Przez niemal 3 lata mieszkaniec ul. Kolonia i właściciel jednej z lokalnych firm budowlanych nie potrafili znaleźć wspólnego języka. Stanisław Kowalski ma żal do przedsiębiorcy, że pracownicy firmy nie naprawili szkód wyrządzonych na jego działce w trakcie budowy kanalizacji sanitarnej. Szef przedsiębiorstwa nie ma sobie jednak nic do zarzucenia, a o tym, po której stronie leży racja, zadecyduje sąd.
Sprawa sięga 2015 roku, kiedy to firma wykonywała zadanie zlecone przez Miejskie Przedsiębiorstwo Komunalne w Gostyninie. Pan Stanisław zdawał sobie sprawę, iż będzie musiał liczyć się w uszkodzeniami ogrodzenia, czy wjazdu na posesję, lecz był przekonany, że budowlańcy naprawią wyrządzane szkody. Z jego relacji wynika, że tak się jednak nie stało. Co prawda, firma podjęła się naprawy szkód, lecz w opinii S. Kowalskiego, jej wykonanie pozostawia wiele do życzenia.
- Pozwoliłem na rozkopanie wjazdu na podwórko z dobrego serca, żeby można było pociągnąć kanalizację do sąsiadów. Obiecano mi, że wjazd zostanie przywrócony do stanu pierwotnego. Zamiast tego wylali mi jakieś popłuczyny betonu, wszystko się kruszy - mówi zirytowany mężczyzna - Podczas robót uszkodzono ogrodzenie wokół działki, nie miałem pretensji, ale powinni to naprawić jak należy. A to, co zrobili woła pomstę do nieba.
S. Kowalski dodaje, że także wymiana siatki nie spełniła jego oczekiwań, gdyż oczka posiadają wymiary 9x9 cm, nie 5x5 cm, jak przed jej wymianą. Ponadto siatka jest o 30 centymetrów za niska, a słupki ogrodzeniowe nierówno postawione. Mężczyzna twierdzi również, że firma nie wyrównała terenu działki, czym musiał zająć się na własny rachunek.
W 2016 roku firma przyjechała usunąć usterki, m.in dostarczyli siatkę o wskazanych przez pana Stanisława rozmiarach. Mężczyzna nie zgodził się jednak podpisać protokołu, gdyż, jak relacjonuje, pracownicy jedynie wyładowali siatkę na teren działki, oczekując, że właściciel wymieni ją na własną rękę . Po nieudanych próbach negocjacji, w styczniu mieszkaniec ul. Kolonia złożył pozew do sądu. Firma ubezpieczeniowa wyceniła straty na 16 tys. zł. Przedsądowe wezwania o zapłatę wysyłanych przez pełnomocnika pana Stanisława nie przyniosły jednak żadnego skutku.
Właściciel przedsiębiorstwa zupełnie nie zgadza się bowiem z zarzutami Stanisława Kowalskiego. Pozwany zapewnia, że dokonał rekultywacji i wyrównania terenu, odtworzył ogrodzenie, wymienił uszkodzoną siatkę, założył nowy drut naciągający siatkę oraz wykonał odtworzenie nawierzchni betonowej na wyjeździe. Dlatego też, jego pełnomocnik domaga się oddalenia powództwa.
Co orzeknie wymiar sprawiedliwości? Pierwsza rozprawa odbędzie się już 15 maja w Sądzie Rejonowym w Gostyninie.