reklama

To już pewne. Małe monety mogą wkrótce odejść z obiegu

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Pixabay

To już pewne. Małe monety mogą wkrótce odejść z obiegu - Zdjęcie główne

Koniec drobniaków w portfelu. Te monety mają przestać obowiązywać | foto Pixabay

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Polska i światW portfelach wielu Polaków od dawna zalegają monety, których realna wartość jest niemal symboliczna. Dyskusja o tym, czy powinny pozostać w obiegu, nabiera dziś nowego wymiaru. Pojawiają się pytania o sens dalszego utrzymywania bilonu, skoro coraz częściej płacimy bezgotówkowo, a ceny rosną w takim tempie, że najmniejsze nominały w zasadzie straciły praktyczne znaczenie.
reklama

Do tego dochodzą najnowsze badania opinii publicznej, które pokazują, że większość obywateli jest gotowa zaakceptować zmiany. Argumentów za odejściem od groszówek przybywa, a przeciwnicy skupiają się głównie na ryzyku podwyżek wynikających z zaokrąglania cen.

Monety groszowe – kosztowna relikwia

Choć dla wielu osób pojedynczy grosz wydaje się nieistotny, w skali całej gospodarki to ogromne koszty. Eksperci podają, że produkcja monety o nominale 1 grosza może pochłaniać od 5 do nawet 8 groszy. Oznacza to, że państwo dopłaca miliony złotych rocznie do emisji bilonu, który w praktyce ma znikomą siłę nabywczą.

reklama

Problem nie kończy się na samych kosztach produkcji. Groszówki niemal nie wracają do obiegu. Trafiają do słoików, szuflad, pudełek, a często po prostu znikają. Efekt? Narodowy Bank musi stale wprowadzać kolejne partie monet, aby system płatniczy formalnie działał poprawnie. To błędne koło, które generuje koszty, a nie przynosi realnych korzyści.

Społeczne poparcie dla zmian

Z punktu widzenia opinii publicznej sygnały są jasne. Badanie panelu Ariadna pokazuje, że aż 57 procent obywateli popiera likwidację monet 1- i 2-groszowych. Wśród nich 32 procent wyraziło poparcie zdecydowane, a 25 procent umiarkowane. Przeciwników zmian jest 21 procent, a dokładnie taki sam odsetek ankietowanych nie ma jeszcze zdania.

reklama

Wyniki te sugerują, że pragmatyzm staje się silniejszy niż sentyment do „grosika”. – Wątpliwości, które się pojawiają, dotyczą głównie obawy przed podwyżkami – podkreślają ekonomiści uczestniczący w debacie. Ta grupa niezdecydowanych może więc mieć kluczowe znaczenie w dalszym procesie decyzyjnym.

Inflacja zaokrągleniowa – strach kontra rzeczywistość

Najwięcej emocji budzi wizja tzw. inflacji zaokrągleniowej. Część osób obawia się, że przedsiębiorcy wykorzystają okazję i ceny zawsze będą kończyć się tak, by klient dopłacił więcej. Strach przed wzrostem kosztów życia jest naturalny, szczególnie w czasach, gdy i tak borykamy się z wysoką inflacją.

reklama

Przykłady z innych krajów wskazują jednak, że te obawy są w dużej mierze przesadzone. Czechy, Słowacja, Finlandia czy Włochy dawno zrezygnowały z najmniejszych monet i nie odnotowały przy tym gwałtownych skoków cen. Różnice w długim okresie okazały się marginalne i w praktyce niezauważalne dla konsumentów.

Zaokrąglanie cen – jak działa system?

Propozycja zmian zakłada, że rachunki kończące się na 1–4 grosze będą zaokrąglane w dół, a końcówki od 6 do 9 groszy w górę. Rachunki kończące się na równe 5 groszy pozostaną bez zmian. W teorii oznacza to, że konsumenci i sprzedawcy powinni być w równym stopniu beneficjentami i stroną „przegrywającą” w danej transakcji. W długim czasie system ma być neutralny.

reklama

Co ciekawe, autorzy petycji proponują, by nadwyżki z zaokrągleń nie trafiały do kieszeni handlowców, lecz zasilały specjalny Fundusz Społecznych Zaokrągleń, wspierający cele publiczne. Idea jest ambitna i dobrze brzmi medialnie, ale jej wdrożenie mogłoby być skomplikowane – zwłaszcza z punktu widzenia systemów kasowych i rozliczeń podatkowych.

Argumenty za i przeciw

Zwolennicy wycofania groszówek wskazują na uproszczenie codziennych płatności, redukcję kosztów emisji oraz dostosowanie systemu pieniężnego do realiów nowoczesnej gospodarki. Przeciwnicy natomiast podkreślają, że każda ingerencja w system cenowy rodzi ryzyko nadużyć. – Obawy przed manipulacją cenami zawsze będą istnieć, nawet jeśli dane pokazują coś innego – zauważają ekonomiści.

Nowa era płatności bez drobniaków

Współczesne płatności w coraz większym stopniu opierają się na technologii. Transakcje kartą, telefonem czy zegarkiem stają się standardem. W tym kontekście monety o najmniejszych nominałach wyglądają jak relikt z poprzedniej epoki. Zamiast ułatwiać handel, obciążają gospodarkę i konsumentów.

Dlatego coraz więcej wskazuje na to, że przyszłość systemu płatniczego będzie pozbawiona groszówek. Jeśli scenariusz ten się ziści, konsumenci mogą liczyć na prostsze zakupy, mniej kłopotliwe rozliczenia i oszczędności dla budżetu państwa. A jeśli obawy o „inflację zaokrągleniową” okażą się przesadzone – jak pokazują przykłady z Europy – zmiana ta przyniesie więcej korzyści niż strat.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo