reklama

Zwolnienie wicedyrektorki. Szkoła w szoku

Opublikowano:
Autor:

Zwolnienie wicedyrektorki. Szkoła w szoku - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościRatusz chce, aby odchudzić liczbę etatów w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym. Z pracą miałaby pożegnać się jedna z wicedyrektorek. Pracownicy pytają, co się takiego stało, że wszystko odbywa się tak nagle, po 18 latach, bez podania przyczyny. Przypuszczają, że do zmian doszło niezgodnie z prawem. Wiceprezydent na to: Sprawiacie wrażenie, jakby placówka bez tego etatu miała się rozpaść.

Ratusz chce, aby odchudzić liczbę etatów w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym. Z pracą miałaby pożegnać się jedna z wicedyrektorek. Pracownicy pytają, co się takiego stało, że wszystko odbywa się tak nagle, po 18 latach, bez podania przyczyny. Przypuszczają, że do zmian doszło niezgodnie z prawem. Wiceprezydent na to: Sprawiacie wrażenie, jakby placówka bez tego etatu miała się rozpaść.

Na posiedzeniu jednej z komisji w ratuszu zjawiła się delegacja pracowników ze Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego nr 1, który mieści się przy ul. Gradowskiego. Zrobiło się o nim głośno w czasie kampanii wyborczej do parlamentu, kiedy startujący ponownie na posła Marek Opioła podarował prezydentowi miasta pędzel, aby pospieszył się z remontem szkoły i wywiązał z danej obietnicy. Teraz chodzi o redukcję etatu dla jednego z wicedyrektorów.

Jak wyjaśniali radnym pracownicy, kilka dni przed podpisaniem arkusza organizacyjnego wpłynęło do szkoły pismo z informacją, że prezydent nie wyraża zgody na etat dla drugiego wicedyrektora w placówce. Według nich, ciężko pojąć taki ruch ze strony Ratusza w sytuacji, kiedy liczba dzieci wzrasta, a cały ośrodek składa się ze szkoły podstawowej, gimnazjum i internatu. - Pomóżcie nam zrozumieć, dlaczego po 18 latach zlikwidowano stanowisko – prosiły panie z ośrodka. Argumentowały, że pracują z chorymi dziećmi, praca jest trudniejsza, trzeba wesprzeć rodziców, którzy nie zawsze zdają sobie sprawę, gdzie mogą szukać dodatkowej pomocy. - A teraz jedna osoba ugrzęźnie nad biurkiem z dokumentami, siedząc przy nim od rana do wieczora. Bez kontaktu z innymi nauczycielami i rodzicami - przekonywali.

Ratusz: Czwarty etat to luksus

Wiceprezydent Roman Siemiątkowski odparł, że w zasadzie nie ma co tu wyjaśniać. Zmieniła się sytuacja. Dodał także, że według niego nie ma potrzeby proszenia o wydanie stanowiska rady pedagogicznej. O wszystkim decyduje dyrektor szkoły, Bogusław Kaczkowski. - A wy macie dyrektora, dwóch wicedyrektorów i jednego kierownika internatu - wskazywał zastępca prezydenta. - W naszej ocenie czwarty etat to już luksus. Wśród innych placówek, które sobie radzą, jesteście wyspą. Prezydent zapewnił dyrektora, że jeśli ten powie, że sobie nie radzi bez tego etatu, będziemy się zastanawiać. Jesteście doświadczonymi nauczycielami i potraficie zorganizować sobie wypełnianie obowiązków, natomiast do dyrektora należy funkcja kontrolna. Nadzór nad ośrodkiem nie ucierpi, jeśli będzie o jedno stanowisko mniej.

Wiceprezydent porównywał sytuację z SOSW nr 2, co niekoniecznie spotkało się ze zrozumieniem. Panie przyznały, że mają tam szczuplejszy nadzór dyrektorski, składający się z dyrektora i wicedyrektora, ale jednocześnie pracuje dwóch kierowników i jeden zastępca kierownika. - Panie wiceprezydencie, u nas naprawdę rodzice nie wymagają rozmowy trwającej pięć minut, tylko takiej, która nieraz trwa pół godziny. Można tak postępować, nie podając żadnej przyczyny? - dociekały, na co Roman Siemiątkowski odpowiedział, że skoro raz coś dano, to już nie znaczy, że będzie tak zawsze. - Tylko że pracy przybywa – starały się przekonywać do zmiany decyzji. - Są u nas dzieci z epilepsją, chore na serce.

