Stosunek Polaków do muzułmańskich imigrantów to jeden z tematów komedii "PolandJa". Jak ocenia nowy polski film płocka kinomaniaczka Kasia Szczucka?
"PolandJa" to jeden spośród granych aktualnie w płockich kinach filmów. Co myśli o nim recenzująca filmowe nowości miłośniczka X muzy? Poleci go czy odradzi?
[YT]https://youtu.be/EhCXhs24Ca4[/YT]
Kasia Szczucka o filmie "PolandJa"
Promując film, jego reżyser i współscenarzysta, debiutujący na wielkim ekranie Cyprian T. Olenski, powiedział: „Jeżeli miałem jakieś aspiracje, to chciałem zrobić współczesną mądrą komedię”. Niestety, filmowi daleko do komedii, w zasadzie trudno stwierdzić, do jakiego gatunku mu najbliżej.
„PolandJa” to właściwie zbiór zmontowanych etiud filmowych, połączonych jedynie miejscem, do którego trafiają bohaterowie - turecką kebabownią „Stambuł”. Każda z opowiedzianych historii, zgodnie z zamysłem twórców, ma ambicję nieść ze sobą potężny ładunek moralizatorski, odkrywać jakąś uniwersalną prawdę. A żeby było soczyściej, całkiem niezłe dialogi okraszone są solidną dawką wulgaryzmów.
W scenariuszu znalazły się między innymi: historia o korporacyjnej prawdzie, która rzecze, że sprawiedliwości w pracy nie uświadczysz (Izabela Kuna), opowiastka o przedwczesnym spotkaniu karierowicza z przeznaczeniem i tym, że rodziny zaniedbywać nie warto (Szymon Bobrowski i Janusz Chabior), etiuda o młodzieńcu, który znalazł węża i nie wie, co ma z nim począć (Jakub Gierszał) czy w końcu anegdota o podstarzałym profesorze, który zamawia sobie do domu panienkę z agencji (Jerzy Radziwiłowicz).
Mimo obiecywanego humoru, którego jak na lekarstwo, ta chaotyczna zbitka wątków miałaby szansę się wybronić dzięki fantastycznej obsadzie. Trzeba przyznać, że aktorzy pokazali klasę. Niestety, twórcy w swojej retoryce zapragnęli pójść dalej – wprowadzili do filmu mocne i jakże aktualne przesłanie dotyczące naszego stosunku do muzułmańskich imigrantów. Bar z kebabem i jego tureccy właściciele – ojciec i syn – stają się krzywym zwierciadłem, w którym odbijają się wszystkie nasze lęki i uprzedzenia. Reprezentuje je, z głową ufarbowaną na biało-czerwono, Roma Gąsiorowska. Głosem narodu jest także ubrany w mundur Borys Szyc, powracający z kontyngentu wojskowego. W tym momencie pozostaje już tylko płacz, niestety nie ze wzruszenia, ale z poczucia totalnej żenady. Tak mocno nasączonego ideologią dzieła nie mieliśmy okazji oglądać w kinie od czasu „Smoleńska”, z jedną różnicą - film Antoniego Krauzego słusznie nie pretendował do miana komedii. „PolandJa” to gniot. Szkoda czasu.