Piłkarze ręczni z Płocka walczą o awans do dalszej fazy Ligi Mistrzów. Zapewniał to minimum remis w meczu w niedzielne popołudnie. Wszystko wskazywało na to, że Wisła jest w stanie pokonać Macedończyków, osłabionych kontuzjami i wykluczeniami. Nawet bukmacherzy za zwycięstwo gospodarzy płacili tylko 1,35 zł za każdą postawioną złotówkę.
Ale w sporcie nie ma nic pewnego, papierowe rozważania się nie liczą. Niemal komplet fantastycznie dopingujących fanów w pierwszej połowie był dobrej myśli bo płocczanie w 13. minucie pierwszy raz wyszli na prowadzenie 6:5. W Metalurgu pierwsze trzy trafienia był dziełem Żarko Markovica, leworęcznego rozgrywającego, mierzącego 203 cm wzrostu.
W Wiśle dobrze bronił Marcin Wichary, bardzo aktywna, szczelna była obrona. Niepokoiła jednak kompletna niemoc w ataku, jedynie Michał Kubisztal przebijał się przez defensywę rywali. Wiele prób z drugiej linii spokojnie wyłapywał serbski bramkarz Metalurga Daro Stanic. A na czwartkowej konferencji Walther przekonywał, że Stanic jest ostatnio w słabszej formie... Przy stanie po 11, gdy do końca pierwszej połowy zostały 44 sekundy, trener płocczan Lars Walther poprosił o czas. I znów wyszła bezradność Nafciarzy w ataku – nie byli w stanie oddać rzutu!
Na początku drugiej połowy na 12:11 trafił kompletnie niewidoczny Nikola Eklemovic. Węgierski zawodnik w tym sezonie miał tylko przebłyski, a skoro klub płaci mu niespełna 60 tys. zł miesięcznie, to wymaga czegoś więcej. Niestety, było to ostatnie prowadzenie Wisły. Poza Kubisztalem nieźle prezentował się Morten Seier, który w drugiej połowie stanął w bramce. Skrzydłowy Christian Spanne rzucał kilka razy niemal z zerowego kąta. Stanic patrzył z niedowierzaniem, że wiślak jednak próbuje, choć szans nie ma i spokojnie odbijał piłkę. Chyba ktoś powinien wyjaśnić Spanne zasady fizyki...
Kilka dobrych akcji mieli wprowadzeni w drugiej połowie Kamil Syprzak i Paweł Paczkowski, ale to było za mało na Metalurg. Tam rzucało dwóch ludzi – Markovic strzelił osiem goli i trener nawet prze 60 minut nie pomyślał, by dać mu „plastra”. Rozgrywający rywali na ten sam prosty zwód nabierał obrońcę i wchodził w strefę jak w masło. Z kolei siedem razy trafił Słoweniec Mladen Kozlina.
Wisła ambitnie zerwała się przy ogłuszającym dopingu do walki i 10 minut przed końcem remisowała 17:17. Na wspomnianej konferencji trener Wisy szansy upatrywał także w rzekomo słabej kondycji rywali, grających niewielką liczbą zmian. Niestety, z sił opadły raczej zagraniczne nabytki Wisły – Eklemovic, Kavas, Dobelsek, którzy usiedli na ławce rezerwowych. Dwie minuty przed końcem Paczkowski rzutem rozpaczy trafił na 20:22 i jeszcze tliła się iskierka nadziei na remis, dający awans. Niestety, Wisła nie zdołała wybronić, zawodnicy spuścili głowy i przegrali ostatecznie z przeciętnie grającym rywalem 20:24.
- Wygrał zespół lepszy. Mieliśmy bardzo wiele szans bramkowych, ale nasza skuteczność szwankowała - przyznał po meczu trener Wisły. - Rzuty w dolne części bramki lub na średniej wysokości były złe. Największym problemem było zdobywanie bramek, bo widzieliśmy dobrą grę w obronie. Ale jeśli się nie zdobywa bramek, to nie ma szans na wygranie meczu.
Za tydzień ostatni mecz wyjazdowy z St. Petersburg. W Płocku było 30:26 dla gospodarzy. W Rosji Wisła nie może przegrać wyżej, niż trzema bramkami, ewentualnie czterema, jeśli wynik będzie wyższy niż 30:26 (np. 34:30).
Wisła Płock - HC Metalurg Skopje 20:24 (11:11)
Wisła: M.Seier, M.Wichary - C.Spanne(2), A.Wiśniewski(2), Z.Kwiatkowski, K.Syprzak(2), M.Toromanović(1), P.Chrapkowski, A.Twardo(2), L.Dobelšek(1), B.Kavaš(1), M.Kubisztal(6, 2k), N.Eklemović(1), P.Paczkowski(2)
HC Metalurg: D.Stanic, P.Angelov - Z.Mojsoski, D.Manaskov(1), G.Georgievski, S.Alushovski, M.Levov, V.Dimovski(5), A.Jonovski, N.Stojcevski(1), N.Mojsovski(2), V.Markoski, B.Madjoski, M.Kozlina(7, 3k), Z.Markovic(8)
Upomnienia: Z.Kwiatkowski, M.Kubisztal, A.Twardo, - V.Markoski, A.Jonovski
Kary: Orlen Wisła 6 min (Z.Kwiatkowski 2 min, C.Spanne 2 min, M.Kubisztal 2 min) - HC Metalurg 8 min (Z.Markovic 2 min, M.Kozlina 2 min, V.Markoski 2 min, S.Alushovski 2 min).
fot. Tomasz Miecznik / Portal Płock