Obserwując boiskowe „wyczyny” podopiecznych trenera Manolo Cadenasa w pierwszych 30 minutach, można było zrozumieć, dlaczego mówi się o tym, że historia lubi się powtarzać. Zupełnie niedawno płocczanie grali w Kielcach z Vive Targami w Lidze Mistrzów. I do przerwy spisywali się równie beznadziejnie, co tym razem.
isła słabo grała w defensywie, a w ataku miała przerażająco dużo strat. W bramce miejscowych ponownie doskonale spisywał się Sławomir Szmal. A na domiar złego w drugiej linii szalał Karol Bielecki. „Kola” wyraźnie odżył odkąd trenerem kieleckiego zespołu został Tałant Duszejbajew. A przeciwko Wiśle zagrał chyba najlepszy mecz w sezonie 2013/2014. Szacunek budzi nie tylko jego dorobek bramkowy, ale nade wszystko łatwość, z jaką wypracowywał sobie pozycje strzeleckie.
Równie swobodnie z płocką defensywą radzili sobie Julen Aginagalde i Michał Jurecki. Szczególnie godna uwagi była postawa „Dzidziusia”, który wobec kontuzji Krzysztofa Lijewskiego zmuszony był do gry na prawym rozegraniu. I radził tam więcej niż dobrze.
Płocczanie przespali zupełnie pierwszą połowę, ale w drugiej udowodnili, że potrafią walczyć o każdą piłką. Czujna gra w defensywie, coraz więcej przechwytów, łatwe bramki zdobywane po kontratakach. Doszło nawet do tego, że sędziowie odgwizdali miejscowym grę pasywną. Niestety, konsekwencji w grze wystarczyło nafciarzom zaledwie na dwa zrywy. Po pierwszym zniwelowali swój bramkowy deficyt do czterech, a po drugim nawet do trzech oczek. I w obu przypadkach dwukrotnie rozgrywali piłkę w ataku. Niestety, nie byli w stanie zdobyć gola, który mógłby radykalnie zmienić obraz gry, dając Wiśle wiarę w uzyskanie korzystnego rezultatu.
Wynik środowego meczu nie ma żadnego wpływu na układ tabeli po fazie zasadniczej sezonu 2013/2014. Pokazuje jednak, że różnica między mistrzem a wicemistrzem Polski zamiast maleć, systematycznie rośnie. A to nie napawa optymizmem przed Final Four Pucharu Polski i finałami play-off.
W Kielcach zabrakło wprawdzie Marcina Lijewskiego, Nikoli Eklemovicia i Zbigniewa Kwiatkowskiego, ale trudno porażkę w Kielcach tłumaczyć wyłącznie ich nieobecnością. Tym bardziej, że i gospodarze nie grali w pełnym składzie. Na trybunach Hali Legionów zasiedli Manuel Strlek, Żeljko Musa i Krzysztof Lijewski.
Trudno byłoby znaleźć w Wiśle zawodników, którzy spisywali się równie dobrze jak Sławomir Szmal i Karol Bielecki w ekipie rywala. Byli za to tacy, którzy zawiedli na całej linii. Przede wszystkim Petar Nenadić, który zanotował kilka zupełni niezrozumiałych strat i zagrań, które nie przystoją nawet juniorom Roberta Jankowskiego.
Vive Targi Kielce – Orlen Wisła Płock 34:26 (20:13)
Vive Targi: Szmal – Grabarczyk 1, Tkaczyk 2, Aginagalde 6, Bielecki 9, Jachlewski 4, Buntić 2, Zorman, Cupić 2, Chrapkowski 1, Jurecki 6, Olafsson 1, Rosiński
Orlen Wisła: Wichary, Sego, Morawski – Kević 3, Wiśniewski, Ghionea 4, Jurkiewicz 4, Syprzak 3, Montoro 3, Nikcević 3, Zrnić, Kavas 2, Nenadić 2, Toromanović 2
Fot. Paweł Jakubowski