Summer Fall Festival po dłuższej przerwie powrócił na płocką plażę. Wykonawcy dawali z siebie wszystko, a publiczność odwdzięczała się oklaskami za solidną dawkę rockowej energii. Podczas koncertu Nocnego Kochanka rozpoczęło się szaleńcze pogo na plaży. - Płock, dzięki za randkę na plaży! - podsumowali koncert w Płocku. Poprzednim razem grali na Rock Tower w maju 2017 r.
W sobotę płocka plaża zapełniła się fanami ostrzejszego grania. Na scenie polscy i zagraniczni wykonawcy, począwszy od kapeli Cochise z Pawłem Małaszyńskim, Marky Ramone, grupy Dezerter, wyczekiwanym przez wielu, co było widać po koszulkach, Nocnym Kochankiem i Farben Lehre (z materiałem z nowego wydawnictwa). Temperaturę na scenie nieco stonował dopiero Krzysztof Zalewski (ostatnio kojarzony z projektem "Męskie granie" wraz z Kortezem i Dawidem Podsiadło), po którym powróciło mocniejsze granie za sprawą Illusion. Kawałek "Nóż" zagrali pod koniec koncertu. A na "deser" solidna sceniczna petarda - fenomenalny Dog Eat Dog.
W tym roku imprezę, za która wcześniej odpowiadał Płocki Ośrodek Kultury i Sztuki, organizowała agencja Go Ahead. Największa zmiana polegała na wprowadzeniu biletów (w przedsprzedaży, z limitowaną pulą, 49 zł, natomiast po wyczerpaniu tej puli 55 zł, 70 zł w dniu imprezy, co nie było drogą stawką przy tak szerokim zestawie wykonawców). Promocja wydarzenia odbiegała od poprzedniego wzorca ze stopniowym dawkowaniem informacji o artystach. Pierwsza informacja prasowa pojawiła się dopiero w miniony czwartek, niemal tuż przed rozpoczęciem przygotowań na plaży. Pisaliśmy o zamieszaniu z regulaminem imprezy - z początku bilet wstępu miał uprawniać tylko do jednorazowego wejścia na wygrodzony teren. Pod wpływem licznych komentarzy w mediach społecznościowych wprowadzono opaski umożliwiające bardziej swobodne przemieszczanie się między plażą a starówką.
Jak na biletowaną imprezę, frekwencja nie była zła. Ewidentnie publiczność, która się zjawiła, przychodziła na wybranych wykonawców, co było widoczne po zmieniającej się liczbie osób na plaży. W komentarzach na Facebooku znajdziemy sugestie, by przy kolejnym festiwalu lepiej przemyśleć kolejność wykonawców, gdyż ta tegoroczna była "kompletnie nieprzemyślana, co odbiło się na frekwencji". Z mankamentów tegorocznej edycji wymieniają nieoświetlone schody na skarpie, problem z nagłośnieniem i zbyt skąpą ofertę gastronomiczną (koncerty zaczęły się w sobotę ok. godz. 15.30 i zakończyły ok. 2.00 w nocy w niedzielę).
Z pewnością jest szansa na wykrzesanie jeszcze lepszej propozycji i frekwencji w przyszłym roku. Oczywiście przy założeniu, że festiwal utrzyma się w imprezowym kalendarzu miasta. To przysłowiowe "pierwsze koty za płoty". Rock nie umarł. Oby jako gatunek ponownie dołączył do muzycznych rewirów, w których mamy już Audioriver i Polish Hip-Hop Festival, jako kojarzone już z Płockiem marki. - Klimat tworzyli pozytywni ludzie i w dużej mierze dzięki temu festiwal można zaliczyć do udanych - podsumowuje jeden z festiwalowiczów na stronie Summer Fall Festival na Facebooku. Kolejny komentarz po występie Dog Eat Dog: - Było super. Za rok też się melduje na festiwalu. To jest coś, co nie da się opisać. Wielkie dzięki dla organizatorów. Pozdrawiam.
[ZT]20115[/ZT]