W środę w całej Polsce po raz kolejny obywały się protesty rolników. Zablokowali oni nie tylko ronda i dojazdy do autostrad i dróg szybkiego ruchu, ale również wjechali do wielu miast, m.in. do Poznania, Łodzi, Gdańska, Krakowa, Katowic, Gorzowa Wielkopolskiego, czy Gniezna.
Utrudnienia w całej Polsce. Rolnicy nie odpuścili nawet rodzicom marszałka Sejmu. "To starsi ludzie"
Utrudnienia wystąpiły na terenie wielu powiatów w całym kraju. W Wielkopolsce nieprzejezdna była A2, odcinek drogi ekspresowej S11 w Dąbrówce i odcinek drogi ekspresowej S5 wraz z drogami dojazdowymi na wysokości węzła Konarzewo. W Łódzkiem utrudnienia wystąpiły m.in. na autostradzie A1, na rondzie w Łasku, na rondzie w Uniejowie na drodze krajowej nr 72. Na Podkarpaciu był problem z przejazdem przez autostradę A4, drogę ekspresowa S19, drogę krajowa nr 94 oraz drogę krajową nr 9. Natomiast w woj. lubelskim całkowicie zablokowana była S17 węzeł Tatary.
Porządku pilnowali tam funkcjonariusze policji, którzy kierowali również ruchem oraz informowali o możliwych objazdach. Najgorzej miały osoby przejezdne, które nie znały okolicy. W takich wypadkach najczęściej musiały one odstać swoje w korkach, ponieważ rolnicy zazwyczaj co pół godziny puszczali kilka samochodów.
Protesty najczęściej odbywały się w godzinach 10-19.00, choć rolnicy zapowiedzieli, że jeżeli będzie taka potrzeba, to będą strajkować nawet całą dobę.
W wielu miejscach komunikacja miejska zmieniła trasę przejazdów, a PKS ograniczyło kursowanie autobusów. Na Podlasiu w niektórych szkołach zostały odwołane lekcje. Nieczynne były również duże centra rozrywki dla całych rodzin, usytuowane w miejscach, gdzie dojazd był blokowany przez maszyny rolnicze.
Niektórzy kierowcy nie zdążyli w środę do pracy i to oni byli najliczniejszą grupą, która przyznawała, że strajk rolników ich po prostu denerwuje, ponieważ utrudnia im życie. W Łęczycy (woj. łódzkie) samochód dostawczy próbował ominąć blokadę i potracił rolnika, który trafił do szpitala. Część osób przyznaje jednak, że nadal solidaryzuje się z rolnikami.
O przykrym incydencie poinformował marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Jak przyznał w rozmowie z dziennikarzami, przed dom jego rodziców w gminie Sidra (woj. podlaskie) ktoś wyrzucił obornik. Ponadto wyrzucono stare opony, a na płocie rozwieszono transparenty z napisami: "Rolnicy dziękują za gazowanie i pałowanie w Warszawie" i "Zdrajca polskiej wsi".
Będąc w życiu publicznym, przywykłem już do różnych form wyrażania opinii na mój temat, ale to jest dom moich rodziców. To starsi ludzie, którzy są przerażeni całą tą sytuacją. Ktoś przyjechał, zrzucił pięć ton, jak się okazuje obornika, blokując bramę. Dorzucono do tego stare opony. Nie wiem, jaki to ma związek z moimi rodzicami, domyślam się, że ktoś chcieć wyrazić jakieś poglądy w konfrontacji ze mną, natomiast ja przywykłem do innych rozmów, również z rolnikami – stwierdził marszałek Hołownia.
Jak dodał, jeżeli dochodzi do takich aktów, to mu jest przykro. – Mogę próbować pocieszyć jakoś moich rodziców i przeprosić, że z mojego powodu spotykają ich takie przykrości. Mam nadzieję też, że to się nigdy nie powtórzy – stwierdził.
Są zdesperowani, zapowiadają walkę do końca
Rolnicy w rozmowie z dziennikarzami portali TuŁódź i TuZierz przyznają, że ich celem nie jest utrudnianie życia mieszkańców, którzy są ich sąsiadami i mieszkają w okolicy. Wiele osób ich popiera. Chcą jednak zwrócić uwagę na istotne sprawy, jak opłacalność produkcji, czy brak szczerości ze strony władzy. Tłumaczą, że protestują również osób, które nie są rolnikami.
– Unia Europejska chce decydować o zbyt wiele sprawach, które dotyczą naszego życia. Nie możemy na to pozwolić – tłumaczą. Przyznają, że będą strajkować do skutku.
(fot. TOS)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.