Filmową historię Jacqueline Kennedy, żony prezydenta Stanów Zjednoczonych Johna F. Kennedy’ego, który zginął w zamachu, ocenia dla Was płocka kinomaniaczka Kasia Szczucka.
„Jackie” z Natalie Portman w roli głównej to jeden spośród granych aktualnie w płockich kinach filmów, na które ciągną tłumy widzów. Co myśli o nim recenzująca filmowe nowości miłośniczka X muzy? Poleci go czy odradzi?
[YT]https://youtu.be/kaV45W-0DI4[/YT]
Kasia Szczucka o "Jackie"
Jeśli zamierzacie Państwo wybrać się do kina na „Jackie” i oczekujecie opowiastki w stylu amerykańskiego snu, to będziecie mocno zawiedzeni. Film ten jest bowiem dramatyczną, niemal dokumentalną relacją z zamachu na JFK w Dallas i następujących po nim dziesięciu dni. Relacją dość szczególną, bo przedstawioną oczami jego żony – Jacqueline Bouvier Kennedy.
Chilijski reżyser Pablo Larraín zabierając się za temat znany każdemu obywatelowi USA z lekcji historii, dysponował zdrowym dystansem, co pozwoliło pokazać ten tragiczny epizod z innej perspektywy. Dlatego nie znajdziecie Państwo w tej opowieści cienia teorii spiskowych czy gmatwaniny wątków sensacyjnych, daleko jej również do romansu.
„Jackie” to raczej film o nigdy nieopowiedzianym cierpieniu po stracie męża, nieopisanym lęku matki o przyszłość swoją i dzieci, o próbie poszukiwania miejsca w nowej, nieznanej rzeczywistości. To też próba zmierzenia się z pytaniem, czy kobieta - ikona stylu i elegancji, jedna z najbardziej popularnych osób na świecie - jest w stanie utrzymać swoją pozycję, przestając być pierwszą damą? Czy da się uratować ten mit?
Mimo wielkiego potencjału tkwiącego w tej historii, Noah Oppenheim ograniczył się do napisania scenariusza monodramu. Obsadzona w głównej roli Natalie Portman musi w pojedynkę unieść ciężar na miarę Oscara. Pewnie dlatego, mimo aktorskiej dojrzałości, niewątpliwego talentu i wielkiej pracy, którą wykonała, przygotowując się do roli (sposób wypowiadania się czy poruszania są wręcz identyczne z pierwowzorem), momentami bywa przerysowana, wręcz karykaturalna. Spektakularne efekty specjalne, które miały na celu uwiarygodnienie historii, dodatkowo wywołują poczucie przesytu i znużenia. Chociaż, moim zdaniem, scena zmywania krwi z twarzy przez Jacqueline tuż po zamachu przejdzie do historii kina.
„Jackie” to film dla wymagającego widza. Raczej dla miłośnika obrazów nagradzanych w Berlinie i Cannes niż w Hollywood. Jego amerykańska premiera miała miejsce dwa miesiące przed wyborami prezydenckimi, w których kandydowała pierwsza w historii kobieta. Film Larraína, mimo słabszych momentów, może stać się przyczynkiem do dyskusji o ewolucji roli kobiety w polityce. W dzisiejszych czasach nic nie stoi na przeszkodzie, żeby była pierwsza dama miała szansę zostać prezydentem USA.
Natalie Portman jako Jacqueline Kennedy / Źródło: Twentieth Century Fox Film Corporation
Film można obejrzeć w NovymKinie Przedwiośnie. Sprawdźcie repertuar:
A może już je widzieliście ten film? Zgadzacie się z opinią Kasi Szczuckiej?