mecze – dziś z Pogonią i w piątek w Poznaniu z Wartą. Ale jesienią pierwsza liga rozegra awansem jeszcze dwie kolejki z wiosny. Nafciarze zagrają na wyjeździe z Piastem Gliwice i u siebie z Sandecją Nowy Sącz.
Czas na konkretne działania czy zakupy będzie w Płocku zimą, teraz trzeba ratować, co się da. Pierwsza szansa na punkty już dziś. Problem w tym, że Pogoń wygrała trzy ostatnie mecze bez straty gola i jest już na drugim miejscu. W Szczecinie głośno mówi się o awansie do ekstraklasy, bo miasto stać na piłkę przez duże P.
Nadzieją i szansą słabej Wisły może być już chyba tylko ambicja i walka przez 90 minut oraz kłopoty kadrowe Portowców. U płocczan nie zagra kontuzjowany Damian Jaroń (skręcił nogę w kostce), na ból w łydce narzeka Ricardinho. Ale trener Pogoni Marcin Sasal nie skorzysta z takich zawodników jak Edi Andradina (siedem goli jesienią), Mateusz Szałek i Przemysław Pietruszka, bo pauzują na żółte kartki. Mało tego. Na urazy narzekają Łukasz Matuszczyk, Paweł Grocholski i Mateusz Lewandowski, który w poprzednim sezonie bronił barw Wisły.