Wiceprezydent przyznał, że właśnie dlatego tworzy się małe oddziały. - Jednak to nie wicedyrektor im pomaga, tylko nauczyciele. A wy sprawiacie wrażenie, jakby placówka bez tego etatu miała się rozpaść.

W ożywioną dyskusję włączył się Marek Krysztofiak z klubu Prawa i Sprawiedliwości. Pytał, co takiego właściwie zdarzyło się, aby likwidować etat. - Jeszcze pamiętamy zeszłoroczne zamieszanie przy pomyśle połączenia szkół specjalnych - przypominał.

- W naszej ocenie wystarczy tylko jeden wicedyrektor – upierał się wiceprezydent. - Wszyscy teraz pytają, czemu teraz. Przychodzi moment analizy, później decyzja. W dodatku decyzja administracyjna nie wymaga konsultowania z radą pedagogiczną. To jednak dyrektor zarządza placówką i my się w to nie wtrącamy. Każdy ma swoje kompetencje.

Zwolnienie niezgodne z prawem?

Tłumaczenia nie przekonały radnego Krysztofiaka. - Skoro stanowisko ujęto w statucie, to chyba najpierw dokonuje się w nim zmiany, a nie odwrotnie – zauważył. Roman Siemiątkowski uznał, że „statut trzeba dostosować” do decyzji, na co mają trzy miesiące nim rozpocznie się nowy rok szkolny.

Zdaniem pracowników kolejność, którą forsuje ratusz, jest niezgodna z prawem. Najpierw powinna nastąpić zmiana w statucie, dopiero wówczas odwołanie ze stanowiska. - Nie zostało to przeprowadzone w cywilizowany sposób – uważał radny PiS, Andrzej Aleksandrowicz. - Pismo wysyła się w maju, na kilka dni przed podpisaniem arkusza organizacyjnego. Czy nie lepiej było zrobić tak w marcu, dać czas na ustosunkowanie się do sprawy radzie pedagogicznej? - pytał.

A sejm obraduje do nocy...

Wiceprezydent obstawał przy swojej racji, ponieważ kolejny ruch, czyli odwołanie ze stanowiska jednego z wicedyrektorów należy do kompetencji dyrektora SOSW, Bogusława Kaczkowskiego. - A sejm jakoś potrafi obradować po nocy, nawet o godzinie 3.00 – odciął się Roman Siemiątkowski.

- Ale co to ma do rzeczy? - zdziwił się Marek Krysztofiak.

- A mnie dziwi zdziwienie radnego, skoro takie mamy standardy stanowienia prawa w Polsce – skwitował wiceprezydent. Według niego dyrektor miał już wystarczająco dużo czasu na wręczenie odwołania. - Jak jest wola i chęć, to można wszystko.

Radny Krysztofiak ocenił, że wiceprezydent stosuje podwójne standardy, w zależności od tego, jak wygodnie. Porównał obecną sprawę ze zwolnieniem innego radnego ze stanowiska dyrektora Szkoły Mistrzostwa Sportowego, Leszka Brzeskiego. Wówczas Ratusz tłumaczył, że stanowiska nie było wyszczególnione w statucie, dlatego należało radnego z funkcji odwołać. Upewnił się, czy po tak długiej dyskusji, nie ma żadnej woli do zmiany decyzji... Na próżno. Innych radnych pytał, co dalej ze sprawą. Ostatecznie, dzięki stanowisku Adama Modliborskiego, skierowano apel do prezydenta o zmianę decyzji i przywrócenie etatu, o czym już wie dyrektor Kaczkowski.

Od dyrektora dowiedzieliśmy się w piątek, że zwolnienie zostało już wręczone wicedyrektorce Szkoły Podstawowej nr 9. - Taką decyzję otrzymałem od swoich przełożonych i ją wykonałem – powiedział nam dyrektor.

Czy będzie to miało negatywne skutki dla funkcjonowania szkoły? Tego już nie chciał komentować. A co do statutu i zarzutu naruszenia prawa... - W statucie wymienione są dwa stanowiska wicedyrektorów - przypomina Bogusław Kaczkowski. - Okres wypowiedzenia dla jednej z wicedyrektorek skończy się 31 sierpnia i dopiero wówczas zmieni się statut. A czy jest możliwość zmiany decyzji przez prezydenta, tego nie wiem.

Czytaj też:

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE